Czytają

niedziela, 29 listopada 2020

Notatka 198 Śnieg. A myślałam, że się upiecze.


Jest tak.



Troszkę wcześniej.





Jakie upiornie banalne widoki.  Śnieg ma jakieś zalety. Zdobi, np.

Było dziś tak.



Ale krótko. Późna jesień królowała.














No, no. Jednak białe przylazło. Może będzie jaśniej. O ile się utrzyma to białe.

Pisała RR. 


sobota, 28 listopada 2020

Notatka 197 wytwory rąk i wyobraźni Joany Vasconcelos



Są artyści totalni. Zmieniają nam świat, a jeśli nie świat, to sposób jego odbierania. Odkrywają, przekształcają, tworzą, wszystko to w sposób zaskakujący. O bycie takim artystą podejrzewam tę panią. 

Joanna Vasconcelos

To nie jest jedna z tych artystek, które bezkrytycznie lubię i całkowicie rozumiem. Pomimo wygłaszanych przez artystkę programów i tez artystycznych podejrzliwie patrzę na powstałe dzieła, zwłaszcza na te monumentalne. Moje ulubione szydełko nie jest głównym narzędziem w procesie tworzenia. Owszem bardzo ważne, ale jest jednym z wielu jej narzędzi w służbie sztuce. Czy jest bardziej  malarką, czy  rzeźbiarką, rysownikiem a może projektantką mody? Tak tym wszystkim jest, ale bardziej tu pasuje określenie  artysta sztuk wszelakich. Wszechstronna totalnie to twórczość, a artystka nieprawdopodobnie pracowita i zaskakująca jak mało kto.  Z wyobraźnią taką, że daj dobry losie każdemu choć okruch.

Jednym z pierwszych dzieł które dało jej rozgłos była "Oblubienica" pięciometrowy żyrandol w stylu ,,empirycznym" wzorowany na imponujących kryształowych wytworach zdobiących pałace i teatry. Z tamponów higienicznych w ilości strasznej. 


Powstały takie dwa, zdumiewająco ładne, i dające dobre przyjazne światło. Cała zresztą twórczość tej pani jest poddana rygorowi sprawiania przyjemności oczom. Nie pisałabym w temacie, gdyby było inaczej bo paskud dość. Z tej samej serii twórczej przetwarzającej produkty przemysłowe służące na co dzień zupełnie innym celom pochodzą leżanka  i fotel tapicerowane tabletkami aspiryny, a w niektórych źródłach piszą o valium. Nie pokazuję, bo akurat te meble mi się nie podobają. 


Krążyć będę bez chronologii po twórczości artystki, co ma uzasadnienie jakieś tam w fakcie, że nie tak dawno była wystawa podsumowująca ćwierćwiecze działalności i można było zobaczyć za jednym zamachem najbardziej znane twory mogące podpadać pod określenia rzeźba, instalacja.
O ile się było na miejscu wystawy, czyli w muzeum Sztuki nowoczesnej Guggenheima w Bilbao. Ta artystka ma zresztą od zawsze dobre lokalizacje wystaw, "Oblubienica" olśniła higieniczną bielą Wersal.
Nie mniej imponujące są gigantyczne szpilki "Merylin"powstałe ze sprytnie ułożonych garnków, ogromny zaręczynowy pierścień powstały z felg i szklaneczek do whisky - wkleił się gdzieś poniżej, trudno, nie przestawiam. Neon kokarda reklamujący perfumy J'adore z wykorzystaniem flakoników po nich, rzeźby kolorowych serc w wersji jakby anatomicznej wykonane z plastikowych sztućców, och ogrom tego, a ona wcale nie przestaje. U samej góry gigantyczna maskotka na spacerowej pergoli w Makao. Z... no właśnie, z czego?
Czyli wg. mnie swoista sztuka recyklingu, przerabiająca  może nie śmieci, ale po prostu nie sprzedany towar. 



Buty z garnków na tle różnym. Jak wiele zależy od kontekstu.



W Wersalu też miała miejsce pokazówka wyobrażonej wersji luksusowego helikoptera Marii Antoniny. Lilicoptere - Lilikopter. Poniżej, pomiędzy gwiazdkami masz filmik Czytaczu, do obejrzenia po wiadomym przełączeniu.
*

*
No i są jeszcze monstra dmuchano - tekstylne, noszące miano Walkirii, Valkyrie. Wciąż powstają nowe, gorszące ogromem, olśniewające kolorami, skomplikowanymi formami czerpiącym natchnienie  z fauny morskiej? laboratorium? filmów o obcym? książeczki "Bromba i inni"? Nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że przy pierwszej Valkyrie pomagały szwaczki z Nysy. To ta wyeksponowana w niebieskiej sali i w komnacie Wersalu. Fotek stworów dużo, malownicze są 















Są i murale powstałe wg. projektów Joany,  najbardziej znany to ten w Porto.


Wnętrza z dmuchano-piankowymi meblami




Ponadto ażurowe altany, kogut symbol Portugalii, i diabli wiedzą co ona znowu wymyśli. Pomieszane nowe ze starym. Misz-masz. 






Obrazy. Projekty? Grafiki?



Jak będziesz gmerać w necie dokładniej Czytaczu, to dogrzebiesz się jeszcze do całej góry cudów. Niektóre bardzo piękne, kilka z lekka gorszących, inne zaskakujące równie mocno co pokazane. Ja jeszcze Ci pokażę dwa fragmenty domowe z włości Joany pod Lizboną. Jeden to serwis zaprojektowany dziesięć lat temu. Taki sobie, ale pokazuje, że łapka Joany tyka wszystkiego. 

A drugi obrazek to powód mojego zdziwienia, i tu jeszcze muszę pogmerać, bo..,


po przeczytaniu opisu szczena mi opadła. Ta kapa to dzieło artystek z Nysy, pomagających jak już pisałam, przy pierwszej Walkirii. Zapomniana technika "filcowania", i jakoś nie wierzę, że rzeczywiście "filcowania".  W Nysę wierzę, ale to też do sprawdzenia.

Tak na oko, to sympatyczna kobieta, czerpiąca ogromnymi garściami z kultury Portugalii, ale nie tylko. Ważne dla niej są takie pojęcia jak dom, kobiecość, osobisty stosunek do świata, smakowanie go. Uważa, że kobiece zajęcia oraz rzemiosło mają miejsce w kulturze i robi wszystko by to ukazać w jak największym stopniu. Maksymalistka i hedonistka. 

A wzięła się ta portugalska do szpiku kości artystka z rodziny częściowo artystycznej. Jako młoda osoba zapowiadała się raczej sportowo, bo trenowała karate i była zawodowcem w tym co robiła.  To kolano, a raczej jego niedomagania zmusiły ja do obrania innej drogi - artystycznej. Ale twierdzi, że bez podkładu z kariery sportowca, nie osiągnęłaby nic. A tak, przy trenowaniu nauczona współpracy, kreatywności (?!!), systematyczności i wysiłku była w stanie osiągnąć sukces. Jako artystka ma firmę realizującą jej pomysły,  pomagającą w ekspozycji prac. Firma składa się z trzydziestu osób, ale artystycznym mózgiem, motorem, alfą i omegą jest ona, Joana  Vasconcelos. Poniżej jako Barbie.
 

Koniec części pierwszej.
R.R. pisała.