Marie Grossbaum-Fondler, techniki mieszane, farby i szkło. |
Kiedy pisałam post o kamiennych kosmosach
po łebkach leciałam. Temat ogrom, ale mogłam porządniej, z tym że wtedy potraktowałam opale jako trochę konieczne uzupełnienie.
Nie byłam w stanie pokazać jak zmienny potrafi być obraz tego samego kamyczka oglądanego w różnym świetle i pod różnym kątem, bo też znajdowane w necie filmy i obrazki słabo wyjaśniały. A to sama zmienność potrafi być, sztandarowy przykład dopiero teraz. Opal Queen of the earth, Queen flame, opal dwu?kolorowy, powstały tak, że wokół mniej więcej okrągłego placka opalowej źrenicy, naciekła otoczka-ramka. To jest ten sam kamień widziany z różnych perspektyw. I tak nie pokazują te foty brokatowości cuda, a jest brokatowe.
No dobra. Inne niż wikipediowe foty. Wciąż ten sam kamień.
A teraz o tym typie opalu który pominęłam. Najpierw z niewiedzy o jego istnieniu, a potem dlatego, że uznałam że zasługuje na odrębny wpis.
Pojęcie matrix opal pominęłam.
W opinii niektórych opaloznawców wszystkie opale są matrix w znaczeniu odlew w matrycy, w pustce.. To prawda, opalowy koloid jest płynny, wypełnia sobą pustą przestrzeń i kamienieje wolniutko w tempie jeden milimetr na dwieście tysięcy do miliona lat, takie są kalkulacje.
Ale nie zawsze jest to miejsce by połączyć się w większą całość i nie zawsze opalowe cząsteczki zdążą z połączeniem się w jedność. Cząsteczki. Taaaa. Istnieje ogromne prawdopodobieństwo że opalowe brokaty i lśnienia to też Niobe*. Prawieczni przodkowie obecnie żyjących świetlistych i połyskliwych morskich minicelebrytów.
Jak by nie było, pojęcie MATRIX OPAL lub opal matrycowy, dotyczy tych opali które są cięte wraz z nieopalową skałą. Jest to skała na ogół zawierająca obok drobin kwarcowych-krzemionkowych inne, co mogą być i są pozostałością po morskim życiu.
Bazalty, piaskowce, granity, wapienie, margle i żeleziste łupki.
Wersja pierwsza. Opalowe drobinki wśród drobinek tworzących skałę. Tu albo połyskliwe stworzonka nie zdążyły się zbić w jednorodną masę, albo było ich zbyt mało. Poniżej okazy bazaltowe wyjątkowej klasy, nie zawsze jest tak bogato. Tylko dwa, bo z resztą tych opali drobinkowych jest podobnie, różnią się kolorem tła i ilością opalowych drobin. Jeśli tworzą większe plamki opalu, to i tak drobinki skały nieopalowej są w takiej jak pokazana ilości. Nie znalazłam bogatszych w błyszczące drobinki.
Wersja druga. Majonezu było sporo, miejsca na niego już nie, albo z jakichś przyczyn majonez nie zestalił się w jednorodną masę i szczeliny wypełnił żelazisty osad-łupek. Najczęściej to opal zalewa koronkowe konstrukcje, co widać. I tu Cię Czytaczu ja zaleję cykankami, z trzech powodów zaleję.
Najpierw zaleję, potem wytłumaczę.
To teraz wytłumaczenie. Zakochałam się w drobinkowych i w boulder. Z tym że dwa pokazane impresjonistyczne są dla mnie ideałem, nie ma dla mnie fajniejszych. Z koroitami vel boulder jest tak, że tu nie umiałabym się zdecydować, za nic. Są jak cudowne abstrakcje, którym ludziowe mazidła starają się dorównać. Niektórym mazidłom to może bliżej.. Patrz na obrazki u góry i na dole posta Czytaczu. Rozmaitość i bogactwo opali boulder jest jednak taka, że ludzkie malowanie nie ma szans dorównać, zwłaszcza jeśli się weźmie pod uwagę feeryczną zmienność opalowych barw. No i trzeci powód - Tabaaza nie pokazała dokładnie swojego. Ja już wiem że to cuda, ty Czytaczu teraz masz szansę by też się dowiedzieć. Te focili głównie sprzedawcy, powiększając z reguły obiekty focone. Bo to nie monumenty są, wyjątkiem pokazany Queen Flame, rozmiar widać.
Do opali matrycowych spokojnie można też zaliczyć indonezyjskie opal fossil wood, czyli nasze znajome już skamieniałe drewno w wersji opalowej.
Do opali matrix w znaczeniu cięty razem ze skałą nieopalową kwalifikują go dwa fakty. Pierwszy i podstawowy widać na przekroju poprzecznym opalowej gałęzi, nie wszystko jest opalem. Kamienieje nie opalowo, nacieka związkami miedzi, np. chryzokolą, turkusem, bywa tak jak jaspisy, łamany i pozrastany z innymi minerałami. No, różnorodność wśród tych opalowości indonezyjskich duża, i dziwne. Są wśród nich takie z czystej opalowej masy, te są nazywane opalami, a cała reszta to fossil wood. A niech im będzie.
Teraz część która powinna być przypisem, gwiazdkę postawiłam w tekście. No to odnośnie gwiazdki.
*
Tak, są tacy którzy uważają (i prawdopodobnie bardzo słusznie uważają), że opale to też Niobe, rozpuszczony i zastygły ślad po morskich świetlistościach, praprzodkach tych, co obecnie błyszczą i świecą w ciepłych i nie ciepłych morskich wodach.
Powyżej świeci planktonowa drobnica, zjawisko turystyczne plaż na Malediwach, ale do obserwacji i w Adriatyku na przykład. W ciepłym sierpniu każdy ruch w morskiej wodzie świeci, nie mam doświadczeń z nocnym sierpniem bałtyckim, ale morza i oceany ciut cieplejsze to świecą. Radiolarie, tak nazwano część tych morskich drobniutkich latarników, owszem, krzemowe one w znacznym stopniu.
W niektórych portretach na górnej planszy uwzględniono światełka, na dolnej różnorodność koronkowych form stworków była bardziej interesująca.
Istnieją świecące bakterie, algi, są świecące ślimaki, grzyby, larwy, meduzy, ośmiornice, krocionogi i ryby. A plankton, to już napisałam, to nie jest tak, że tylko w bardzo ciepłych wodach.
Czy rzeczywiście opale to Niobe świetlista - nie wiem. Możliwe, ale mnie bardziej wydaje się możliwe że gdyby to były jakieś roślinne lub zwierzęce brokaty.. . . Ale z tym gorzej, z brokatami znaczy. Może są, może były.
Nie potrafię podać przykładów morskich brokatowo błyszczących stworów wód ciepłych, ale w zimnych i głębokich żyje sobie wodorost zwany morszczykiem, nie morszczynem. I nie mylić z morszczukiem.
Otóż ten morszczyk, pomaga sam sobie w łapaniu światła sprytnie lśniąc brokatami i na dodatek zmieniając barwę tych lśnień. Niestety, nie wiem jak wygląda cały, znów fotografującego zafascynowała tylko część zjawiska, powierzchnia roślinki, a na niej kuleczki zmieniające kolor od różu, przez błękitności do jaskrawej zieleni, brokatowo i świecąco ze srebrnym sznytem. Powierzchnia roślinki jakby nie nasza, UFO coś jakby. Dodatkowo morszczyk sam wytwarza jakby światło. Podobno. Czy byłby opalową Niobe? Eeee. Chyba nie. Z drugiej strony, to któż wie jak głęboko żyło to co jest opalem?
To teraz ten morszczyk, a cholera wie co konkretnie błyszczało brokatem te przynajmniej sto milionów lat temu. Morszczyka poznano niedawno, na pewno nie jeden taki lśni zmiennie.
Nie wiem nic o innych stworzeniach lśniących brokatami, pewnie są. Możliwe że były. Na razie fascynacja światłem.
Coś musi być w ramach pociechy że nie mam obiektu uczuć, opalowego obiektu uczuć. To jaskiniowe sprawy, więc nie dla mnie. Pocztówka z Nowej Zelandii. Nie byłam. Świecą larwy owadów, brrr, tym bardziej nie pojadę.
Możliwe też że coś sobie maznę pseudoopalowego, w ramach pociechy. Obrazy pani Marie Grossbaum-Fondler, część z nich z jakże właściwie nazwanego cyklu "Ogród ośmiornicy". Będę brutalnie szczera, te obrazy nie dorastają do urody opali. Rzadko co może.
No. Matrixowy cykl zaczęty. Plan kamienny na kwiecień wykonany. Trzeba do życia.
Pisała R.R.
Bardzo terapeutycznie działają takie kolory i świetlistości. Z naszych świecących żyjątek magiczne są świetliki, czasem jakiś zabłąkany desperat pojawia się w moim miejskim ogródku , wnosząc trochę magii do czerwcowych nocy :)
OdpowiedzUsuńPrawda. I nie trzeba ani podróży dalekich, ani wciskać się do mokrych jaskiń😊
UsuńOj jakby tak człowieka było stać i na takie głupotki to pewnie jakieś ozdoby by były co i rusz bo fakt że wzrok przyciąga i można się terapeutycznie gapić i gapić na taki brokat 😍😍😍😍🥰
OdpowiedzUsuńKocureczku, one potrafią tak zmieniać barwy że jeden porządniejszy by starczył, tylko problem z decyzją który. Gdyby oczywiście była kasa na takie terapię. A tak, to zostają foty. Ale za to są koty. One też terapeutyczne i forsę wyciskają na bieżąco.
UsuńKocham opale, bouldery, matrixy, "czarne" australijskie, ogniste meksykańskie, różowe etiopskie, no wszelakie. Postaram się mojemu boulderowi zrobić porządną sesję. Coolor i zmienność jak u zorzy polarnej mła przyciągają i tylko ceny sprawiają że mła nie jest zaopalowana na całego. Te małe żyjątka uroczo lśniące to przyjemne bardzo. :-D
OdpowiedzUsuńA ja, dzięki wpisom Romany, zafundowałam sobie Opala, który już na starcie ważył ponad 20 kg. Słodziak z niego, od czubka uszek po brzegi kopytek. Opal mleczny.
UsuńPoważnie? 😃😃😃😃
UsuńW życiu bym się nie spodziewała 😃 Żywe słodziaki na głowę biją wszystkie słodziaki kamienne😃
Tabi foć. Ja co prawda z opalami nic nie miałam wspólnego, teraz też nieodwzajemniona platoniczna miłość, ale foć 😃.
Usuń