Nic nowego nie mam do powiedzenia. Zastój. Kaszlę, chrypię i zalegam. Idzie ku dobremu, ale cholera, ślamazarnie nie do wytrzymania. Co to jest za gangrena, ta wirusówka, trzyma się mnie jak przylepiona. Rosół na okrągło, ale tym razem wirus chyba rosół lubi i zostaje na następną porcję........
Futerka zdrowe, karma i piasek są, warzywa z wtorku starczą do kolejnego wtorku, kawa i reszta spożywki też na razie są. Więc wirus chyba czuje że se może pozwalać, w dupie mając moje chciejstwa.
Dziecko było tak dobre, że odebrało zamówione książki (empik i biblioteka), jest jeszcze stos emerytalny, więc podczytuję. Szczerze?
Mam zaliczoną książkę Marty Kisiel "Nagle trup". I mimo fajerwerków humoru, świetnego stylu, szumnych zapowiedzi i dobrej zabawy przy czytaniu - to nie będzie moja ulubiona książka. Bywa. Moje autorki-fantastki kryminalą pobocznie i różnie im to wychodzi. Nie przebiła Marta Kisiel Mileny Wójtowicz, ale to ogólnie sprawa subiektywna, to lubienie lub nie, ranking co lepsze też bardzo osobisty. Czytam synchroniczne kilka książek, ale mózg najchętniej obecnie rozkoszuje się lekturami już znanymi. Tylu lepszych autorów, a teraz rączki same się wyciągają po Koontza. Na przykład.
Lenistwo fizyczne wymuszone, a w głowie kombinacje. Stara śpiewka, nie da rady schylać łba, a spróbuj człeku coś robić przy wyprostowanym. Czytać się da, ale niewiele więcej. Więc kombinacje i plany na razie teoretyczne, byle tylko choć procent udało się zrealizować, to będzie ok.
I filmiki oglądam. Te mi się spodobały wyjątkowo.
Pisała R.R. zdrowiejaąca ślamazarnie.