Czytają

sobota, 14 maja 2022

Notatka 430 po sobocie

I po robocie. Tabaaza zdołowana przymusowym lenistwem, ja zdołowana niemocą własną. Taki niby fantastyczny dzień, a się okazuje że kręcioła i odwyk od wideł nie pozwoliły zrobić tego co bym chciała. Owszem, posadziłam zakupione w ubiegłą niedzielę rośliny i właściwie niewiele ponad to. A  niezbornie mi szło, marudnie i żmudnie. Dobrze że Dziecko odwiozło. Ponadto sucho przeraźliwie, deszczyk był za mikry. 

Cykane kwioty z soboty.







I kotka Fotka.





Oraz urobek dodatkowy. Zebrałam, teraz się muszę zebrać, by się urobek nie zmarnował. Pięćset mleczowych łebków.


Aaaaaa, Rabarbaro odezwij się, złotnica czeka.

Pisała R.R.


czwartek, 12 maja 2022

Notatka 429 filmiki

 




Na razie nie ma deszczu, wieje za to strasznie.
Moje futra śpią gdzieś w głębokiej konspirze, głuche na wołania. Jakby ich wcale nie było. A okna łomocą, pralka chodzi, na kuchni kapuśniak się grzeje. Bordelllo bum bum znów mi się zrobiło, rachunki do popłacenia, "wizyta" psychiczna do zamówienia. No real do ogarnięcia.

Ale filmiki nie zaszkodzą

Tak myślę.

Filmiki wrzuciła R.R

Cykanki  z wtorkowej przebieżki.






poniedziałek, 9 maja 2022

Notatka 428 niedziela kwietna

Wczoraj wstałam (co za skandal) po trzynastej. Bo do późna kombinowałam z postem odwlekając moment odkręcania wodnego zaworu (ufffff, zabieg udany), a potem futerka, wyspane w dzień i stęsknione nie pozwoliły zasnąć.  

Niedziela tak późno zaczęta też była atrakcyjna. Wieczorem zrobiła się fajna inaczej, odbiło się wrednie zastąpienie kąpieli wyparzającej krótkim prysznicem.  Ale po kolei.

Giełda-wystawa ogrodnicza była Z przykrością stwierdzam że nadal nie jest to to co było przed pandemią. Nie widać tego rozmachu co kiedyś, nie zawsze był, ale przez dekadę był full wypas. 






















A w pierwszej sali szkoły wystawa bonsai. Nie kocham, owszem urodne, ale to naprawdę nie mój klimat. Skarlanie kojarzy mi się wyłącznie z okaleczaniem.
















Gdzieś tak wyżej widać na niewielkiej szkolnej scence przygotowania do pokazu kształtowania drzew. Uciekłam.




Amatorskie te straganiki. Jeśli ktoś chce konkretną odmianę rośliny musi uważnie, bardzo uważnie podchodzić do zakupu na takich imprezach. Nie polecam zakupu liliowych cebul, nigdy nie kwitły tak jak miały kwitnąć.  Ale można spotkać i wyjątkowe rarytasy, drogie, lecz wcale nie droższe od ofert netowych. Obuwiki oraz gruntowe inne storczyki były na przykład.

I ja coś kupiłam, owszem, "ostrużkę" też, obuwików nie.. Zakładałam że odkupię to co odeszło. Wilczomlecz Ascot, długosza osmunda regalis np., dodatkowo jakieś fajne paprocie i większe zielone hakonechloe. Baaardzo, ale to bardzo rozglądałam się za intensywnie niebieskim różanecznikiem i kaliną koreańską, ale nie było.
 A w rezultacie przebieżki po stoiskach tak wyszło. 
"Ostrużka" liliowa i pełna, fioletowa dziewanna, pełnik chiński 'Golden Queen', średniej wysokości krwiściąg o wydłużonych pałeczkach kwiatów. No i zupełnie nie planowana kalina Burkwooda, to pod wpływem Tabi. Pięć sztuk.


Baaardzo lubię pełniki, te chińskie też. Przyjemne w chińskich to, że jednak dają radę na suchszych miejscach. Lubię ich luźne chmurowate kwitnienie, kojarzące mi się z pomarańczowymi motylkami.  Rośnie w Bobusiowie już jeden, ale złośliwie kępa jest niewielka, a podziały się nie powiodły. 
  


W oczekiwaniu na hydraulika pisała R.R.