piątek, 28 maja 2021

Notatka 338 Fioł nieracjonalny

Mam ich trochę. Powinnam może inaczej nazywać te chcice, zachcioły, fioły,  jakże często graniczące z obsesjami. Różne są, dotyczą zrobienia czegoś, posiadania czegoś, nabycia nowej umiejętności, zobaczenia i przeżycia czegoś. Jest też parę takich obsesji, które dotyczą unikania czegoś, kogoś. 

Fioł pierwszy obecnie na liście, bo najnowszy.  Zachorowałam na niebieskie azalie-rododendrony. Głupio zachorowałam, naprawdę bez sensu. U Bobusiów ziemia alkaliczna, obok śmieci naćkana drobinkami wapienia, Bobusiowa Beatka ma fazę na bordo, brak tak naprawdę miejsc o odpowiedniej wilgotności, a ja zachorowałam.  Poza tym pasują do ich posesji jak pięść do nosa, czyli w sposób niepożądany.  I dlaczego akurat na niebieskie ta faza, przecież cała paleta do wyboru, od wściekle radosnych cyrkowych do pastelowych subtelności.   Fioł ma przyczynę w widoczku z okien autobusu. Jeden z licznych mijanych przedogródków  ma taką/taki rosnącą/rosnący w zestawie z jadowitą różową, wściekle czerwoną i z siarkowo żółtą. Oczopląs, wszystkie dorodne, w oczy rzucają się masywnymi plamami koloru, ale to ta ciemnoniebieska wyrwała mi westchnienie zachwytu. Gdyby nie to, że dom stoi jak dla mnie za siedmioma górami, za siedmioma rzekami, pomiędzy przystankami co w dość dużych odległościach i bardzo rzadko tam autobusy... Gdyby nie brak czasu i sił... Gdyby nie to, że naprawdę wątpię w wiedzę mieszkańców, podreptałabym do tego domu dopytać się o odmianę. Wątpię, czy pytanie dostało by sensowną odpowiedź,  bo mam złe doświadczenia z wiedzą mieszkańców tych okolic na każdy temat, więc skąd by mieli wiedzieć. *) Zaczęłam szperać po necie z miernym efektem. Nie jest to  śliczna 'Azurika',  'Blue Tit Magor', 'Buchlowice', 'Luisella'. Nie jest to także przepiękny 'Aqamarin'. Od razu informuję, że zdjęcia autorów nieznanych, podebrane głównie z ofert handlowych. 


Najbardziej prawdopodobny to 'Blue Baron', ale kępa była wyższa niż przewidywane dla odmiany 80 cm. Kolor widzianego to mocny chaber, 'Blue Baron' jakby ciut za dużo ma fioletu, ale nie znalazłam nic równie intensywnego. 



Może jednak 'Blue Baron'? Ktoś coś wie może na temat chabrowych i szafirowych rododendronów/azalii?  Net twierdzi, że one rhododendron impeditum, czyli różanecznik gęsty.  Zimozielony, niski. Do zbadania mrozoodporność, zdrowotność. Rozmiar już mi się na starcie nie zgadza, widziany na pewno miał około metra, a najwyższe odmiany po dziesięciu latach mają 80 cm. Czyżby widziany miał ponad dekadę? Hmmm. 

Wymyśliłam sobie, że jeżeli uda się kiedykolwiek od losu  wyszarpać własny domek ze skrawkiem ziemi, to jeśli będzie to możliwe posadzę takie na tle jasnej, białawej zieleni, najchętniej wielopniowych drzewek (kalina koralowa 'Roseum'?, jarzębina?). Dużo, całą falę. Lub tylko na tle ściany z pnączami. 

Fioł nieracjonalny obgadywała R.R.

*) Uzasadnienie poglądu. Dosyć często docieralam do Bobusiów w sposób dla nich nieobliczalny, zwłaszcza na początku ich wiejskiej egzystencji. Parę razy pieszo, co zajmuje z krańców miasta jakieś trzy do czterech godzin. Pierwszy raz był.... nie taki jak sobie wymyśliłam. Wystartowałam z Tysiąclecia, tak by iść cały czas polnymi drogami. Owszem, to było wtedy możliwe, dziś już nie. Szłam i szłam i końca nie było i zaczęłam myśleć, że jakimś cudem minęłam Bobusiową wiochę. W końcu droga doprowadziła mnie do wioski, która jednak nie była Bobusiową. W obejściu żółtego domku starszy gościu w stroju gospodarczym,  tubylec znaczy, zna tu wszystko. Więc spytałam o Bobusiową wiochę. A ten mi kazał wracać do L, bo minęłam, nie ma stąd bezpośredniej drogi. Okolice wtedy były mi nieznane. 

- Na pewno? 

- Tak, pani ja tu całe życie żyję.  

I ja głupia się wróciłam, nie mogąc dojść, dlaczego nie mijałam torów. Cztery kilometry.  Do Bobusiów dotarłam autobusem z L, po czym się okazało, że Bobusiowa wieś następna za tą z tubylcem w żółtym domku. Chłop w tzw. słusznym wieku, tubylec od urodzenia, i nie wiedzial jaką wieś ma za górką. Po czymś takim nie ma się do dziwić że nie mam zaufania do żadnej z informacji udzielanych przez okolicznych tubylców.  Parę drobiazgów w latach następnych zdanie utwierdziło. Wędrówek jeszcze trochę było, jedna marcowa skończona w połowie drogi. Błotny potwór wracał wtedy do domu w trybie pilnym. Opiszę kiedyś wędrówki dokładniej, dwie naprawdę były rozrywkowe.


18 komentarzy:

  1. Niebiewskie prawie prawdziwie to są Rhododendron impenditum, reszta inszych rodków w katalogach jest koloryzowana. Mocny kolor ma odmiana 'Gristede'. Z kolei wysoko potrafi bujnąć 'Blue Wonder' i ja bym stawiała na niego bo to ponad metr wysokości do tej odmiany pasi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za rozejrzenie się w moim imieniu w wizytowanej szkółce. W swoim imieniu też obczaj koniecznie, być może i u Ciebie znalazłoby się miejsce na niebieski- nie mówię że aż tak intensywny, ale dobrany do chłodnych różyków np. Może lawendowy? One bardzo piękne, te azaliowate rodondreniaste😀. I zaskakujące. Pierwszy raz widziałam tak bardzo chabrowo szafirowy, bez cienia fioletu, nie miałam pojęcia wcale że takie istnieją. Nie bez powodu wybrałam z netu najbardziej ciemny różanecznik, może zdjęcia dobarwiane, ale widziany niewiele się różnił, albo i wcale się nie różnił od zamieszczonych fot. Zaskoczeniem dla mnie także i to, że net podaje maksymalny wzrost 80 i tak Cały czas mnie zastanawia, co robią te różaneczniki impeditum po dziesięciu latach? Przestają rosnąć? To był naprawdę solidny krzew, dwu-trzykrotnie szerszy od wysokości, tak bardzo szeroki, że nie dam głowy, czy przypadkiem nie były to dwa krzewy. Rzucający się w oczy, nawet na tle papuzich sąsiadów, równie intensywnie kwitnących, ale przyznaję-wyższych i o wiele węższych..
      Z kupnem dla mnie to wiesz, ten mój fioł naprawdę nieracjonalny. Do tego stopnia nieracjonalny, że jak spotkasz taki okaz z kwiatami jak bukiecik polnych chabrów, to bardzo proszę, bardzo chcę. A nie powinnam chcieć!

      Usuń
    2. Mła swego czasu uprawiała, Mamelon do dziś uprawia. Z nimi problem jest tylko taki że większość z nich kwitnie zanim azalki zaczną się rozkręcać. Prawdziwy różanecznik gęsty pochodzi z Chin i kwitnie w kwietniu, natomiast pod tą nazwą często sprzedaje się mieszańce, niektóre kwitna później ale nie ma ich dużo.
      Mła Tobie zapodaje stronę do forum, gdzie sobie oblookasz różne impeditumy, niektóre w niczym nie przypominajo karzełków.

      Usuń
    3. Macam, macam i nie widzę😀. Na maila podasz?

      Usuń
    4. Jak to mawia czasem samokrytycznie Małgoś = Sąsiadka - "Nie dość że ślepa komenda ze mnie to jeszcze mam glut zamiast mózgu". Tak dokładnie ze mła jest - skleroza i rozczepanie. Ale już wysyłam - http://zielonozakreceni.pl/forum/ilustrowany-spis-rozanecznikow-i-azalii/3717-rozanecznik-gesty-rhododendron-impeditum-15-24-c

      Usuń
    5. Ładne określenie 😀, acz głęboko niesłuszne. Dziękuję.

      Usuń
  2. Wioskowe mądrale czasem lubią się po prostu wymądrzyć, nawet jak mają zerową wiedzę. A nawet zwłaszcza wtedy. Żeby nikt nie pomyślał, ze nie wiedzą. Miastowe mądrale zresztą mają tak samo :).
    W temacie niebieskości nie poradzę, u mnie azalie i rododendrony we wszelkich odcieniach żółci i czerwieni. Czyli biało-różowe, kremowe, żółte, wściekle żółte, różowe, wściekle różowe, czerwone w kilku odcieniach (wściekłych też). Niebieskich zero. Nawet hortensje mam białe, biało-limonowe i różowawe. Te które miały być w ciekawym umaszczeniu z niebieskimi brzegami kwiatków, nie przeżyły zimy. A ja w sumie lubię raczej chłodne barwy kwiatów, ale tak się jakoś nazbierało... Wracając do tego widzianego przez Ciebie, to też podejrzewam, że tam wchodzi w grę mocna ingerencja człowieka, z zakwaszaniem gleby i może nawet dodawaniem jakichś barwników. Kwiaty w wazonie można zniebieszczyć dodając do wody atrament. A jak u Bobusia alkalicznie, to rozwiązaniem jest wstawienie niebieskiej odmiany w donicy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Na temat mondrali się nie wypowiem, sama za taką staram się nie robić 😀.
    Ani dom, ani otoczenie krzaków i domu wcale nie wskazywało na działania chemiczne. Ot, podejrzewam, że gospodarz będąc na saxach zamówił z katalogu najbardziej kolorowe. W polskich katalogach też są takie kolorowe roślinki, tylko że na zachodzie większą szansa że się zamówione kolorowe dostanie. Tak mi się wydaje. W maju mogą być najbardziej poplątane barwy azaliowyxh kwiatów. To dodaje uroku i wyrazu szalonemu majowi, choć mnie by łapy dygotały przy sadzeniu kolorowego misz-maszu.😀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możliwe, że roślinka przyjechała z tak zwanego Zachodu. U nas takich ekstremalnie niebieskich w naturze nie widziałam. Co oczywiście nie znaczy, że ich nie ma.
      PS. Nie na temat, ale chciałam tu zapowiedzieć, że przez tydzień raczej nie będę dawać znaku życia, bo jadę się wczasować, a z łącznością będzie problem.

      Usuń
  4. Odnośnie ps. Korzystaj i wczasuj ile wlezie,😀♥️😀

    OdpowiedzUsuń
  5. kolejny fragment okladki u Jadowskiej.
    Skonczylam ksiazke i napisze zaraz. chyba dzis jakis film dla odmiany... zeby odciągnąć myśli od amputacji stopy.

    OdpowiedzUsuń
  6. Skoro masz takie głupie myśli, to znaczy że boli. Niedobrze. Film tak, ale noga w sól, jak wymoczona to może maść z ketonalem? Ortopeda nie przepisał czegoś takiego?
    Fluiduję do Cię, niech nie boli♥️🌊♥️🌊♥️🌊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. spytam w aptece. moze by to bylo lepsze niz ketonal w tabletkach. dziala w tabletkach, ale wiadomo, czlek lekko ciepniety

      Usuń
    2. wytrzymalam dobe bez ketonalu ale jednak no nie da się. mi sie tu druga polowa troche zartuje., ze bede jak dr House z tymi tabletkami w buteleczce

      Usuń
    3. widze, jest. ale na recepte. no ochrzanie tego czlowieka w poniedzialek. zamorduje

      Usuń
    4. Kocurku nie bij dochtora!!! Trzeba zdaje się zapytać net, aptekarzy. Po za tym te smarowidła przeciwbólowe bywają specjalistyczne, nie koniecznie z ketonalem. I niestety, nie dla wszystkich skuteczne, to raz, po drugie mogą powodować uczulenia, po trzecie bywają w maleńkich tubkach i cholernie drogie. Testowałam temat maści antybiotykowych jakieś pięć lat temu. Lewa noga wymagała. Prawie się popłakałam gdy zapłaciłam za maleńką tubkę fortunę, starczyło to na jednorazowe wysmarowanie giry i w efekcie mało że nie pomogło, to jeszcze leczyłam uczulenie. Moja kumpela zielarka wtedy poratowała maścią mumio. Pomogło, ale przebarwienia na girze mam do tej pory. Musisz po prostu doczytać.

      Usuń
  7. Pacz pani, nie miałam pojęcia, że są niebieskie rododendrony. Pięknoty faktycznie, na szczęście dla mojego portfela kolejnego rododendrona z pewnością w ogródku nie zmieszczę :) Za to jednej paproci i zwiewnej niebieskości nie oparłam się w szkółce, co ją podstępny los postawił na mojej wtorkowej drodze po czepionkę. O zgrozo, nadal nowe nabytki nie zostały posadzone, bo najpierw muszę wykarczować właściwe miejsca. Liczę na jutrzejsze popołudnie, bo niedzielę znów mam zajętą, psiakość.

    OdpowiedzUsuń
  8. W Japonii, dachy wiejskich chałupek były obsadzone irysami😀. Dla ozdoby i dla jakiegoś tam pożytku 😀. Przemyśl sprawę😀.
    O niebieskich rododendronami też nie miałam pojęcia, widziany przyprawił mnie o wstrząs 😀 i natychmiast spowodował fioła 😀

    OdpowiedzUsuń