Realizm magiczny ma długie łapska. Albo też moje oczy z automatu wyłapują ulubiony nurt w sztuce. Wyłapały te moje oczęta pewnego pana, któremu należy się uwaga szczególna. Niby bardzo nie lubię jak sztuka mnie straszy (gdybym lubiła, to recenzowałabym horrory), ale czasem wpada w oczy ktoś, kto mimo upodobania do rzeczy ciut strasznych bawi i dziwi. Oraz zachwyca.
Mitchell Grafton. Garncarz, ceramik. I nic więcej nie wiem, aaaa nie. Wiem. Mieszka w Luizjanie. Brak szczegółowych wieści o artyście, choć z twarzoka wiem, że uważa Luizjanę za miejsce pochodzenia Szalonego Kapelusznika. Zaczęty i porzucony blog, oszczędny instagram. Twarzok jest, a jakże, też oszczędny, choć za jego pomocą sprzedaje dzieła. Prawdopodobnie woli gościu po prostu lepić niż bawić się w netowe życie. Nie jest to jednak żaden pryk, foty na Instagramie pokazują gościa na oko czterdziestoletniego, a sądząc po dziełach rąk i umysłu ciągle jeszcze dzieciucha zafascynowanego światem żołnierzyków, morskich i nie morskich stworzeń. Alicja w krainie czarów, księga dżungli, opowieści o piratach, baśnie, jakieś militarne komiksy z lektur zaliczonych... Ciągle coś z dzieciucha podkładającego żaby i ropuchy w pościel nielubianego wuja. Lub ciotki. Odpoczynek po napuszeństwach i nadęciach, a jednak kawał dobrej sztuki i solidnego rzemiosła.
Czarodziej Potter, czyli garncarz zaprasza na herbatkę. Idziemy?
To jeszcze popatrzmy, już po herbatce, co tam ciekawego.
Te rybska mnie zachwycają, choć cieszę się że je widzę na zdjęciach zatrzymane w przedmiotach użytkowych, a nie na przykład w wannie, podczas kąpieli.
Niewielki ułamek bogactwa znajdującego się w necie pokazuję. Jest co oglądać. Kufle, wazony, flakony, rzeczy użytkowe i mające pozór użytkowych. Jak można rozbić taką skarbonkę??!!
Ale talerz ze żmiją, murowane że bym upuściła!!! Co do talerza z żabą jak żywą, to na pewno nie. Talerze z ośćmi i motylami, no sama nie wiem. Takie dziwne rzeczy też czarodziej robi.
Na szczęście czarodziej Potter Mitchell Grafton ciągle lepi. W glinie.
Pobuszować po necie radzę. Natrafiałam na te gliniaczki-rzeźbiaczki dość często, na tyle często, by się zainteresować. Niezwykłe są, dobrze wiedzieć, że komuś z lekka bajkowo i niepoważnie chodzą rączki przy tworzeniu.
Nie, nie zapomniałam o Walentynkach. Ostatnio cóś raczej się stykam z Walniętynkami. Straszna opowieść kumpla o czasach gdy szczęśliwie rozwiedziona żona na wieść o wzbogaceniu rozwiedzionego męża podjęła próby odzyskania uczuć byłego. Śmiesznie makabryczne próby, i uświadamiające że miłość bywa porąbana (zwłaszcza miłość do pieniędzy). Kolega śmiał się ze mną, ale ileż to lat upłynęło zanim mógł opowiadać bez dreszczu. Bez miłości żyć trudno, ale z nią też nie ma łatwo. Wymagającą jest, o czym muzyka. I potrafi być wredna, o czym też muzyka. Jedna zamieszczona powtórnie, ale... Ewa Cichocka zasługuje na wielokrotne wysłuchanie. Słuchanie po przełączeniu.
Fantastyczne :))). Gdzie Ty takie cuda wynajdujesz?! Muszę chyba poszperać w innych rejonach, niż szperam :). Cudne stworko-dzbanki! Może nie wszystkie, ale sporą część bym chętnie przygarnęła :). Te takie mniej straszne. Głowa z wylatującym ptaszkiem wygląda wręcz nobliwie przy tym szaleństwie, nawet w pracowym biurze mogłabym ją postawić. A kotko-imbryk używać do codziennej herbaty. Bajeczne :))).
OdpowiedzUsuńSame mi na ekran wchodzą 😀😀😀. Cuda robi gościu, kufle prawdziwie pirackie i dla maniaków zoologii, bo np. w kształcie hipopotama. Zielonego. Pojemniki krokodyle z czapelką na pokrywce. Zaklinacze węży i osaczeni przez żaby. Szaleni Kapelusznicy i drapieżne rośliny. Zmilitaryzowane ryby, myszy. Lewiatany i Rambo. Kot wiozacy myszy w filiżance, kameleony i warany. Nieuporządkowane to, Wikipedia jeszcze gościa nie dorwała. A powinna 😀
OdpowiedzUsuńKoty wymiatajo choć Czerwony Kapturek dosiadający Wilka tyż mocny. Muzyczka miła dla ucha i ducha.:-)
OdpowiedzUsuńPochodź ciut po necie. Ja naprawdę pokazałam ułamek. Widzę, że ciągle tego artystę bawi jego własna sztuka i to jest cudne. Czerwonych Kapturków kilka, kotów ogrom. Wilków parę.
UsuńUuuu, arogancko mi to się napisało. Przecież chodzisz, i kto wie może znasz tego artystę od lat.
UsuńNie no koty epickie!!! Chyba gościu je lubi :D Fantastyczne, choć u mnie to nie ma jak ustawiac takie cuda. Wariaci ganiają, Niuńkowie sztuk trzy, ale dwa największe Chessur i Morfi to potrafią przewrócić wszystko nawet spokojnie idąc...
OdpowiedzUsuńNo i jeszcze Sherlock ocierający się o wszystko. Kubki muszę chować.
Z tego co wyczytałam to jest to kociarz zawołany, zna futerkowe enigmy od podszewki. Takie wredziaki prawdopodobnie lepi dla odreagowania i z zemsty np. za nocne rozrywki. Wiadomo, człek jest wciągany do nocnych szaleństw nagminnie, nie znam kocich ludziów co tego nie mają😀
OdpowiedzUsuńA co do Holly Webb to dodałam fotki tych dwóch książek kocich co jedna jest a druga się pojawi niedługo.
UsuńNo i zjadł mi wczorajszy koment niedobry blogger. Holly, to czytuję z biblioteki. Ona i niekocie rzeczy ma super -seria o Rosie-czarodziejce, mini seria wenecka. Świetne dla dziewczyn. Jak na razie, to i z innymi książkami muszę wziąć na wstrzymanie. Ostatni książkowy zakup to ten buc Pilipiuk w przedsprzedaży.
UsuńPooglądać i owszem, ale do odmu bym nie zabrała😀
OdpowiedzUsuńA ja owszem, a ja tak😀😀. Świeczniki-ryby, wazon z waranem, wszystko kocie i smocze. 😀😀
OdpowiedzUsuń