Czytają

czwartek, 27 czerwca 2024

Notatka 550 Pegaz oraz pani d

Post powstał by mogły powstać następne. 

Matko jedyna o Jasnej Dupie i Choince Zielonej w Wielkim Borze!!! Tak przeklinam by nie użyć Qrw, bo cała metropolia ich byłaby potrzebna. Rozmiar tekstu złożonego z jednego słowa przekroczyłby encyklopedię.

Post powstał bo dzięki Kocurro trochę sił przybyło. 

Post powstał bo muszę się jednak poskarżyć. Sama zadbałam z głupiej dumy by nie było obok mnie nikogo komu bym mogła. Nigdy nie umiałam powiedzieć że coś mi jest,  nawet a niech to, u lekarza bywało że objawy choroby się cofały na czas wizyty. Owszem, jojczyłam na blogu, ale szczerze? Tylko na blogu. Niezwykle rzadko do ludzi i jeśli już to raczej na okoliczności zewnętrzne. Nawet na proste zaniepokojone pytania dławi i nie powala odpowiedzieć. Tabi przepraszam.... I dziękuję.

W efekcie od Bobusia usłyszałam że się o mnie nie martwi, bo ja twarda baba jestem i zawsze dam se radę. Taaaaa. Akurat.  

Od reszty zawsze najpierw muszę wysłuchać jak im źle więc odechciewa mi się wywnętrzeń. Zrozumiałe, a jakże, każdy ma własny bagaż, cudzych dźwigać nie chcemy, albo i gorzej, włącza się ludziom licytacja, bo my, bo ja. Fakt, potrafimy mieć cholernie trudno. W efekcie zamiast pociechy dostaje się cudzy bagaż i poczucie że nasz nieważny.  Toteż nie piszę po to by Ci Czytaczu dokładać, po prostu muszę coś upuścić żeby żyć i żeby cokolwiek mi się chciało. 

Bo coraz mniej mi się chce. 

Bo pani d ciora mną, ciora wszechstronnie.

Między innymi moim poczuciem wartości własnej ciora, miota nim na poziomie poniżej zera. Nic nie wiem, nie umiem, nie potrafię, do odstrzału jestem, tak wmawia. 

Pamiętasz Czytaczu tego symbolicznego mosiężnego malutkiego Pegaza-przywieszkę co wzion i mi zaginął w ostatnich dniach roboty? Znalazł się gdy już nie było to teoretycznie możliwe, znów się zgubił i odnalazł w sposób jeszcze bardziej dziwny.  O całej akcji tu. 

👾

Gdzieś położona cała bransoletka i od dawna jej na oczy nie widziałam. Czyli znów gdzieś poleciał, chociaż tym razem jest pewność że jednak jest, niedostępny, schowany ale jest gdzieś tam.    Symbol słuszny, jak najbardziej słuszny i nic do rzeczy nie ma że Pegaz maluśki - ja przecież nie Leonardo, temu patronował pewnie skrzydlaty perszeron rozmiaru słonia..... 

Chcę powiedzieć że wena mi wzięła i se poszła, tak jak i poczucie sprawczości. Dla mnie to katastrofa. Jedna z podstaw mojej egzystencji - jeśli nawet to poczucie sprawczości było niewykorzystane, to było, opoka o której na co dzień się nie myśli, ale jest.   A tu nie ma.....   

Podejrzewam że niektórzy tak nie mieli nigdy, ale ja miałam. Już nie mam. 

Efekt pani d, coś do rzeczy ma też obfitość wywalanego  dobra, w tym obrazów, bibelotów, narzędzi, sprzętu użytkowego i zabawowego. Po co robić cokolwiek skoro tak wywalane? Po co cokolwiek robić skoro Pinterest pokazuje że zrobione już wszystko? Bez sensu, zwłaszcza że ja nawet w najlepszym wydaniu to jednak nie Leonardo i nigdy nie popadłam w zachwyty nad wytworami własnymi. Zawsze niedoskonałe, ale cieszyły. Z perspektywą że następne będą nie gorsze a może nawet lepsze. Bo zawsze miały być. 

I co? To co zrobiłam w ostatnich dwóch latach to rozwaliłam, w przypływie pani d. Dupanda i jeszcze raz dupanda. 

Katastrofa powiadam. 

Której jednakowoż staram się zaradzić, nieporadnie, to też efekt pani d.  Gromadzone rozmaite śmieci, a to reszta fugi w kolorze wanilia, a to plastikowe kręgle, ramki rozmaite z planem gdzieś tam się klującym że może by tak..... Wszystko z planem, który jednakowoż się sypał i się sypie jak przyszło i przychodzi do wdrożenia, łapy spętane. A co powstaje to rozwalam. 

Ale gromadzone. Dużo. Stosik farb plakatowych, wkłady klejowe do pistoletu na gorąco, kleje ogólnie różne, gipsy, taśmy, rozmaite duperele. W tym dwie komody czekające na wenę. 

Bo może ten Pegaz jednak przygalopuje zwabiony możliwościami przy obfitości materiału.   

A mieszkanie przy okazji tej bezradnej próby zaradzeniu złu coraz bardziej zatkane.  Ruinacja, niekoniecznie spowodowana gromadzeniem, kotunie w niej biorą bardzo chętny udział, nagminnie rozwalając wszystko co da się rozwalić, niszcząc co się da i teoretycznie nie da. Firanek w pokoju połojcowym już nie wieszam, u siebie jeszcze tak..... Dowalają zadań dołujących. Kolejna biblioteczna książka do ratowania, tym razem podrapana, jakby mało było już ratowanych, jakby nie bylo czego drapać. A jest, książka to złośliwość wybitna, z odplamianiem daję radę, ale to poszarpanie.... Ciężko będzie.  Nie będę odkupywać, trudno, najwyżej mnie wywalą z biblioteki.  

I żeby nie było, akurat kotunie to jednak pozytyw w moim życiu. To one są sensem. To dla nich trzeba wstać, pani d spowodowała że dla mnie nie warto. Nic nie warto. Nawet łaknienie siadło i z osobnicy na granicy otyłości olbrzymiej zrobiła się taka co ma rozmiar 36. A bylo 52 lub nawet 54, w ciągu dwóch-trzech lat tak poooszło.  Z racji obwisłości jakoś mało cieszy zmiana rozmiarów.  

I tym wieksza dupa. Ścieżki życia coraz węższe. Wszystko trudne.

Świat zawsze mnie zachwycał, to się nie zmieniło. Tyle że przy pani d włączyło mi się poczucie że ja sama nieważna, nie zasługuję i nie pasuję. 

To że post napisałam, jednak, to jest jakiś plus. Kiedyś trzeba to było napisać. Ponuro, ale trzeba było. 

Skąd do cholery się ta pani d przyplątała? Zaczynam podejrzewać że to cholerny covid zmienił mi coś w chemii mózgu, nieodwracalnie. Jakoś się trzymałam wśród ludzi, ta głupia duma do czegoś się przydawała....., No ale też poooszło. Już tak było, bo to raz. Najwyraźniejszy przykład to z choroby Mamy, twarz trzymana w domu i w pracy, a pomiędzy potrzebne było rozrysowanie na papierku by trafić z domu do roboty i odwrotnie. Twarz odpuszczała, ot co. Skończyło się wraz ze śmiercią Mamy, krwawe wymioty po pogrzebie dały znać że twarz twardo trzymana wśród ludzi i przy Mamie zaszkodziła reszcie organizmu. No to teraz tak dziać się nie powinno. Choć tyle. 

Być może nieodwracalne z tą chemią. Nie chcę czegoś takiego, wierzgam, słabiutko ale wierzgam.

Post powstał by mogły powstać następne. Z trudem, bo raz że trzeba było pokonać własną psyche i wykrztusić co było do wykrztuszenia, dwa srajtfon nie ułatwiał. 

Pisała R.R.



 

37 komentarzy:

  1. Z tą panią d pocovidową to Ty możesz mieć rację, bo to są już opisane w literaturze skutki i pocovidowe i poszczypawkowe. Jaka by ona nie była, to wiedz, że ja i tak jestem dumna z Twojej zajebistości! (to określenie mojej koleżanki Ewy, która praktykuje na sobie i zaleca wszystkim tak sobie powtarzać codziennie rano przed lustrem - tym bardziej, że to najświętsza prawda jest, no!)
    A uświadom mnie proszę w późnym wieku, co to za szprotki miętolą Twoje koty? Bo co i rusz widuję takie na zdjęciach kotów do adopcji i nawet Zarinek takiego szprota ma na którymś zdjęciu, i pani Ania pisała, że śpi z całą ławicą, bo kocha te ryby, a mnie coś chyba ominęło...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak ja miałam taki strasznie wujowy okres w życiu, to dostałam w prezencie poszewkę na poduszkę z napisem: jeśli szczęście jeszcze do Ciebie nie przyszło, to znaczy, że jest wielkie i lezie powoli. Wtedy się rozryczałam, bo ja wtedy na wszystko reagowałam jeszcze większym dołem, ale teraz myślę, że coś w tym może być ;)

      Usuń
    2. Wiesz, ciężko mi się pogodzić z obecnym stanem, dochodzi do głosu wściekłość na niego, taka bezsilna, bo żeby chociaż ona coś dawała. A nie daje. Jakieś skłonności były, myślę że u każdego są, ale przede wszystkim był, też wcale nie rzadki mechanizm wańki-wstańki. Zawiesił się, być może nawet sobie poszedł lub zepsuł się na amen.
      Rybka jest jedna, z paczusi od Kocurro, z dowaniaczem takim co kotki kochają, walerianką znaczy. Przesyłka wczoraj odebrana, m.in.rybka w niej i futra uznały że kochają. Któreś ze sklepów netowych pewnie sprzedają narkotyzując kotki😄. No to jedną mogą mieć, ławica raczej niewskazana. Dla mnie to ta rybka wcale nie pachnie, być może dla futerek ważniejsze że ona z kociego domu. Przyjęła się. Foty z obczajania karasia.

      Usuń
    3. Pieso, sama wiesz że falami bywa że idzie. Ja ciągle mimo tego co wmawia mi pani d mam nadzieję że dobre przyjdzie.

      Usuń
  2. Witaj Romanko.Wierzylam że kiedyś się przelamiesz i uda Ci się coś napisać.Smutne że pani d dalej dokucza ,Wałcz proszę o siebie bo to nie prawda co ona Ci podpowiada.Jestes silna,wspaniała ,uczuciowa utalentowana kobieta.Tak też myśle że po tym wszystkim co przeszłaś z covidem i ojcem i praca osłabiło bardzo organizm.Bardzo dużo osób to mówi.Czekam na następne wpisy i pozdrawiam serdecznie z Norwich cicha czytaczka Marta uk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, to bardzo miłe co piszesz, dobrze wiedzieć że ktoś czyta. Post napisałam by było możliwe jakiekolwiek pisanie. By w końcu odfajkować to co trzeba bylo napisać. Czy powstaną następne? Tak. Teraz już mogą 😄. Dziękuję

      Usuń
  3. !!! 😺😺😺😺😺😺😺😺
    Ja się pod komentarzem Piesi podpisuję!
    A rybka już mówię, czasem w zooplusie biorę smillę, a że napisane darmowa dostawa od 99zł, a smilla mniej jakoś to ja moim dowalam jakieś rybki, poduszki, cokolwiek, byle darmowa dostawa, a rybek też mam kilka to wysłałam jedną w świat, a co ;D
    Tak jak te fretki, co wysłałam Romance i Tabazelli, co tam Mrutek sobie schował :D
    W promocjach bywają, ale i na allegro na pewno są, nazwę zaraz znajdę i wkleję

    OdpowiedzUsuń
  4. O to jest ta ryba, w promocjach przy świętach bywa i ja wrzucam i podrzucam kociarzom XD
    https://www.zooplus.pl/shop/koty/zabawki_tunele_kota/zabawki_catnip/pluszowe/1236631?activeVariant=1236631.0

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, zerknę. Ja zwykle zamawiam takie ilości hurtowe, że wtykają mi gratis małą puszkę feringi, na którą amatorów u mnie nie ma. Zastanawiam się, kiedy mi zaczną zamówienia na palecie przesyłać, ech...

      Usuń
    2. U mnie wiecznym evergreenem zabawkowym jest myszka Trixie z kupnych specjalnie. Z niekupnych i do tego nie przeznaczonych to moje zwinięte w kulkę skarpetki i majtki-Rysia, Jacuś. Gumki do włosów-Jacuś. Wszystkie patyczki włącznie ze szczotką sedesową -Feluś, długopisy kredki ołówki nosi, paca łapką, obraca, szczotkę tak naciska że "chodzi", zdarzyło sie że budziłam się w jej towarzystwie, nauczył sztuki i Rysię. Teraz w pojemniku z pokrywką, ale Feliks wie że tam jest i próbuje skarb wydostać.. I nie daj panie nie domknąć szuflady gdzie majtki i skarpetki. Tasiemki (sznurowadła) i wkładki do butów też super, swietnie sie wyszarpuje Czyli jednak kupne rybki-fretki-myszki lepsze.

      Usuń
    3. A jak ta biała mysia dołączona? Też kochają? I piłeczka tam była z dzwoneczkiem XD wybaczyć plus XD

      Usuń
    4. Mysia jest osobistą Jacusia, piłeczka przeszła bez emocji😄. Ale piłeczek mają moc, i chodzi im przede wszystkim o to, by poukrywać je gdzie się da i nie da.

      Usuń
  5. O te fretkę koty też kochają
    https://www.zooplus.pl/shop/koty/zabawki_tunele_kota/zabawki_catnip/pluszowe/610031?activeVariant=610031.0

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rybcia jest przebojem, fakt. Fretka mniej udanym, Jacunio rozszarpał, pyszczek i przednie łapki trzymały, tylne pracowały, a one z pazurami jak u tapira. Szybko mu poszło, z rybką jak na razie nie próbuje.

      Usuń
  6. Dobrze Ci poszło to napisanie, i dobrze, że wywaliłaś to z siebie, niech pomoże, żebyś mogła pisać nadal.
    Dużo zwaliło się na Ciebie, życie z Łojcem, jego śmierć i wszystko z tym zwiazane, strata kotków, pracy, problemy ze zdrowiem to też wszystko ma wpływ na samopoczucie, samoocenę i chęć do działania.
    Co do czystki , może ona konieczna, może to jest to czego potrzebujesz, porzadku w sobie, swoich sprawach, poukladania, by zacząć inne, nowe.
    Niech dzieje się dobre, tego Ci życzę, żebys wyrwała się pani d.
    Bierz pod uwagę menopauzę, ona też miesza okrutnie .

    OdpowiedzUsuń
  7. Doruś, pisałam żeby pomogło, a czy tak będzie to się okaże. I wiesz, to trochę nie tak. Niby dużo było złego, ale , tu się włącza u mnie licytacja, przecież są tacy co dźwigają bez załamek ciężary pod którymi bym padła natychmiast. A u mnie dupanda, przyczyny jakoś już były, minęły, a dupanda trwa i trwa. Nie wiem czy to czystka, ten post. Na pewno zrzut, oby skuteczny, dławiącego.

    OdpowiedzUsuń
  8. Możliwości regeneracyjne homo s. są bezgraniczne. Wierzę z całej siły, że dokopiesz i zdepczesz panią d., albo zgodnie z bardziej łagodnymi trendami, oswoisz ją i poznasz i ona się uspokoi.
    I ja jestem dumna z Twojej Zajebistości.
    Brzmi mi podobnie jak te różne tytuły typu"
    "Wasza Miłość"
    "Wasza Wysokość"
    "Wasza Wielmożność",
    ale lepiej.
    Więc z ukłonem, dygiem i podskokiem zwracam się do Cię:
    -O Wasza Zajebistości Romano, trzym się, nie daj się. Weź przykład z Jacunia, poszarp książkę, possij rybę... :-D

    Cieszę się niezmiernie, że się odezwałaś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście "Wasza Zajebistość" brzmi wspaniale, wytwornie oraz dumnie🤣🤣

      Usuń
  9. Romana, ja jestem DDA i w Twoim opisie przeglądam się, jak w lustrze. Przy najgorszych zjazdach ratują mnie leki, pewnie pomogłaby też terapia, ale wewnętrzny przymus "trzymania twarzy" nie pozwala mi się na nią zdecydować.
    Ale dobre chwile też są i to jest ta optymistyczna część mojej wypowiedzi :-) Nie znikaj, wiele osób stąd (czyli z internetów) tak po prostu Cię lubi !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mariolu, a co z Twoimi wpisami? To nie licytacja, Borze Zielony broń, nic agresywnego nie mam na myśli. Tak. Są dobre chwile. Dziękuję.

      Usuń
    2. No właśnie- z wpisami jest tak, że jak raz się porządnie coś przytka, to potem już się nie chce odetkać. Dlatego tak nie lubię, jak na bliskich mi blogach widzę zamieranie... Żal, ale powroty po długiej przerwie rzadko się zdarzają.

      Usuń
    3. A szkoda. To nie jest przecież tak ze zawsze trzeba pisac o tym samym. Fakt, są takie blogi gdzie zawodowcy lub momomaniacy założyli ze temat będzie jeden, ale tak przecież być nie musi.

      Usuń
  10. Żaden srovid, wszystko przez Łojca. Taki był upierdliwy i lajlajlaj, zależny jednak od Ciebie bardziej niż koty, niech mu ziemia lekką będzie miał paskudny charakter i dobre odruchy. No i był do Ciebie przywiązany, może nawet Cię darzył czymś na kształt mniłości a Ty wiedziałaś że sam nie da rady, więc byłaś spięta dla niego i tak sobie razem egzystowaliście z lekka toksycznie, ale która rodzina nie jest choć trochę toksyczna? Było Wam swoiście dobrze, on odwalał numery, Ty naprawiałaś i nie miałaś za bardzo czasu na to by się zastanawiać nad pierdołami, bo tu trza było na pociąg zdążyć. Umarł Łojciec i została po nim dziurwa i to taka że przez ten cholerny wyłom w egzystencji zaczęło się sączyć jadowite. Po mojemu, choć możesz w to nie uwierzyć, to jest tęsknica za Łojcem. Przeca z nim było jak z dzieckiem, wieczne pilnowanie. W chałupie musiało być ogarnięte bo to Łojciec był od robienia burdelu a Ty od sprzątania. Teraz być nie musi i do cholery nie ma w tym nic złego. Jak Cię wkarwi to posprzątasz a jak nie to wój. Co do niskiego poczucia wartości. Ludzie wyceniajo się same, najczęściej nieprawidłowo. Otoczenie nie odbiera Cię jako idiotki czy osoby bez talentów. A co cudności z Pinteresta, tam jest wszystko łącznie z kupą wygenerowanego sztucznie gówna ( czy kupa gówna to tautologia? )! Zamiast narzekać posegreguj materiały żeby było wiadomo co do czego. Jeden pokój przeznacz na pracownię, tam będzie wieczny burdel, resztę jakoś tam ogarnij, nie musisz lizać podłogi. Nie podpatruj po Pintereście, sama sobie wymyślaj, swoje własne i nieporównywalne. I przestań się mazać bo Ci szczele, do boju, jesteś Romi, Pani na Trzech kotach żyjących i jednym zmarłym Łojcu. Dama, która niejedno zniosła więc i pustkę po kimś zapełni. Najważniejsze to czy dajesz radę z finansami, byt kształtuje świadomość dlatego o to pytam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak se Tabi, słabo. Co do reszty, to wybacz, sama się opierdzielam i ochrzaniam, próbuję dojść skąd zaraza przylazła i dlaczego, zmobilizować się i tłumaczyć sobie jak krowie na granicy że ta qrwa d nie ma racji. I to nie mazanie się tylko najdzielniejsza od długiego czasu próba spuszczenia balastu. Bo nie ma co udawać że go nie ma. Skąd sie wziął to nie wiem, wątpię czy jest tak jak diagnozujesz, ale to już wsio rybka, ważniejsze że gniecie. Tak. Są dobre chwile, godziny i całe dobre dni, a w złych pamięć że bywają. Tak. Oceniamy sie sami inaczej niż nas widzą. Tak, łatwo obecnie zwala sie wszystko na rozmaite d lub adhd i nie mysl ze to nie powoduje u mnie poczucia obciachu. Twarz sztywnieje w momencie, ale coraz bardziej ona sztuczna. Jutro bobusiowanie. Twarz będzie trzymana.

      Usuń
    2. Nie trzymaj, wypluj z siebie. Przeca Bobuś swój. Mła się zastanawia jak tam z jakim pół etatem, czy jest możliwość jakiegoś zajęcia, które by pozwoliło dorobić i przywróciło by Cię troszki światu? Masz zręczne ręce i dużo od się wymagasz, to spory kapitał. Gdy jest robota to człowiek po prostu nie może się rozjechać, no wiesz, taka funkcja ogarniająca. No i wincyj kaski by było. Odejście Łojca i to przejście na pozycje emeryta tak się zbiegło, wszystko naraz, świat się przekręcił i wogle. Mła się nie dziwi że czujesz się dodupnie bo jesteś jak pociąg, który się wykoleił. Nie odpuszczaj dochodzeniu przyczyny, to ważne żeby wiedzieć dlaczego coś się dzieje. Można kombinować jak zaradzić i leczyć tam gdzie naprawdę boli a nie tylko tam gdzie ból promieniuje. Dobrze że są koty i że jest Bobusiowo, trza się tego trzymać. Mła chyba nie ma depresji ale ma za to swoje strachy, najgorsze te z niepełnosprawnością ale cóż robić, przeca ten strach nie może mła nie pozwalać funkcjonować.

      Usuń
    3. Wiesz, tak sobie myślę że tak naprawdę w dochodzeniu do się to zaszkodził mi pewien piątek? tak, chyba to był piątek. Odchorowałam go. Z półtora roku temu, na blogu nie ma o tym nic, było, ale szybciutko usunęłam. Po prostu wtedy zostałam najechana od tyłu rowerem, przytrzymana za frak jak flak jedną silną łapą, druga łapa spenetrowała mi kieszeń wyrywając portmonetkę, po czym zostałam pchnięta/rzucona na barierkę mostu. Jak śmieć. Akcja błyskawiczna, po której trudno mi było się pozbierać.. Torba z zakupami ocalała bo chyba zlekceważył gnój zakupy, musiał widzieć że kasę chowam w kieszeń, ocalały dokumenty, klucze, ale szlag mi trafił noszoną jakąś tam kasę, bilet, no i zdrowienie. Potem był autobus gdzie dostałam mandat za brak biletu a otępiała nic nie umiałam wytłumaczyć i kompletnie lekceważący mnie policaj na komendzie domagajacy się rysopisu. Wolał nie słyszeć ze nie mogłam widzieć, bo od tyłu, ze wiem tylko że gnój jechał na rowerze, dużym, był cholernie sprawny i silny i wprawiony w tym co robił i ze nawet jego pleców nie widziałam. Jak głuchy. Ważniejsza byla reperowana parasolka. Wyszłam po pięciu minutach, nie kończąc zgłoszenia. Ledwo. Odchorowałam to, mazgaiło się wtedy to chorowanie bardzo. Coś w organiźmie mi uznało że pani d ma rację, i od tamtego czasu częściej dół niż niedół.

      Usuń
    4. To chujostwo yebane! A Ty czego nie pisałaś?! No mie macki opadli, napadł na Cię gnój a Ty cicho. To że policjant to ciemięga, dupodryl oraz pizdolator to dla mła nic nowego, to że kanary to popizdnicy też dla mła oczywiste, bo selekcja do tego zawodu jest taka że mła się zdawa że każden kanar to z powołania. No ale że Ty, Kochana, o czymś tak ważnym ani słówka! Mam nadzieję że wydał tę Twoją kasę na dopalacz, który mu zaszkodził. Bardzo mam złe myśli, bardzo, bardzo. :-O

      Usuń
    5. Wtedy nie mogłam, no nie i już. Za świeże było, za nagłe i zbyt szokujące. I może nie uwierzysz, ale w ramach pani d włączyło mi się uczucie że to nieważne, bo i co? Żyję? Tak. Stłuczona, ale koleżanka Beatka pół roku chodziła w ochraniaczu na szyję, potraktowana podobnie tyle że skuterkiem w drodze do domu (sto kilometrów od Cz-wy, podmiejska wiocha, zima, slabo uczeszczana przez ludzi droga i cud ze zostala znaleziona zanim ją rozjechało lub poodmrażało). Torbę miała przerzuconą, tak jak ja, przez szyję i jak gnój szarpnął to uszkodził jej kręgi szyjne. I nic nie dało że ona rozpoznała kto ją napadł, dowodów nie było, a to był młodociany sąsiad. I żyj tu obok takiego. Straciła wtedy telefon, dokumenty, klucze, bilet miesięczny i tak jak ja kasę, podejrzewam że podobnej wartości. Od razu parę innych gorzej sie kończących spraw mi przypomniało, nie uwierzę że takich nie znasz. Więc moje mało ważne. Poza tym, ta twarz, jak tu się przyznać że rąbnęło aż tak mocno. Przecież mogło być gorzej.

      Usuń
    6. Są jakieś kryteria ile ma rąbnąć i jak ma boleć?

      Romana, ja to porównam do gwałtu, bo facet dał Ci poczuć totalną bezsilność, wykorzystał Cię, odarł z godności , zostawił i jest bezkarny. A potem uległaś tak zwanej powtórnej wiktymizacji na posterunku policji. To jest porządna trauma i uraz i masz prawo czuć się z tym paskudnie, tylko że tu nie ma żadnej Twojej winy.
      I ponoć im więcej się o tym mówi, tym większą ulgę się odczuwa.
      Ucięłabym takiemu jądra i podeptała na jego oczach. Ach, te marzenia kobiece...

      Usuń
    7. Wiesz że tak, to byl rodzaj gwałtu. Nie patrzyłam w ten sposób. No cholera, Agniecho, przełom. Od lat uważam że nigdy, ale to nigdy ofiara gwałtu nie jest winna. Z definicji.

      Usuń
    8. Podpisuję się obiema rękoma pod wypowiedziami poprzedniczek. Faktycznie jak nic Łojciec wyłazi jak nie przymierzając dupa z pokrzywy. A w zasadzie wszystkie poranienia i poczucie straconych lat w tych poranieniach. I, miałam tego nie pisać, bo wydawa mi się niedelikatne, ale co tam, napiszę! Rozwiązanie siłowe, proponowane przez Tabę: "bo cię szczelę!" naprawdę bywa skuteczne. Kiedy miałam autentyczną depresję (choć nigdy profesjonalnie nie zdiagnozowaną), gdzie tylko psy trzymały mnie przy życiu, mało z pracy nie wyleciałam, bo już nawet na to nie miałam siły. Kiedyś nie przyjechałam na zajęcia, nie wstałam z łóżka po prostu. Zadzwoniła do mnie siostra i pyta gdzie ja jestem. No to jej mówię, jak jest. Dużo mówić nie musiałam, bo wszyscy widzieli, co jest, a ważyłam wtedy tyle, co mój pies 40 kg. I moja siostra mówi do mnie tak: Zadzwonię do ciebie za 20 minut. Masz być ogarnięta i gotowa do wyjścia. Wiem, że masz depresję, ale przypominam ci, że depresja jest kosztowną chorobą i cię na nią nie stać!
      I tym systemem moja siostra przekierowała moje myślenie. To było właśnie to Tabowe: bo Cię szczelę!

      Usuń
    9. Ach Piesko. Mnie też nie stać na panią d, co ona ma w dupie.

      Usuń
    10. Postuluję żeby to było wzajemne - też miej ją w dupie i rób swoje!

      Usuń
  11. No i pamiętaj kim jesteś, Wasza Zajebistości Romano.

    OdpowiedzUsuń
  12. Co to się narobiło! 🙀🙀🙀
    E to widzisz, u mnie upomnienie dziecka od kuratora zatem to jest nic. Tylko papierek podpisałam. Ale dziecko wystrachane na resztę życia, żeby nie oszukiwać że się w szkole było. Ale zawiedziona jestem na wychowawczyni bo było powiedziane że jak się coś dzieje ma dzwonić. Ale nie każdy nauczyciel widać powinien być nauczycielem. Baba młodsza.ode.mnie a nie ogarnia bycia wychowawca.
    To te przejścia przy takiej kradzieży z godnością to jest nic!!!.
    Ja się nie licytuje borze broń.
    Tylko mówić trzeba i pisać Romanki bo my tu jesteśmy tłumnie i możemy coś zdziałać grupowo!
    A jakby ta Trójca Kocięt nie miała jedzonko to zawsze zakrzyczeć i my we trzy albo i więcej nas tutaj przecież byśmy coś zdziałały!!!
    No nie dziewczyny? 🐾🐾🐾

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kocurro nie ma licytacji. Te przeżycia to głównie Młody sobie zafundował, Wy oberwałyście wtórnie.
      Tak. Wiem.❤️😄❤️

      Usuń