Byłam po prostu wściekle ciekawa jak srajtfon poradzi sobie z niezbyt czystą szybą i ruchem. Co ciekawe, zdjęcia są robione przy użyciu opcji "portret", zwykłe wychodziły zamazane. Za to srajtfon kojarzy ruch, nie zgadza mu się on z opcją "portret" i odmawia posłuszeństwa, informując o błędzie, przy ponownym uruchomieniu ustawia się w opcji "krótkie video". To tyle względem świtu i dziwnej sztuki fotografii srajtfonem. Od M. już twardo spałam.
Atrakcje zaczęły się w K. już po podróży tramwajem, w sklepiku, gdy chciałam płacić za bułkę. NIE MA PORTFELA!!!!!!!!!!! NO NIE MA!!!!!
Pal diabli te marne rupie, ale dokumenty, karta VISA, karta wejściowa, karta zdrowotna jedna i druga, karta kodów, bilet na komunikację w Cz-wie i bilet miesięczny na pociąg. W PONIEDZIAŁEK KUPIONY!!!!!
Biegiem panicznym do pracy, klucze odebrać, ale i tak bez karty nie wejdę. Mózg mi zaczął wirować i wariować w tematach co zrobić, co może być i jak i kiedy. A jak to szturchnięcie było celowe? To co to może oznaczać? Gościu już przy mnie nie siedział, gdy się dobudziłam przed K.
Te dziesięć minut do przyjścia ludzi z kartami przedreptałam nerwowo, usiłując znaleźć i wykorzystać numer do Kolei Śląskich, pociąg jeszcze do Żywca nie dojechał.. Dopiero ze stacjonarnego pracowego telefonu, gdy już przyblokowałam w iPKO karty, i przymierzałam się do zastrzeżenia dowodu udało się dodzwonić do biura klienta. Śmieszne, w panice nie umiałam znaleźć i podać numeru komórki. Za dziesięć minut telefon - męski głos powiedział, że jest kierownikiem pociągu i mój czerwony portfel zostawia w K. w kasie przy placu Andrzeja. Odbiorę sobie jak będę szła na pociąg powrotny. Niewiarygodne.
Niewiarygodne było także to, jak bardzo ulga ścięła mnie z nóg. Portfel oczywiście, w swoim czasie odebrałam, w euforii dojechałam do Cz-wy. Furda ryczące dziecko, nic to naćpany młodzian dający niemiły spektakl naćpania... A niech już będzie, przestaję żałować tych zagubionych w akcji czapek, szalików i pudła z ciastem. Nieważne, że zabrakło mi czasu na odblokowanie kart, może w srajtfonie się uda, a jak nie to w poniedziałek będzie można. Niby nic nie zyskałam, niby nic nie straciłam a jak przyjemnie że nie będzie nieprzyjemnie.
W domu Łojciec przywitał mnie komunikatem że odmroził lodówkę. Urwana półka na drzwiczkach, wyrwane przody dwóch szuflad zamrażarki.
Euforia mnie sklęsła. Taki to piątek.
- Zawiadamiała R.R.