Czytają

sobota, 13 kwietnia 2024

Notatka 549 z soboty przed niedzielą

Jutro garażówka, a ja z pakowaniem i szykowaniem towaru w lesie. Miałam zabrać moje lolity, czyli wytwory mych rączek i móżdżku mego, ale jeszcze dam im spokój, niedopracowane są, tak myślę.  Tak myślę, zwłaszcza że jedną przy pakowaniu rozwaliłam, naciskając twardą jak skała Lolitę by się ugięła. I teraz bezradnie siedzę, zrezygnowana i zniechęcona. Skończy sie na tym że wstanę o piątej i spakuję co trza, dziś entuzjazm mi szczezł i zmęczenie bobusiowaniem każe mi się jak najszybciej walnąć lulu. Bo bylo bobusiowanie, po przerwie spowodowanej nogą, karuzelem ciśnieniowym połączonym z osłabieniem wiosennym i panią d. No, ledwo mi sił starczało na niemrawą egzystencję, gdzie mi tam bylo do jakichkolwiek wysiłków ciut ponad. Lolity powstały wcześniej, niedbale pomazane, co też winą osłabienia. Niby na oko nie jest tragicznie, ale może być lepiej, poprawię. A było się przyjrzeć wcześniej lolitom, nie byłoby zaskoczki że kruche i jednak nie tak fajne jak by mogły być..... Cholerny bezsił, no.... Miesiąc wegetacji, jedyny zysk że minął... Ogólnych bezsił spowodował też że umknęło mi sporo kwitnień na moim zielonym, a dziś ledwo żyję po nadrabianiu bezsiła. Nawiozłam i poprzycinałam róże, wyciełam suche trawy, zrobilam sadzonki z przetacznikowca, tego najwiekszego, byka kwitnącego dziwnymi trąbami-kłosami w kolorze obscenicznego lilaroze....

A teraz jest czas jabłoni.









Kwitnie jarzębina i dziwnie jest, że w mini sadku grzyby jako składnik poszycia obok mleczy, stokrotek i innych takich.









Reszta kwitnącego. 
Drobiazgi.

Oczywiście że nie wszystkie pierwiosnki, nie wszystkie tulipany, ogolnie nie wszystkie kwitnące. 














Wydaje mi się że cykałam o wiele więcej, i jak to tak, gdzie cykanki magnolii Genie!!! Na przykład, przy Gieni akurat jestem pewna że cykałam ich dużo, cudna jest a sesji nie ma... I akurat tak kiepska jedna jedyna.... 
No tak, piskało o aktualizację aplikacji, a przy takim piskaniu to złośliwości wpisane w srajtfona, albo jakość cykanek żadna, albo lecą z królikami....

Nieważne, ważne że na żywca niewielka Gienia to gwiazda, cud i wdzięk.


Cykanek Gienia miała tyle mniej więcej co Yellow River, czyli Żółta Rzeka, ta miała wiecej szczęścia, chyba sa wszystkie. Oto i ona. 







Na żywo kwiaty ma z trzy razy wieksze od Gieni, bardziej kremowe z żółtym cieniem, pachnące delikatnie i pięknie. Tak delikatnie, że trzeba stanąć  przy drzewku by się zachwycić. To może się zmienić, docelowo akurat ta magnolia powinna być jak na warunki ogrodowe solidnym drzewem, i wtedy zapach powinien przy intensywnym kwitnieniu być czuty z daleka. 

Dobranoc.
Pisała R.R.

18 komentarzy:

  1. Mangolie po prostu urocze, w ogóle jest tak jak powinno być ... pod koniec kwietnia. ;-D Jabłonie, tulipki i cala reszta. Lolitami półdopracowanymi się nie przejmuj, dopieścisz. No a garażówka to garażówka, sprzedajesz, sama polujesz - rozrywka jest.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście ze dopieszczę lolity, to znaczy będę się starać dopieścić i nie zepsuć😔. Garażówka tym razem była kijowa, są bardzo udane i mniej, ta była najmniej. Było zdumiewająco mało ludzi kupujacych, najmniejszy utarg ze wszystkich imprez, znów zabrali wszystkie siedziska co czuję jeszcze dziś. Ale z rozrywki nie mam zamiaru rezygnować.

      Usuń
    2. Czyżby grillek wygrał z garażówką, a raczej to co po grillku następuje? Mamelon mła doniosła że w sobotę był ponoć kociokwik zakupowy w marketach i dziki szał tam gdzie mięcha i kiełbasy. Klienci mogli się na tyle dopieścić w sobotę że w niedzierle nie byli w stanie garażówkować, wiesz jakie naród ma kuku na punkcie wiosennego grilla.

      Usuń
    3. A może i tak🤣🤣🤣. Na moje oko jednak, to sponsor odpuścił comiesięczną reklamę, licząc pewnie na pamięć ludzi, że już im się zapisało że jest coś takiego. Efekt to taki, że krążyli kupujący, klientów kupujących niewiele a wśród nich najwięcej w typach których nie lubię. I złodzieje, krążący grupami, ze trzy wyhaczylam oczami. Normalnych mało. Przykład to kłódeczka, zgrabna, nieduża, mosiężna i ślicznie zaokrąglona, chyba nie nasza bo naszej produkcji toporniejsze i kanciaste. Chciałam za nią pięć złotych, te nasze w sklepach chyba powyżej dychy. Trafił się pierwszy chętny który chciał dać za nią dwa złote, wybrzydzał że cienka i byle jaka, a gdy powiedziałam że nie, to ją próbował ukraść. Sprzedałam innemu, ale po prostu niemiłych typów bylo pełno. Młynek przy którym nie chciałam zejść z ceny, mój domowy, niby kupujący zgodził się na cenę, ale przy płaceniu "zabrakło" mu pięć zlotych. Młynek przywiozłam z powrotem, po kłódeczce nie odpuściłam, obraza majestatu straszna, na szczęście pyskował tylko pod nosem. A miał szczęście że go nie wyzwałam, bo miałam ochotę ogromną, po kłodeczce mi się tak zrobiło i trudno, doszłam do wniosku że jesli będą tacy jak ci, to nie odpuszczę, niech spadają. Na normalnych garażówkach to takich typeczków jest odrobina tu mam wrażenie że z jedna trzecia tych co przyszli kupować, może nawet więcej. Co do tylko oglądających nie mam zdania, ludzi było i tak śladowo, w polowie imprezy zlodzieje sie zmyli, zaraz jak straznicy zrobili obchód. . Gadałam na odchodnym z sąsiadami i znajomymi handlującymi, mieli takie samo zdanie co ja, najbardziej męcząca, najmniej ludna, najsłabsza pieniężnie.

      Usuń
    4. O, złodziejstwo rzecz straszna, niestety na garażówkach, pchlich targach zawsze się tałatajstwo kręci. A bezczelne! Z imprezami to nigdy nie wiadomo która naprawdę wypali.:-/

      Usuń
    5. Może majowa będzie lepsza. Sprawdzę.😄

      Usuń
  2. Powodzenia na garażówce!
    Nazasuwałaś się , ale efekty są piękne, roslinki cudnej urody. Magnolki w fazie największego kwitnienia robią wrażenie, ale trwa to za krótko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak. Za szybko to leci, magnolie to chciałabym widzieć dłużej i w wiekszej ze tak powiem ilości 😄

      Usuń
  3. U nas targ staroci po raz kolejny ale katar pokrzyżował pomysły... Domowe leczenie na razie działa ale chyba bez lekarza się nie obejdzie bo w tym stanie do pracy to nie ma szans tam przeżyć...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kocurru, ja wciąż jestem z lekka zaglutana, na szczęście tym razem nie bylo powodu latać do lekarza. Ale leć, rzeczywiście praca z glutem może się kłócić, no i po co zarażać?

      Usuń
  4. Oj rany, juz po garażówce a ja ledwo żyję, sorry kochane, odpowiem jutro na Wasze komentarze. Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękne kwitnienia, magnolie to moje niespełnione marzenia, bez szans na realizację- nie mam dla nich miejsca w moim mikroogrodzie. Cudne pierwiosnki ! A spieszę donieść, że ubiegłoroczne sadzonki od Ciebie w tym roku pięknie mi zakwitły, na żółto i niebiesko, ślicznoty :) Również kamasje już niemal zakwitły, tyle że bojąc się niepowodzeń, jak to wcześniej bywało z kupowanymi cebulkami, te od Ciebie z ostrożności posadziłam w donicy i pięknie przezimowały, odwdzięczając się cudnymi kwiatostanami. teraz będę miała dylemat- ryzykować i przesadzać w moje piachy , czy nadal trzymać je w donicy, hmmm...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mariolu decyzja kamasjowa nalezy do Ciebie. One nie wymagają jakiś glebowych cudów, byle nie patelnia, tego nie lubią. W gruncie mają większe szanse na wytworzenie nowych cebul, ale i na pożarcie, bo przeciez one jadalne. Tyle że żerte ziemne stwory u Bobusiów omijają je, wybierając tulipany. Tu zawsze po dluzszym czasie widac przyrost wsteczny. Ale jak cieszy że przeniesienie na Lubuszczyznę sie udało! Z magnoliami to jest tak, że mnie mało. Nie ma miejsca, nie moje, a marzyłby mi sie magnoliowy szał.

      Usuń
  6. No ja się całkiem nie dziwię, że brak Ci pałeru skoro zasuwasz jak mały samochodzik! Piękne cykanki! A wiosna w tym roku oszalała zupełnie. I całkiem niespodziewanie sypnęła również grzybami. Może trzeba się będzie do lasu wybrać, zobaczyć, czy tylko żagwie i huby czy też coś jadalnego wyszło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piesko, zasuwam jak dychawiczna prukawka co wiecej rdzewieje, a jak ruszy to zaraz się okazuje ze rdzewienie jest tym co jej najlepiej wychodzi. Tak, wiosna w tym roku totalna i ekspresowa. Las i mnie kusi, oj kusi. Na razie czuję w ciele garażowkę, ale to minie. Rdzewienie mimo że opanowane do perfekcji, to nie jest to co ta prukawka naprawdę lubi.

      Usuń
  7. Na razie nic ze starszych nie ruszone, czyli wstyd pokazać. Muszę poczekać aż mi ciut przejdzie karuzel, a przyjdzie natchnienie malarskie, bo to teraz głównie tego wymagają. Nowe zaczęte bez przekonania.

    OdpowiedzUsuń
  8. Czekam, czekam, w ogóle nie mam wyobrażenia co to są te lolity 😃
    Pogoda zakręcona jak świński ogonek, raz mroźno,raz deszczowo, raz slonecznie, idzie ciepło, może już nieco bedzie lepiej. Chociaz ja niedlugo zmieniam klimat na nadmorski, więc kto wie jak tam sie sprawy mają.

    OdpowiedzUsuń