Czytają

niedziela, 26 grudnia 2021

Notatka 400 tajemnicze cyferki i rozważania o sensie robótek i czasu.

Gapa jestem do kwadratu. Niekumata.  Dopiero teraz, gdy oglądam dokładnie haftowane podusie zauważyłam. Zdaje się że kupiłam zabytki. Bo.



Czy widzisz Czytaczu cyfry? Co one znaczą? 

1832-1944. 

Coś trwało, na tyle ważnego, że podjęty trud utrwalenia. Co? To jest pytanie. Z góry raczej odrzucam wniosek, że 112 lat trwało haftowanie.  W 1832 zdarzyło się wiele, ogłoszono powstanie Królestwa Grecji, cesarz Brazylii abdykował na rzecz swego pięcioletniego syna, odkryto źródła Missisipi. Misz-masz totalny.  Włącznie z bitwą z Indianami i encykliką Grzegorza XVI potępiającą powstanie listopadowe. Nic nie trwało równo do 1944 roku. Wojna była jeszcze w 1944,  tak wiele rzeczy się skończyło przez nią w sposób dramatyczny. Nie mówiąc już o ludzkim życiu.

Najprawdopodobniej są to daty prywatne.  Jakoś wątpię by ktoś żył 112 lat, więc to nie czas żywota ukochanego dziadzia czy cioci. Może czas zamieszkania w jakim domu? Trwanie czegoś. Pewnie nie dowiem się czego, tak jak nie wiem w jakim kraju wyhaftowano precyzyjnie tę poduszkę.  Ani tym bardziej komu się chciało. Zagadka pozostanie zagadką, nie ma rady. Na pewno poduszka powstała po 1944 roku. Też data daleka. 

Baaardzo nieliczne są u mnie przedmioty tak stare i starsze, a żaden nie jest pamiątką rodzinną. Co się stało z przedmiotami z domów dziadków i rodzeństwa dziadków? Ozdoby z dębowej szafy, zupełnie nie nadającej się do bloków, zdobiły paździerzową zabudowę przedpokoju wujków, czas jakiś. Potem róże i bluszcze trafiły na śmietnik, wraz z płytami laminowanymi "na sosnę". To pamiętam, z resztą nie mam pojęcia co się stało. Łącznie z obrazkiem zmalowanym własnoręcznie przez Dziadka, a może to po nim jestem "manualna".  Kiedyś pokażę być może co mam, cudze pamiątki, bo rodzinne wiatr historii rozwiał i rodzina zupełnie zlekceważyła.  Być może nawet dom został sprzedany z obrazkiem. Bardzo żal. Po Dziadku mam rozpadający się czarny portfel z trzema papierkami. Po Babci pościel i potworną firanę. Po ojcu książkę. Po Cioci listy. Te cudze pamiątki i starocie jakoś mimochodem trafiły, przecież nie planowałam kupić aż tak starego rękodzieła na przykład. 

Rodzinne rozwiało prawie zupełnie, cudze przywiało. 

Ciekawe bardzo, jak tam u Ciebie Czytaczu z przedmiotami pamiątkowymi. Wiem, że Kocurro ma stół z rodzinną historią. Własną, nie przywianą.

No i teraz myślę jak ocalić podusię by jej nie zepsuć, by była używana. Nieważne że cudzes. Łapy z lekka drżą, zabytek w końcu. Niby mój, mogę nawet wyrzucić lub pociąć, ale bardzo nie chcę zepsuć. Ładny, ktoś włożył mnóstwo pracy.

Nie o wszystkich wytworach robótkowych da się to powiedzieć, sama nie raz wyściuboliłam babola, tyle ich widzę w lumpeksie, brzydkie niektóre przepaskudnie. Jeśli jest sens w robótkowaniu, to lepiej robić rzeczy ładne. Nie ma oczywiście żadnej gwarancji że ktoś doceni, w końcu te podusie kupiłam w lumpeksie, więc nie doceniono ani urody ani precyzji. Oddano jako zbędne, być może brzydkie, gusty są przecież nieobliczalne, mody mijają.  A nawet takich matowych nici obecnie nie ma. Szkoda, żałuję, planowana dorabiana obwódka będzie błyszczeć. Szara? Zielona? Bordo? Stonowany granat lub wrzos? Do przemyślenia kolor, niestety będzie błyszczący.

Rozbroić trzeba, tajemnicze nadzienia poduszeczek nierówne i diabli wiedzą z czego. Bo jeszcze bliźniacza poduszka, wyszyta mur beton tą samą ręką ale bez dat.


A jeszcze jej siostry. Być może też ta sama ręka, kupowane za jednym zamachem, więc bardzo prawdopodobne. 



Powyższa pójdzie na pierwszy ogień. Haftowana największymi krzyżykami, najgrubszą wełną? I najłatwiejsza do rozbioru. 

Przygotowania takie. 

Kanwy zgromadzone, kordonki wyciągnięte. Igły naszykowane. Elementarz tak opanowany - cykanka poniżej. Jak to u początkującej, nie zachwyca, a co gorsza efekt niezbyt pasuje. Zdaje się że serwetka będąca podstawą z zupełnie innego regionu. Może Bałkany? Inna bajka. Jeszcze do dokończenia brzeg. 


Pisała R.R.

Ps. Niektórzy domagają się o futrach. Zaanektowany gwiazdkowy koc w pingwiny, ich, imię pańci na paczce to pomyłka. Gacek jutro do weta, wyłamany pazurek. Jacuś stłukł dwie miseczki przy jednej akcji, Feluś skarb pańciny nauczył się jak odkręcać wodę. O zakręcaniu mowy nie ma. Trzeba zamykać łazienkę. 

16 komentarzy:

  1. Ale kupiłaś wyhaftowane i będziesz pruć, żeby na nowo wyhaftowac?
    Co do dat, to faktycznie ciekawe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haftowane, wypchane nierówno bez możliwości zajrzenia do środka i wyprania, za małe. Takie kupiłam. I chcę je przerobić na poszewki na posiadane jaśki-poduszki, powiększyć dodając obwódki. By były używane, bo bez możliwości przepierki to mowy nie ma.
      Co do dat, zagadka i już 😀

      Usuń
    2. Ha, a w środku dolary! ��

      Usuń
    3. Ha, a w tej rozebranej kłąb zbitej wełny. Kołtun wyłącznie do kosza🤣

      Usuń
  2. Może poducha zostala wyszyta na okoliczność jakiejś rocznicy, istnienia doomu,miasteczka,wsi albo cos w tym guscie. Moze istnienia takiego rodzaju haftu?
    Takie rzeczy do ciuchlandow trafiaja z wielu powodow, czesto sa to ezeczy po sprzataniu mieszkan i magszaynow sklepowych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, z nich się cieszę 😀. Nieistotny powód trafienia, mnie się podobają, a jak jeszcze będę mogła używać, to będą mi się podobać jeszcze bardziej. 😀
      Daty powstania haftu to nie, prędzej ten dom. Może.

      Usuń
  3. Ja moich staroci poduszkowych , wyszywanychhaftem krzyzykowym niexpiorę, wymrażam zima,latem wystawiam na skwar.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ong Dora ma bloga!!! Na kompie muszę obczaic 🙀🙀🙀

      Usuń
    2. Ano ma😀 I są Dorowe kotusie, a teraz zima piękna co cud😀

      Usuń
  4. No dobrze, a która będzie dla Jacusia?

    OdpowiedzUsuń
  5. Ta, na której będą koledzy. Przegoni, bo na bank najlepsza😀

    OdpowiedzUsuń
  6. Lubię przedmioty z historią , choćby i nieznaną. W domu mam dużo staroci (właśnie staroci, a nie antyków, bo ani moje pochodzenie z wiejskich rodzin ani zasobność kieszeni na zbieranie tych szlachetniejszych przedmiotów mi nie pozwalały). Z rozbieranego drewnianego wiejskiego domu pradziadków mam lustro w łazience (a właściwie ramę, bo taflę wymieniałam) i jesionowe dwa karnisze nad oknami w sypialni, siostra ma szafę zrobioną przez wiejskiego stolarza z tego jesiona, który rósł na podwórzu. Dom był z lat dwudziestych. Pozostałe starocie- meble, obrazki, sztućce, wazoniki, serwis kawowo- obiadowy itp. to łupy i znaleziska :)
    Poduchy będą piękne, dzisiaj świetnie znalazłyby się we wnętrzach boho czy etnicznych, ciekawa jestem, jak u Ciebie będą wyglądać.
    Szkoda, że Dziadkowego obrazka nie masz. A czemu o firanie piszesz, że potworna ? Ja uwielbiam stare firany, na kołkowe w słusznych rozmiarach mnie nie stać, ale mam parę szydełkowych zdobycznych, wszywam je w lambrekiny i zasłonki do mniejszych okien.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo lubię starocie. I to u mnie widać. Wydaje mi się, że ogólnie dawniej robione rzeczy były liczone na pokolenia. A potem, masowa produkcja z byle czego spowodowała, że niestety, te nowsze się sypią, a jak się nie sypią, to i tak starzeją się brzydko. I są wyrzucane piorunem. Stosy tego koło śmieci. Wyrzucane też są i te dobrze się trzymające, starsze, po odnowieniu spokojnie mogące służyć następne dziesięciolecia, bo obowiązuje wciąż kult nowego.
      Nieważne, że nowe z byle czego, ważne że modne i nowe. Ech. Tego zdania były dzieci moich dziadków, bezpośredni dziedziczący. Dużo takich, następne pokolenia albo żałują i zbierają cudze, albo też tego chowu co rodzice.

      Firana jest szydełkowa, taka do prężenia na ramach. Robiona tzw. filetem. Ciężka, wielka, za duża do blokowych okien, żabki jej nie utrzymują (były próby), nadaje się bardziej na kapę niż na firankę. I tak będę używać, mimo że ona naprawdę choćby ciężarem kłopotliwa. Na razie zadłubałam dziurę, kiedyś pisałam że była. Kłopot miałam z nicią, ta grubość, matowość i kolor współcześnie nie do dostania, po iluś tam próbach okazało się że biała nić do stębnowania dżinsu pasuje. Odcień inny, bielszy, ale nie rzuca się bardzo w oczy. Może uda się jeszcze resztę firany rozbielić, wtedy będzie ok.

      Poduszki pokaże jak będą gotowe. Kiedyś będą 😀

      Usuń
  7. Bo staroć ma historię ( tajemniczo jak te cyferki na kanwie haftowane ) i duszę, bo staroć swoje przeszedł i ludziów poznał. Niektórych nawet przeżył. Mła uwielbia wysorty, lumperionki i tzw. drugi obieg. Nówki sztuki nieśmigane kupowane obecnie so z materiałów udających materiały, czasem cóś się prawdziwego trafi. Jednakże na ogół dobra jakość przekłada się na cenę. Najczęściej zaporowo. A w drugim obiegu rarytaski można upolować. No i ta przyjemność łowienia! Mła widziała kiedyś firanę rozpiętą na ciemnej ścianie, tylko to duże pomieszczenie było.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A właśnie, a propos tajemniczej historii rupietków. Czy udało Ci się uprać aromaty?

      Usuń