Czytają

wtorek, 1 listopada 2022

Notatka 464 Ł i dodatki.



Trochę w klimacie Ulicy Sezamkowej, sponsorem posta jest literka Ł. Zestawy tej literki z  samogłoskami wyrażają  różne uczucia, uznajmy, że prawidłowo przyporządkowałam. 

ŁAAA!!!!!

Halloween, święto znienawidzone przez co poniektórych. Z różnych przyczyn, bo obce naszej tradycji, co nie do końca prawdą. Bardziej ono zgodne z tradycją niż coś co dlań jest niby alternatywą, o chrystotekach mowa. Bo pogańskie, co prawdą. Bo kto to widział, bawić się strachem przed śmiercią, samą kostuchą, duchami, czarami, potworami. Hhhmmm. Jakoś trzeba strach rozładować, święto jest terapeutyczne. A ponadto. Kiedyś pisałam że to święto potworów, między innymi i tego potwora co w nas siedzi. Nadal tak myślę, jest dzień dziecka, matki, chłopaka, kobiet i mężczyzn, zakochanych, babci i dziadka i jeszcze całkiem sporo dni fetujących rozmaite zawodowe role które nam przyszło grać w życiu, to może być i potwora co w nas siedzi.  No  dlaczego ma nie być święta potwora? Nie mówię tu o potworach morderczych, ale o wrednej części nas, co trzymana ściśle pod kontrolą czasem wysunie pazur i drapnie, w obronie kogoś zasługującego lub w obronie naszej osoby. Czyli święto naszego osobistego jednak jakoś ucywilizowanego potwora. Bo zasługuje. 
No dobra, rodzina Bobusiowa święto lubi i czciliśmy je w ubiegłą sobotę. Dekoracjami, ucztą z łakoci i grillem jako ogniskiem. A co. Pierdoły były na tapecie, było uroczo w ten szybko zapadający ciepły wieczór. Cykanki dokumentujące. Jeszcze jasno.




I tylko dlatego że było jasno nie zadławiłam się mieszadełkiem w jedynym pitym drinkusiu. Bo jeszcze są leki przecież, więc jeden jedyny. I pierwszy od roku. Mieszadełko poniżej. 


A potem było tak. 









Czaszunia okropna. 

Z fleszem też okropna.

A Coco Czytaczu znasz? Link do filmu zapodaję. Prezent dla tego miłego potwora co w Tobie siedzi, choć raz w roku przyznaj Czytaczu że potwór potrzebny, bywa pożyteczny. Czy bez niego byłbyś jeszcze sobą? Nagroda za to że nie jest tak ostatecznie podły.
No. 



ŁEEE i ŁO jasna dupa!



Moja niemrawość spowodowana kaprysami organizmu dała dziwne efekty. Te przypomniane powyżej ciężary nie były rozpakowane od razu. Trzecie piętro powoduje że po zatachaniu  zakupów rzadko kiedy mam siłę by je z marszu rozpakować i umieścić gdzie trzeba, wtedy czynność była rozłożona  na mocno rozciągnięte w czasie tury. Futerka oczywiście zawsze penetrują jak mogą to nierozpakowane. Nie powiazałam faktu penetracji zakupów z strasznymi w obfitości rzadkimi kupskami walonymi przez wszystkie trzy. Przez ponad tydzień kuweta była terenem bardzo silnego skażenia biologicznego, klęska jakaś. Myślałam że po nadżarciu przywleczonych chabazi tak, bo i rzygania zielonym były. Przywleczone zielsko wieszałam poza zasięgiem kiciuni, co trochę zmieniając, bo jednak mam futerka pomysłowe, zwinne i uparte.  Myliłam się, obfitość rzadkiego nawozu nie przez zielsko.   Wywleczenie masła było, całej kostki. Wylizany papierek dziś znalazłam. Jakoś mi umknęło, że kupowałam i nie ma. Jak na litość wywlekły całą kostkę masła???? I jak sprytnie, wywleczone pod fotel w Łojca pokoju, ponad  trzy metry od miejsca gdzie stała torba. Obejrzałam wylizany papier, nie było śladów szarpania, ani jednej dziurki od pazura czy zęba, a tak wylizany, że tworzył sobą miseczkową półkulę, z czterema rogami sterczącymi ku górze. Zdolne bestie. 
Tu jedna zdolna bestia po  napchaniu bandziocha. 




ŁOO i ŁUU

Wianki. Czytaczu, wiłam nadal wianki na akcję znicz. Tu dwa ostatnie, wite z bolącym barkiem. 


Owszem nawet byłam zadowolona, podobały mi się na tyle że zaczęłam rozważać czy może by nie zająć się tym zarobkowo. 


Radykalnie mi przeszło. Dziś, czyli w poniedziałek  zawieźliźmy je do P. 
We wtorek, czyli dziś - bo stuknęła w międzyczasie północ, nie jedziemy. Tak wyszło, do P w czasie świąt nie da się dojechać komunikacją publiczną. Tydzień temu była impreza jubileuszowa, w poniedziałek Bobuś pojechał z samego rana po Santa Barbarę (druga żona Bobusiowgo taty, wdowa po nim), mieli umówionego prawnika. I po odbębnieniu prawniczych dyrdymałów odwiózł ją, a przy okazji zabrał do P  Dziecko i mnie, oraz ładunek zniczy i wianki. Trzy jazdy do P w tak krótkim czasie? Bobuś uznał że dosyć i nie ma się co dziwić. A ja, owszem pojechałabym, ale nie ma jak. Nic publicznego nie jeździ, gorzej niż w czasie komunikacyjnej posuchy w Bobusiowie. 





Zawieźliśmy te moje wianki, obeszliśmy rodzinne groby. Tura po cmentarzu i się podłamałam twórczo. Szczerze? Do dupy te moje wypociny, nie spełniają wymogów estetycznych, za nikłe, za skromne. W modzie masywności, obfitości, kosztowności. Kryzys nie dotknął tej dziedziny. Policzyłam sobie koszt "skromnej" wg. obowiązujących standardów dekoracji, dwie stówy najmarniej na grób licząc po cenach zapamiętanych z giełdy. W modzie kwiaty z masywnego foamiranu, widać je z daleka. A one nie tanie, zresztą jak wszystkie grobowe gadżety.   A ile tego idzie w śmietnik bo przecież nie może być stare. Góry. Popatrzyłam sobie przy wynoszeniu pustych zniczowych wkładów na wystające z przeładowanych kontenerów kwiaty dokładnie takie jak użyte w rudym wieńcu, na cudnej urody pęd sztucznego bluszczu przywalony brudnymi szkłami wyrzuconych kloszy zniczy i uznałam że nie pasuję przede wszystkim ja. Do obecnych czasów. Przecież pamiętam kwiaty z woskowanego papieru, klecone w domach. Dekoracje z zasuszonych suchołustek, plastikowe róże, cierpliwie myte rok po roku, aż do wyblaknięcia i rozpadu plastiku. Już nie porównuję lanych w szklane "musztardówki" i  gipsowe formy kopcących zniczy z obecnymi, kosmicznymi i wielkimi kloszami. Jakieś to obecne takie niefajne, gorszące mnie rozrzutnością. Owszem, to święto zawsze miało w sobie irracjonalny element pokazówy, ale przejawiał się on raczej w ciuchach żywych uczestników imprezy, najlepszych jakie były w szafach. Co wobec dymiących zniczy było ryzykowne. I często męczące, w oczach mi stoi pewna doktorowa wystrojona w futro. A pierwszy listopada trafił się akurat upalny, doktorowa upocona, w spływającym czarnymi strugami z potem makijażu, w futrze ufajdanym stearyną i kto wie czy gdzieś nie nadpalonym, wokół przecież pełno dziatwy z patykami moczonymi w wosku dymiących zniczy by utoczyć na końcu patyka jak największą kulkę i nie raz taka kulka kapała lub stawała w płomieniach. Same znicze kopciły jak diabli, zdarzało się że strzelały iskrami, pękały wylewając zawartość. .....  

Te kosztowne dekoracje grobów to taka doktorowa obecnych czasów.  Tak mi się wydaje. 

ŁUUU....

Pisała R.R.


53 komentarze:

  1. A mła sie Twoje wianki podobią, formirany łobrzydliwie wielgaśne są paskudne, womity we mła wzbierajo na samo myśl. Pokazy szczęśliwie mła ominęły, mła w dzieciństwie nie miała grobów bliskich w miejscu zamieszkania a na mogiłki dorośli mła nie brali. Czuję się uboższa o doktorową w futrze. Mła strasznie nie lubi tego nawalania kwiatów i zniczy na groby, tym bardziej że to w większości przypadków potem stoi przez cały rok i wygląda śmieciowo. Co do kostki masła - hym... niektórzy wraz z fluidami i mruczankami wysłali na południe niecne pomysły. U mnie była z masełkiem jazda w zeszłym tygodniu, kostka zaniknęła. Też nie przyuważyłam najsampierw. Najwięcej musiała pochłonąć Szpagetka, normalnie Usrella Płynna. Mimo tego zadowolona jakby się śmietany opiła. Co do halloweenów to uczciłyśmy szarlotką, choć miały być ciastka w stosowne wzorki wycinane. Malgoś jednakże ma cóś ostatnio dar przekonywania mła.
    P.S. Dostałam dla Cię łąbędzie, nieco insze ale zdaniem mła paszące.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łabądki? Mam nadzieję że nie były rujnujące, ale jestem ich bardzo ciekawa😊. Wiesz że nie mogę znaleźć szklanego ptaszka dla Ciebie? A uparłam się że tym razem musi być zapaczkowany. Ech Tabi. Nie zdziwię się, jeśli te moje wianuszki trafią jeszcze dziś do śmieciowych kontenerów. Nie mają za grosz tak pożądanej obecnie nachalności.
      Masło zaraźliwe, wynika mi tak🤣, dobrze że obyło się u nas obu bez takich jazd jakie miała Kocurkowa Yumi i Kocurro z nią.
      Doktorowa mocna była, obecnie śmieszy, wtedy była potworem.
      Szarlotka na potworów święto jak najbardziej ok😊

      Usuń
  2. Spacer na cmentarz mamy zaplanowany na jutro. Dzisiaj odpoczynek po wczoraj. Emocji wiele, Mefisiu w domu, spał na mnie całą noc. Dzisiaj ogarniam wpis wspominkowy i mam nadzieję, że dalej się będzie toczyć życie normalnie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Normalność, o TAK!!!! Bez chorujących stworów futrzanych i ludzkich!!!! Mefi też ma tak uważać!!!

      Usuń
  3. No i dzisiaj będzie danie z pociągu młody jest zwarty i gotowy ale mówi że patelni nie tyka on gotuje kluski 😃😃😃

    OdpowiedzUsuń
  4. Uśmiech mi się pcha, Młody ogarnia tylko kluski, he he. Niech i deskę do krojenia ogarnie, suszone pomidorki są wizualnie pasujące do Halloween 🤣

    OdpowiedzUsuń
  5. Wianki cud-urody! Uwielbiam takie! Jednak przyznaję bez bicia, że z wygody na grobach dalekich, które tylko raz, dwa razy do roku odwiedzić dajemy radę, kładziemy jakieś gotowce z tych bardziej pancernych.
    Masło i u mnie jest przedmiotem pożądania he, he :D
    Halołina nie lubię. Psuje mi klimat Wszystkich Świętych i Zaduszek. Lubię zadumę, ciszę, łunę nad cmentarzami i spacer po naszych cmentarzach już wieczorem po zmroku (często tłumy ludzi wtedy jeszcze są i światła, i ciepło od zniczy, i ciche rozmowy, i szum wiatru w liściach nad głowami - lubię) i II część Dziadów, czytaną sobie w zaduszkowy wieczór przy kominku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oba te święta ostatnio mi plastikiem zajeżdżają, ale lubię oba. Nie ma obowiązku lubić Halloweena, a jeśli lubisz Mickiewicza to koniecznie zobacz świetną bezsłowną animację Kamila Polaka do wiersza "Świteź" https://youtu.be/ujKCb31C14A
      Jeszcze do jutra jest w Ninatece 😊, a na podanym linku chyba zawsze😊. Pilnuj masła❤️

      Usuń
    2. Filmik zaraz obejrzę. Sałatka z pociągu ulepszona 3 puszkami tuńczyka była plus kluski kolanka. Wiadomo pomidory suszone też z żurawiną. Niebo!!!

      Usuń
    3. Kocurro, ulepszaj, a jakże. Można jeszcze wzbogacić smak i kolor dokładając do cebulki pokrojoną czerwoną paprykę, sypnąć garść żurawiny. Lub jeszcze coś innego, bo czemu nie? Ale sam podstawowy przepis wydaje mi się smaczny i bez dokładek. To nie znaczy, że nigdy niczego nie dokładam. Dokładam😊

      Usuń
  6. Dziady nabyłam za 5 zł wszystkie części w jednej książeczce. Ale zostawiłam to sobie jak się uspokoi trochę sytuacja jak opadną nerwy że Mefciu w domu. Może w sobotę poczytam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze co do filmików. Coco znałaś? Pixar, on złych filmów nie robi. A jednak. Świteź w porównaniu z innymi animacjami, niech będzie to nawet Tim Burton wyjątkowo dobry. Jest dziełem autorskim i Kamil Polak dłubał przy nim przez siedem lat. Bardzo lubię te wszystkie disneyowsko-pixarowe-burtonowe animowane cuda, a jednak Switeź, bez słów jest magią.

      Usuń
  7. Wianki śliczne i bezpretensjonalne, jako dekoracje przydomowe super, ale jak dla mnie na cmentarz pewnie trochę za mało trwałe, ja ustawiam dekoracje podobnie jak Piesa , ze 3 razy w roku, za to idę w recycling, bez oporów korzystam z używanych zniczy i sztucznych kwiatów, dokupuję czasem jakieś hurtem i w ten sposób nie bankrutuję. Do sztuczności dokładam czasem jakieś gałązki tui, ostrokrzewów, cisów i co tam jeszcze się trafi.
    Koty spryciarze :) Mojego rudasa dziś przyuważyłam, jak próbował podpijać wodę z mojego kubka, stojącego na biurku przy łóżku, a że było jaj zbyt mało, to bezceremonialnie wpakował doń łapkę i potem ją oblizywał. Od razu pomyślałam, że to pewnie nie pierwszy raz, i czy wcześniej zahaczył o kuwetę... Zdaje się, że koniec z nocnymi herbatkami z kubków i muszę podebrać wnuczkowi już nieużywane niekapki.
    Haloween nie obchodzę, ale z przyjemnością rozdaję przychodzącej pod drzwi dziatwie cukierasy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam kubeczek z pokrywką :) kiedyś widziałam takie ładne np z uszkami królika :)

      Usuń
    2. Wiesz, jak rudasek załapał że tam stoi picie, to po pokrywce raz-dwa zostaną skorupki. Po zakrytym kubku też mogą. Jak kubki-niekapki znoszą turlanie? Nie mam z nimi doświadczenia, jeśli nie znoszą turlania to może po prostu butelka po soku, zakręcaną szeroką nakrętką?

      Usuń
    3. Polecam Dafi dziecko do szkoły nosi taka z filtrem plecak lata wiadomo i butelką niezniszczalna jest!

      Usuń
    4. Mariolu, doczytałaś o Dafi? Nie znam, kojarzy mi się ta nazwa wyłącznie z czarnym kaczorem.

      Usuń
    5. W rossmannie stoją obok dzbanków z filtrem do wody. Młody ma też taka z filtrem do szkoły :)

      Usuń
    6. Mariolu? Doczytałaś?

      Usuń
    7. Doczytałam :) Mam taką butelkę, problem w tym, że lubię herbatę z kubka, trzeba się przestawić :( Moje koty nie łobuzują tak, jak Twoje, Romanko, kubki i pokrywki są bezpieczne, nawet to podpijanie było bardzo dystyngowane, jeśli tak to można określić ;)))

      Usuń
    8. Eeee, jak podpijanie było dystyngowane, to łapeczka po kuwecie mur beton była umyta🤣🤣🤣🤣🤣

      Usuń
    9. W herbacie z pewnością, a czy wcześniej, to już się nie dowiemy ;-)

      Usuń
    10. 😊. I tak lajtowo. Ta mysza w kawie, ofiarowana Tabazelli przez kochającą Szpagetkę, to dopiero było coś.

      Usuń
    11. Koszmary bym chyba miała po nocy, że wzięłam łyka i zauważyłam myszm ten wystający ogon tylko Tabazze uratował !!! 😵😵😵

      Usuń
    12. No fakt, mysza w kawie to jednak większy kaliber :)

      Usuń
    13. A u mnie Rysia narozrabiała. Ostro.

      Usuń
    14. Co wywinęła ? Mam nadzieję, że nie ucierpiały na tym żadne żywiny ?

      Usuń
    15. A wywinęła. Post zaraz będzie.

      Usuń
  8. Wiesz, gdybym była "na miejscu", pewnie miałabym inne prawo do dekoracji rodzinnych grobów. A tak to się nie mam co wychylać, niepotrzebnie wiłam.
    Niekapki dobra myśl, ale zdaje się że one plastikowe? Nie lubię, tylko trochę mniej paskudne od łapki po kuwecie w herbacie. Ale ponieważ mniej paskudne to stosuj😊. Nie lubiłam Halloweenu dłuuugo, ale tak świętowany jak ostatnio to bardzo może być. Rodzinnie, lekko, smacznie, polecam😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te Dafi mają taki dziubek nie wiem czy to silikon jest takie dziwne coś. I mają filtr że można niby kranowe nalać i pić bo przez filtr to idzie. Młody używa. Ja nie lubię 😆 mi nie raz kot wlazł łapa w herbatę czy kawę i ty zależy jak mi się chce to zrobię nowa a czasem myślę a co mi tam.... Łapki po kuwecie powinny być umyte przez kotka chyba. W sumie one nam te łapki pchają wszędzie... Jak mnie budzą to do oczu uszu nosa gdzie się da .. byle obudzić.

      Usuń
    2. Z kubków z filtrem to znam tylko Britte. Czy jakoś tak. Dziewczyny w robocie masowo kupowały i równie masowo porzucały. Czyli rozumiem że były niezbyt. U mnie specjalistki od pchania łap w oczy już nie ma, Lisiunia z tymi łapeczkami tak się pchała do ludzia.

      Usuń
    3. I rozumiem że ok? Chyba że macie tydzień 🙄

      Usuń
  9. Zapomniałaś o "ŁYYYYY" i "ŁIIIIIIIIII". Oraz związanych z nimi opowieściach.
    Kiedyś powiesiłam sobie w ogródku malusie, fosforyzujące kościotrupki na drzewach. Były takie absurdalnie nielogiczne. Szkielety krasnoludków. Kupione były przed Halloween, w Biedrze bodajże. Do tej pory znajduję ich kawałki w zupełnie innych miejscach.
    Śmierć jest dokłądnie tak samo ważna jak życie i przez jeden dzień w roku jak najbardziej można na jej temat poświętować. Czy to Halloween, Dzień Zaduszny czy Dziady.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wianki rzeczywiście w zbyt dobrym guście.

      Usuń
    2. Dziękuję, ale czy dobry gust to sprawa dyskusyjna.Na tyle mam wyczucie, że wiem że nie pasują.

      Usuń
    3. Tak, też tak można podejść, śmierć ważna. Ale tak naprawdę to sama idea świąt, już wszystko jedno jakich, jest celebracją życia. Bo urządzamy je po tej stronie bramy, jako jednostki jeszcze żywe, nie da rady tego ominąć. Element zabawowy jest w każdych, niezależnie od naszych intencji, no i gadżetownia musi być. Niestety te gadżety to takie trochę śmieciowe, niezależnie od tego jak bardzo chcielibyśmy by było uroczyście i ozdobnie. Czyli fosforyzujące szczątki lulipucich szkieletów to jak najbardziej😊.
      A co do ŁIIIIIII, to temat na solidny post o roli świni w życiu człowieka. Takiej nie zwierzęcej świni. Nie dorosłam na razie do tematu, może dlatego że sama staram się nie być świnią. Czasem nie wychodzi. Na ŁYY... nic nie napiszę, nie mam pojęcia jakie uczucia może wyrażać 🤣

      Usuń
  10. Nie no Mefi się zatkał chyba. Nie chcę jeść i zwymiotował. Więc idziemy do weta...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ło cholera!!!!!!!!!!
      ♥️♥️♥️♥️♥️♥️

      Usuń
  11. Wyprawa jutro jeśli się nie ogarnie. Mamy mu dać dobe

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie ma litości kocina. No dobra, nastawiam Rysię 🌊🌊🌊🌊🍀🍀

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja zejdę chyba z nim razem jak on się posypie 😵

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie. Nie posypiesz się. Wybij to sobie z głowy, jesteś do cholery ważną nie tylko dla Mefiego!!!!!

      Usuń
    2. No ja wiem, ale osiwieć idzie 😵 słabo mi na samą myśl

      Usuń
    3. Kocurro. Fluiduję, żeby to był OBY BYŁ!!!! tylko fałszywy alarm i OBY MEFI SIĘ OGARNĄŁ. Rozumiem, a jakże Twoją panikę, niestety. Wszystko w człowieku w momencie protestuje, trzęsie się i zaklina los, zwłaszcza że człowiek ma niestety doświadczenie i wie jak potrafi boleć to doświadczenie. Ale. Jesteś do cholery PAŃCIĄ!!!!! To zobowiązanie nie tylko na słodkie mruczanki, głaski, karmienie i czyszczenie kuwety. PAŃCIA, FUTERKOWA MAMA, to znacznie więcej, te piekielnie trudne chwile wymagają byśmy im sprostały. Okrutnie pocieszę, potrafisz, jesteś dzielna, jesteś MAMĄ. Rude się lepiej prezentuje kładzione na siwy włos. I nie rozpatruj co może być, tylko pomasuj delikatnie Mefusia. Może masaż odetka mu ksiszeczki. Być może to robisz, jesteś PAŃCIĄ. ♥️

      Usuń
    4. Fakt, ostatnie lata były straszne. Jeśli na mój wpis złapał Cię wnerw, trudno, i tak myślę że lepszy wnerw niż załamka. Wobec tych co mamy pod opieką nam po prostu nie wolno i już.♥️ Załamka ma szlaban.

      Usuń
    5. Wzruszyłam się tym opisem ale to prawda no tracą mnie nosem nie tylko Mefi całe całe stado :)

      Usuń
    6. Bo Cię kochają. I jeszcze napiszę, że wiem co piszę. Od załamki wobec futer uchroniła mnie moja miłość do nich i poczucie odpowiedzialności. Niestety, mnie dopadła rok temu załamka wobec własnej osoby. Tu o szlaban trudniej, a wychodzi się z tego jak z bagna. Gdyby nie futra, to podejrzewam że wciągnęło by mnie na amen. Och wiem, podobno jestem ważna dla kilku/kilkunastu istot ludzkich-cudownie że są takie, ale to futra były i są głównym kołem ratunkowym. Ty masz rodzinę nie tylko z futer. Szlaban na załamki. Całkowity.

      Usuń
  14. Tym razem odwodnienie a to co w brzuszku zalega jest miękkie a nie twarde jak ostatnio... Więc szpitalik. Jutro idziemy odwiedzić. Dziś mają robić USG i badać krew itd tam u siebie

    OdpowiedzUsuń
  15. Czyli znów czekanie. Fluidy lecą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to powiedziała Wet "coś tu w tym przewodzie pokarmowym nie gra" bo wcześniej nawodniony normalnie ale z twardym zatwardzeniem że tak powiem, a teraz zatwardzenie plajta w jelitach a on przestał pić.... Zagadka taka, że ja się boje, że jak nie wiadomo o co chodzi to tu zaraz jaki skorupiak wylezie... Yhhhhh..... Sama też fludiuje siebie i jego w myślach, że się weź ogarnij no chłopie 13 lat to nie wyrok no litosci

      Usuń
    2. Robisz wszystko co możesz Kocurro, dobrą Pańcię Mefisio ma. Będzie co będzie, oby było dobrze. Trzynaście lat to rzeczywiście nie wyrok♥️🌊♥️🍀

      Usuń