Czytają

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą stopami. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą stopami. Pokaż wszystkie posty

środa, 16 lutego 2022

Notatka 411 bo sosny

Wybacz o Kocurro, zdekompletowano mi paczusię do Ciebie, kumpela przyszła i porwała mazankę co na niej dosychał werniks . Nastepna mazanka idzie jak po grudzie, wena coś uleciała. Jeszcze walczę, ale coś mi się zdaje że własnozmalowanej mazanki nie będzie.  Tym razem.

Ponadto co? Dziś była nieplanowana wyprawa do sosen. Pogoda w godzinach mniej więcej rannych była piękna, więc Asia mnie terapeutycznie wyciągnęła. Obie mamy zapchane zatoki, po wyprawie jakby mniej. Bo SOSNY! Były, i były skuteczne.  Na cykankach ich niewiele, ale były, pachnące. Gorzej że znacznej ich części ubędzie, napisy i jaskrawe znaki informują o wycince. A tyle ich już zniknęło. Najpierw tereny nad Wartą, potem lasy i powrót.  Tak było.

































Skrajnica.  Zamarznięta woda, Asia próbuje puszczać kaczki po lodzie. 






No i sensacja. Też chcę. Na balkonie bym wywiesiła. Może są i inne banery, niekoniecznie musi być taki. W końcu na własne oczy widziałam przez lata na jednym z blokowych balkonów mini baner z napisem "Boże dzięki Ci za radio Maryja". Wtedy to jakoś mnie nie korciło, teraz tak. Co by tu jako wyraz poglądów???? Mogą być gorszące, z balkonu na trzecim piętrze musieli by ściągać strażą. Pomyślę. 


I pnąca trzmielina na ogrodzeniu przy przystanku. Kolor źle wyszedł, ona była tak barwna, a tu zamiast żółci i bordo jakieś zielone i brudy. Kolorystyczna cenzura.



A teraz ciemno, wiatr wyje jak stado potępieńców, słychać to mimo zamkniętych okien.  Zdaje się że załapałyśmy się na moment naprawdę pięknej pogody. Ostatni na czas jakiś.. Fajnie było.

Pisała i cykała R.R

niedziela, 27 czerwca 2021

Notatka 349 miało być do pól, wycieczka mało udana

Sama chciałam. Letnie dzikie ogrody przy uprawnych zbożowych polach tak kusiły. W drodze do Bobusiów widać przez okna busa cuda, krwawe łany maków, piankowo-koronkowe liczne kopuły rumianków, fiolety ostróżek i chabrów rozciągnięte w smugi, plamy, rozsypane kropkami.  Solo i w występach mieszanych, na tle traw i zielonych słupów nawłoci. Od czasu do czasu złoto dziurawców albo róż komonicy. Przepiękne, a wał chabrów podszyty liliową komonicą wywołał chcicę.  Juz nic nie piszę o stogach i kopach dzikich róż, o lipach, kwitnących, a jakże.  Rzadko, ale są, i muszą z daleka już dawać znak zapachem że są. 

Więc zamarzyła mi się drobna konserwa z tych cudów,  one lada moment znikną. Na pewno w Bobusiowych stronach są, pobocza dróg przy polach wystrojone rewelacyjnie, tak, że wszelkie kwietne dekoracje ludzkie wysiadają. 

Ale już nie marzyła mi się podróż w tamtym kierunku. Gdzieś bliżej, gdzie tu pola? Asia sobie przypomniała, że za ulicą na której mieszkała w młodości były. Miejski autobus jeździ i zawiezie.

I dupa. Pola zarosły drzewami, zmieniły się w dzikie nieużytki mało/wcale kwietne, lub w kwartały jednorodzinnych domków. Betonowe płoty, trawy po szyję, liczne chatki bogatki, busze nieprzebyte, a pół nie ma. Nie ma cykanek.

Była wędrówka, atrakcją były stawki, pozostałość po wyrobiskach gliny, piasku, wapienia i Buka wie co jeszcze. Drugą atrakcją obok pól miało być wyrobisko-kamieniołom. Niezalane i nieznalezione,  gdzieś są i kiedyś poszukamy, tym razem mocno zniechęcała rosnąca temperatura, brak ścieżek, betonowe płoty grodzące szczelnie olbrzymie połacie. Oraz brak strojów stosownych do włażenia w kleszczowe siedliska. 

W geologicznym i paleontologicznym światku słynne dwa wyrobiska, cegielni Anna i cegielni Sowa. Gdzieś tam są, niezalane chyba na pewno, a dające takie cuda:



Nie tylko takie. Zdjęcia podpisane, wiadomo skąd podebrane, a na stronie skąd pobrane o wiele więcej informacji. Polecam. 
Ogólnie okolice Cz-wy bogate w  dziurska wyryte ręką człowieka. Bo glina, wapień, piasek. Bo rudy żelaza. O żelaznej historii regionu powinno być więcej, kto wie, że do lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku region częstochowski dawał 80% surowca do produkcji żelaza?  Liczne kopalnie, liczne wyrobiska. Znaczna część zalana, czego nikt specjalnie nie robił. Po prostu, w którymś momencie wydobycia było trafienie na źródło, często tak mocno bijące, że nie zdążano wyprowadzić maszyn, a ludzie ratowali się ekspresową ucieczką. W zbiorniku-zalewie przy dawno nie istniejącej cegielni "Michalina" ( i tak nazywanym - dokładnie to "na Michalinie"), tak właśnie było. Nikt nie wie ile dokładnie tego sprzętu w głębokiej żelazistej wodzie jest, zapadłego w gliniane dno. "Na Michalinie" jest z drugiej strony Cz-wy, gdzieś po muzeach walają się przecięte kamole z misternymi wtrętami w kolorze Yellow Bahama, Orange, czy Kiwi. Duża litera przy nazwach barw specjalnie, dla podkreślenia intensywności rysunków. Kolorowe komiksy w kamieniu, o treści zrozumiałej może dla kosmitów, wydobywane były z gliny z głębokości minimum osiem metrów, a pewniejsze że z  piętnastu.   Z wyrobisk Anny i Sowy muzealne cuda też są. W niektórych muzeach można zobaczyć, w Kołobrzegu widziałam kamol z  kleksiasto-pasiastym komiksem rysowanym głęboką żółcią na burgundowym tle. Prawdopodobnie opowiadał o samotności mikroba w tłumie mikrobów, lub był to może szkic strategiczny, przygotowania do bitwy o kopiec ludu Teda. Może.

W odwiedzanej okolicy, przynajmniej dwa wyrobiska nie zalane, ciągle dające cuda. Większość jednak wypełniona wodą, w końcu jura biała czy jura brunatna to tereny wodonośne. Pomyśleć, takie ogromne dziursko wyryte np. w Strzelinie i ciągle suche.... Ale my  na suche nie trafiłyśmy. Trafiłyśmy na dziury zalane, w tym na jedną wykorzystaną na kąpielisko. Ogromny teren ogrodzony szczelnie betonowym płotem, wyższym o segment od powszechnie stosowanych.  Pozostałe są zawsze otoczone wałami z wydobytej ziemi, przypominają kratery wulkanów wypełnione wodą. Dostęp nie zawsze łatwy.








Ogólnie, to wyprawa dla mnie na ziemię nieznaną. Niby bywałam po skrajach dzielnic Kawodrza, Lisiniec, Stradom, ale to nie moje okolice, nie mogę powiedzieć że je znam.  Powrót-wędrówka długaśny, mijane kopce z surowców niewykorzystanych w przemysłowych celach,  lub z żużlu już po wykorzystaniu, ich w okolicy Cz-wy sporo. W większości zarośnięte drzewnym misz-maszem, w tym misz-maszu naprawdę dużo orzechów włoskich. Piękne drzewa.

Pisała R.R.

Ps. Komonica okazała się wedlug netu cieciorką pstrą. Nie do końca jestem przekonana że net ma rację, kwiaty w budowie, rozmiarze identyczne, a widziana roślinka dywanowa. No cóż dobrze, że chabry chabrami. Proszę sobie poniższe roślinki zestawić razem, tak jak w opisie, zrywając sobie z chabrowego wału maczka do kapelusza. Słupów nawłoci nie zamieszczam.