niedziela, 14 lutego 2021

Notatka 275 Herbatka u czarodzieja Pottera. Mitchell Grafton

Realizm magiczny ma długie łapska.  Albo też moje oczy z automatu wyłapują ulubiony nurt w sztuce. Wyłapały te moje oczęta pewnego pana, któremu należy się uwaga szczególna.  Niby bardzo nie lubię jak sztuka mnie straszy (gdybym lubiła, to  recenzowałabym horrory), ale czasem wpada w oczy ktoś, kto mimo upodobania do rzeczy ciut strasznych bawi i dziwi. Oraz zachwyca. 

Mitchell Grafton.  Garncarz, ceramik. I nic więcej nie wiem, aaaa nie. Wiem. Mieszka w Luizjanie. Brak szczegółowych wieści o artyście, choć z twarzoka wiem, że uważa Luizjanę za miejsce pochodzenia Szalonego Kapelusznika. Zaczęty i porzucony blog, oszczędny instagram. Twarzok jest, a jakże, też oszczędny, choć za jego pomocą sprzedaje dzieła. Prawdopodobnie woli gościu po prostu lepić niż bawić się w netowe życie. Nie jest to jednak żaden pryk, foty na Instagramie pokazują gościa na oko czterdziestoletniego, a sądząc po dziełach rąk i umysłu ciągle jeszcze dzieciucha zafascynowanego światem żołnierzyków, morskich i nie morskich stworzeń. Alicja w krainie czarów, księga dżungli, opowieści o piratach, baśnie, jakieś militarne komiksy z lektur zaliczonych... Ciągle coś z dzieciucha podkładającego żaby i ropuchy w pościel nielubianego wuja. Lub ciotki. Odpoczynek po napuszeństwach i nadęciach, a jednak kawał dobrej sztuki i solidnego rzemiosła.

Czarodziej Potter, czyli garncarz zaprasza na herbatkę.  Idziemy?





























I jeden z najświeższych imbryków. Aukcja jeszcze trwa. Psiurek, który doskakuje ze złymi zamiarami do artysty, trzymany kijkiem na odległość od nogawek.





No cóż, jak to u czarodzieja, niektóre z imbryków rzeczywiście użytkowe, inne przy próbach użycia gryzą Mugoli w nos. 

To jeszcze popatrzmy, już po herbatce, co tam ciekawego.















"Potrzebne jak rybie rower", a tu proszę, rybę rower cieszy.  Pokrewną duszę czuję.



Te rybska mnie zachwycają, choć cieszę się że je widzę na zdjęciach zatrzymane w przedmiotach użytkowych, a nie na przykład w wannie, podczas kąpieli. 

Niewielki ułamek bogactwa znajdującego się w necie pokazuję. Jest co oglądać. Kufle, wazony, flakony, rzeczy użytkowe i mające pozór użytkowych.  Jak można rozbić taką skarbonkę??!!


Ale talerz ze żmiją, murowane że bym upuściła!!! Co do talerza z żabą jak żywą, to na pewno nie.  Talerze z ośćmi i motylami, no sama nie wiem. Takie dziwne rzeczy też czarodziej robi.

Na szczęście czarodziej Potter Mitchell Grafton ciągle lepi. W glinie.


Pobuszować po necie radzę. Natrafiałam na te gliniaczki-rzeźbiaczki dość często, na tyle często, by się zainteresować. Niezwykłe są,  dobrze wiedzieć, że komuś z lekka bajkowo i niepoważnie chodzą rączki przy tworzeniu.

Nie, nie zapomniałam o Walentynkach. Ostatnio cóś raczej się stykam z Walniętynkami. Straszna opowieść kumpla o czasach gdy szczęśliwie rozwiedziona żona na wieść o wzbogaceniu rozwiedzionego męża podjęła próby odzyskania uczuć byłego. Śmiesznie makabryczne próby, i uświadamiające że miłość bywa porąbana (zwłaszcza miłość do pieniędzy). Kolega śmiał się ze mną, ale ileż to lat upłynęło zanim mógł opowiadać bez dreszczu. Bez miłości żyć trudno, ale z nią też nie ma łatwo. Wymagającą jest, o czym muzyka. I potrafi być wredna, o czym też muzyka. Jedna zamieszczona powtórnie, ale... Ewa Cichocka zasługuje na wielokrotne wysłuchanie. Słuchanie po przełączeniu.

*


A może powinnam wstawić Bebłacza.....



*
R.R.pisała.

11 komentarzy:

  1. Fantastyczne :))). Gdzie Ty takie cuda wynajdujesz?! Muszę chyba poszperać w innych rejonach, niż szperam :). Cudne stworko-dzbanki! Może nie wszystkie, ale sporą część bym chętnie przygarnęła :). Te takie mniej straszne. Głowa z wylatującym ptaszkiem wygląda wręcz nobliwie przy tym szaleństwie, nawet w pracowym biurze mogłabym ją postawić. A kotko-imbryk używać do codziennej herbaty. Bajeczne :))).

    OdpowiedzUsuń
  2. Same mi na ekran wchodzą 😀😀😀. Cuda robi gościu, kufle prawdziwie pirackie i dla maniaków zoologii, bo np. w kształcie hipopotama. Zielonego. Pojemniki krokodyle z czapelką na pokrywce. Zaklinacze węży i osaczeni przez żaby. Szaleni Kapelusznicy i drapieżne rośliny. Zmilitaryzowane ryby, myszy. Lewiatany i Rambo. Kot wiozacy myszy w filiżance, kameleony i warany. Nieuporządkowane to, Wikipedia jeszcze gościa nie dorwała. A powinna 😀

    OdpowiedzUsuń
  3. Koty wymiatajo choć Czerwony Kapturek dosiadający Wilka tyż mocny. Muzyczka miła dla ucha i ducha.:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pochodź ciut po necie. Ja naprawdę pokazałam ułamek. Widzę, że ciągle tego artystę bawi jego własna sztuka i to jest cudne. Czerwonych Kapturków kilka, kotów ogrom. Wilków parę.

      Usuń
    2. Uuuu, arogancko mi to się napisało. Przecież chodzisz, i kto wie może znasz tego artystę od lat.

      Usuń
  4. Nie no koty epickie!!! Chyba gościu je lubi :D Fantastyczne, choć u mnie to nie ma jak ustawiac takie cuda. Wariaci ganiają, Niuńkowie sztuk trzy, ale dwa największe Chessur i Morfi to potrafią przewrócić wszystko nawet spokojnie idąc...
    No i jeszcze Sherlock ocierający się o wszystko. Kubki muszę chować.

    OdpowiedzUsuń
  5. Z tego co wyczytałam to jest to kociarz zawołany, zna futerkowe enigmy od podszewki. Takie wredziaki prawdopodobnie lepi dla odreagowania i z zemsty np. za nocne rozrywki. Wiadomo, człek jest wciągany do nocnych szaleństw nagminnie, nie znam kocich ludziów co tego nie mają😀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co do Holly Webb to dodałam fotki tych dwóch książek kocich co jedna jest a druga się pojawi niedługo.

      Usuń
    2. No i zjadł mi wczorajszy koment niedobry blogger. Holly, to czytuję z biblioteki. Ona i niekocie rzeczy ma super -seria o Rosie-czarodziejce, mini seria wenecka. Świetne dla dziewczyn. Jak na razie, to i z innymi książkami muszę wziąć na wstrzymanie. Ostatni książkowy zakup to ten buc Pilipiuk w przedsprzedaży.

      Usuń
  6. Pooglądać i owszem, ale do odmu bym nie zabrała😀

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja owszem, a ja tak😀😀. Świeczniki-ryby, wazon z waranem, wszystko kocie i smocze. 😀😀

    OdpowiedzUsuń