Czytają

czwartek, 29 października 2020

Notatka 159 irgi czerwone i żółte drzewa. Oraz nieistotne duperele .





Zwróć uwagę Czytaczu, tu listki też czerwone. Całe krzaczydło wygląda jak krwawa plama na kamieniach. Aż niemiło, tuż obok więzienie, naprzeciw po drugiej stronie jezdni szpital. A krzak piękny, choć śliczniejsze te, co się nie płożą, rozkładajac gałęzie-rybie szkielety w niskich bukietach. Też krwawych.

Dziwne. Siedzę prawie na wprost drzwi za którymi tomograf i łeb nie boli. A przecież, wystraszona koszmarnym wypadkiem z lat dawnych, dziś jestem "na trzeźwo", bez farmaceutyków. Luksus, zupełnie niespodziewany. No nic. Za chwilkę prawdopodobnie wchodzę. Labirynt, prawdziwe wyzwanie te zabudowania szpitalne, przy dezinformujacych planszach pokazujących położenie i przeznaczenie budynków. Ariadny zamiast nici dają wskazówki, aż trzy były potrzebne by trafić. No ale jestem, czekam. To Luxmed, znany w K z tego, że precyzyjnie, co do minuty rozplanowywuje wizyty. Tu, zdaje się, mają taką planowość głęboko w dupie. Wygląda na to, że na moją godzinę, poumawiali pięć-sześć osób. Zdaje się, że sobie tu za nie wiem jaka karę posiedzę. No to siedzę. Złapana chwila pustki na korytarzu, za moment pewnie moja kolej.



Już po, chwila dziwności to była, bez spodziewanego wenflonu z kontrastem. Co to znaczy? Dobrze, czy źle? Pytam, kiedy wyniki. Pani się zgłosi za trzy dni robocze. Jak to zgłosi, po co, przecież jestem ze skierowania Luxmedu a tu wszystko elektronicznie, lekarz powinien je widzieć, on też z Luxmedu.  Aaaa nnniiieee. Tu jest Czwa, tu tylko papierowo - płytkowo, nie przesyłają, nie udostępniają. Szlag. Zwolnienie do wtorku, wyniki na wtorek, rejestracji do laryngologa co dał skierowanie niet. On zresztą w K. Jeszcze pomyślę, ale najpierw przeciwbólówka, bo łeb znów szaleje. Poniżej widoczki z przyszpitalnego parku z kawałkiem Warty.













Świat jak widać kolorowy, nawet w siąpiacej mżawce. Jak szary, to też ładny.








A teraz, za oknami tak. Na litość, jeszcze nie ma piątej.


R.R. pisała.

Acha. Protesty. Są i w Cz-wie. Pewnie bym zorientowała się wcześniej, gdyby nie tępota polekowa. Może to i nie wina aktualnego stanu blogujacej, a jej ogólnej cipowatości w sprawach Cz-wy. Bo już nie czuję tak jak powinnam pulsu miasta. Dziś już nie, ale w piątek wyjdę. 

środa, 28 października 2020

Notatka 158 jak poniżej czyli Odfanzolta sie od mojej afy


To transparent-plansza najfajniejsza, najfajniejszy. Jeszcze tektura z odmalowaną jak żywa klasyczną gumową kąpielową kaczusią i napisem co i gdzie kaczusia może zrobić . Uff. Chyba dzięki fluidom zdrowego rozsądku od Tabaazy, oraz ujrzeniu na własne oczy tych protestów przetrzeźwiałam. To młodzież uwolniona od szkół i uczelni oraz z racji młodzieńczej wiary we własną nieśmiertelność przejęła stery w K. Starannie omijając kościoły, wybierają przestrzenie publiczne a świeckie. Oczywiście nic o nich nie wiedziałam, a codziennie w godzinach południowych jest zlot młodzieży czarno na ogół odzianej z hasłami pokazującymi, że jednak myślą. A może nieliczni myślą, a reszta idzie za nimi. Moc dziewczyn, moc. Ja trafiłam, gdy największe natężenie minęło, ale wątpię czy to wszędzie tak wyglada. To był pokaz młodzieńczego niezadowolenia ze srajtfonami i telefonami w dłoniach, niepoważny a jednak poważny. Nie było kamer, ale rozniosą jak zarazę internetem informację o zdarzeniu. Możliwe, że zarazę też rozniosą, bo gdzie ten dystans. Codziennie tak podobno jest. Zwróć uwagę Czytaczu na dwie rzeczy. Jedna to luz i swoboda wydarzenia, które skończyło się przeobrażeniem w dyskotekę, nie miało chyba formalnie wyznaczonego czasu trwania. Pierwsze widziałam grupki wracające z, a nieliczne osoby wciąż dochodziły do, gdy wiadomo było że już koniec. Druga, to ilość policyjnych wozów. Chyba nie udało mi się oddać ich początkowej liczby, a pod koniec nie było żadnego.




























No i tyle o napotkanym proteście-nie proteście. Nie wchodziłam tym razem w tłum, on nie potrzebował mojej obecności. Ale to nie znaczy, że się nie dołączę, gdy zajdzie potrzeba. Podobnie jak i ta młodzież a także wszystkie kobiety i dziewczyny. Wiesz Czytaczu, jak ogromną liczba spotykanych osób miała wymalowany na prawej skroni znak gromu? Co bystrzejsi faceci też. Bo też byli. Zdaje się, że powstał nowy symbol, łatwiejszy do odwzorowania niż liternictwo znaku "Solidarność". 

Oczywiście, nie byłabym sobą, gdybym odpuściła bukinistom na Stawowej. Zaćmienie mnie dopadło, a raczej ja dopadłam ulubionej rozrywki i nie mam bukinistowych cykanek. Ale ze Stawowej kilka jest. Wróbelki, np., oraz ładna kamienica.
Wszystko to w drodze powrotnej, już po medycznych rozrywkach przewidzianych na dziś. Jutro kolejne. 

Trzym się Czytaczu.





Ps. Napisałam posta i już mnie ćlamie. Bo nie napisałam o tym haśle które złapało mnie za serce i trzyma. Były różne, wyszukane lub nie, dowcipne lub deklaratywne czyli "jestem feministą, jestem z wami" trzymane przez miłego chłopaka, lub polityczne " przepraszamy za przejściowe kłopoty, mamy rząd do obalenia" Ale. To ta drobna samotna dziewczyna, co trzyma kartkę z napisem "mam dość strachu" trafiła w punkt.
Ps. Wykryłam w tekście Kompielową kaczusię. Matko jedyna.. poprawiam.