Czytają

środa, 16 lutego 2022

Notatka 411 bo sosny

Wybacz o Kocurro, zdekompletowano mi paczusię do Ciebie, kumpela przyszła i porwała mazankę co na niej dosychał werniks . Nastepna mazanka idzie jak po grudzie, wena coś uleciała. Jeszcze walczę, ale coś mi się zdaje że własnozmalowanej mazanki nie będzie.  Tym razem.

Ponadto co? Dziś była nieplanowana wyprawa do sosen. Pogoda w godzinach mniej więcej rannych była piękna, więc Asia mnie terapeutycznie wyciągnęła. Obie mamy zapchane zatoki, po wyprawie jakby mniej. Bo SOSNY! Były, i były skuteczne.  Na cykankach ich niewiele, ale były, pachnące. Gorzej że znacznej ich części ubędzie, napisy i jaskrawe znaki informują o wycince. A tyle ich już zniknęło. Najpierw tereny nad Wartą, potem lasy i powrót.  Tak było.

































Skrajnica.  Zamarznięta woda, Asia próbuje puszczać kaczki po lodzie. 






No i sensacja. Też chcę. Na balkonie bym wywiesiła. Może są i inne banery, niekoniecznie musi być taki. W końcu na własne oczy widziałam przez lata na jednym z blokowych balkonów mini baner z napisem "Boże dzięki Ci za radio Maryja". Wtedy to jakoś mnie nie korciło, teraz tak. Co by tu jako wyraz poglądów???? Mogą być gorszące, z balkonu na trzecim piętrze musieli by ściągać strażą. Pomyślę. 


I pnąca trzmielina na ogrodzeniu przy przystanku. Kolor źle wyszedł, ona była tak barwna, a tu zamiast żółci i bordo jakieś zielone i brudy. Kolorystyczna cenzura.



A teraz ciemno, wiatr wyje jak stado potępieńców, słychać to mimo zamkniętych okien.  Zdaje się że załapałyśmy się na moment naprawdę pięknej pogody. Ostatni na czas jakiś.. Fajnie było.

Pisała i cykała R.R

23 komentarze:

  1. A już się zastanawiałam czy książka porwała Romane czy Jacuś wykończył zabawka 😹

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zatoki mnie dorwały. Oraz koleżanka Terenia, porywacza cudzych obrazków. Zatoki puszczają, ale niedobrze że do gardła. Nic nosem. Kuruję się nawet skutecznie, ale po pierwsze fatalnie się czuję i nic mi w związku z tym nie wychodzi, po drugie wychodzę tak rzadko jak się da. Wyprawa była przy pięknej pogodzie, ja z okutanym łbem. Trudno Kocurro, paczusia się opóźni, wybacz😩

      Usuń
    2. Na spokojnie. Najpierw wyleczyć zatoki. Ja też tak miałam teraz przy tym Covidzie. Po gardle mi płynęło ☹️

      Usuń
  2. U nas duje i zaczyna padać ale do wczoraj było naprawdę ładnie, mła tyż zieleni spragniona ale tak bardziej ogródkowo się udzielała. Dziś doma siedzę. zrobiłam sobie luz coby dopieścić wymagających dopieszczenia a tu zonk - poza Szpagutkowską i chwilowo Mrutim to wszystkie majo mła gdzieś. Wiater liśćmi suchymi szeleści i miota tak że nie sposób normalnemu kotu wychodzącemu w domu usiedzieć. A sosenki się u mła siejo same i dobrze. :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie kocie ekscesy. Mnie łeb pęka, tak się porobiło od soboty, zatoki dorwały. Ciężko znoszę szaleństwa kotostwa, one widać mają już wiosnę w organiźmie. Ciesz się że Twoje wyżywają się na dworze.

      Usuń
  3. Świetny spacer, sosenki mam nadzieję, że Ci pomogły. Przypomnialas mi o olejku sosnowym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomogły, puszcza. Lesana też dobra, Kocurro może zaświadczyć. 😀

      Usuń
  4. Sinupret Extract sobie koniecznie weź w aptece! Bierze się 3x1 i mi wystarczył jeden listek żeby mi w uszach i po gardle nie dawało czadu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja byle do końca lutego, bo ten miesiąc ciężki. Dziecku się wada wzroku zmieniła może w nowych okularach będzie lepiej. Oprawki. Czasów zerówki w końcu wymienia na większe to może będzie lepiej. I wzięłam mu od tych monitorów jakąś ochronę bo przecież kto wie co im z tymi zdalnymi do łba uderzy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaa. Byle do tego czy tamtego i życie leci na czekaniu. A jak przyjdzie to wyczekiwane to bywa wcale nie łatwiejsze. Czego nie życzę, oczywiście. Wybacz Kocurro, znasz te stany. Łeb ciężki i wobec tego włącza się zgryźliwość. Jest lepiej, ale jeszcze nie tak jak trza.

      Usuń
  6. A już się zastanawiałam, gdzie jesteś jak Cię nie ma. Fajny spacer! U nas do południa też była piękna pogoda, a w nocy znowu ma zacząć wiać. Już wczoraj dało nam popalić, a jutro ma być gorzej. Miejmy nadzieję, że dach wytrzyma (u mnie w pracy, na bibliotece nie wytrzymał)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby wytrzymał!!! U mnie wczoraj wyło, drzewo wyglądało tak, jakby koniecznie chciało złożyć mi wizytę. Wykręcać korzenie zdaje się że zaczęło. Haftuję, do niczego innego teraz się nie nadaję. Usiłuję czytać, mazać, coś dłubać, allleee. Dobrze że choć nici mnie słuchają. Bo futra to wcale.

      Usuń
    2. Wieje, ale jeszcze nie odlatujemy. Na razie nie jest tak źle jak w czwartek, ale zobaczymy, czy sytuacja się nie rozwinie ;)
      Romuś, a próbowałaś na te zatoki płukania uszu wodą utlenioną? A chociażby zakropienia, bo płukanie nieprzyjemne. Zatoki mijają jak ręką odjął i to na długi czas.
      Przeczytałaś już coś z tych książek, co wiesz? Podobało Ci się? Piśnij.

      Usuń
    3. Irlandzki sweter. Jest rzeczywiście przypadający do serca, słusznie lubisz😀.
      Moje zatoki tym razem zostawiają mi całkowicie drożny bezkatarowy nos. Siedzi to za głęboko. Tym razem płukanie odpada, nieskuteczne. Cement w głowie, a schodzi w gardło. I na szczęście nie w uszy. . Sinupret ten mocny, oregano, inhalacje i nacierania zewnętrzne. Pomaga. Ale cholernie wolno. .

      Usuń
    4. Tak się cieszę, że Ci się Irlandzki sweter spodobał! Mam nadzieję, że i reszta dostarczy Ci miłych chwil :)

      Usuń
    5. Myślę że tak, dostarczą. Na razie jednak nie do czytania mi, a książki zasługują na delektowanie się nimi. Nie do nich z cementem w mózgu.

      Usuń
  7. U nas wieje jak szalone, aż słychać szum. I czasem światło mi na górze mignie... Czyżby miniprzerwy w dostawie prądu?
    Ech...
    Ucałować kotusie niech nie męczą.
    Ja przy zatokach brałam też polecany przez kogoś naproxen, to mi łeb nie pękał.
    Ale za to teraz pęcherz mi przewiało, nosz...
    JAkieś ziołowe coś dostałam w aptece - jakiś rdest ptasi czy coś takiego. Zobaczymy czy to coś da.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naproksen tak. Ale u mnie to zawsze, niech to!!!!, trudne do wyleczenia. Też o się dbaj. Futra całowane, a jakże.

      Usuń
  8. Eh, widzę, że wszystkie po kolei zostałyśmy przedwiosennie przeczołgane wirusiskiem jakimś przebrzydłym. Wiatrzysko i ponurość ogólna nie pomagają, na szczęście wiosna już bliżej, niż dalej- i tego się optymistycznie trzymajmy :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jednak si nie dałam, zatoki dały spokój. Zalepione lekko jeszcze, ale poddają się.
    Jak tam Jacuś?
    Zalazłam fajne piłeczki, które mogą pasować do tunelu, ale musze kupić i przymierzyć u mnie, bo już dwie zniknęły w tajemniczych okolicznościach.
    PS. a jak walerianowe podusie? :D
    Bo coś obawiam się, że dobro zostało schowane głeboko przed biednym JAcuniem...

    OdpowiedzUsuń
  10. Jaaacuś. Taakkk. Nic nie chowane. Podusie były krótkotrwałym przebojem. Ale to ustrojstwo z piłeczkami.. To jest jak na razie hicior. Szura się całością, przewraca z rumorem o trzeciej w nocy. Głównie oczywiście Jacuś (nic mu to jednak nie pomaga na ADHD) ale duet też od niechcenia pomacha łapkami. U mnie zatoki doprawione sobotą, telefon fiksuje. Prawie nie zaglądam w net, nie mam zdrowia do walki ze srajtfonem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie jeszcze są całe egzemplarze, ale Morfeuszek terminator znajduje i rozszarpuje. Więc jak jakaś widzę to podrzucam takiemu co nie rozrywa. Ehhh.
      No ja czekam co będzie na tej wizycie we wtorek. Yhhh

      Usuń