sobota, 24 kwietnia 2021

Notatka 319 co odliczone, a co nie

W sobotę mam zamiar z lekka odetchnąć. Miniony dzień był z tych wyczerpujących wściekle. Trzymała mnie kawa, tu nadużycie, wyłom w ograniczeniu solidny. Słabo było, bez wspomagacza nie dałabym rady. Termosik wożony był.

Wolniutko było załatwiane, z odpoczywaniem, ale chyba co się dało to załatwione. Pogoda chwilami paskudna, zimno, wiejnie, po południu zacinający deszczyk. Padłam po, i pewnie spałabym do rana, gdyby nie moje szczęścia. Więc piszę.



Będzie pogrzeb we wtorek. O czternastej msza, przed mszą różaniec, nie przewalczyłam. Koszty to trzy tysie jak nic, o ile nie wyskoczą jakieś dodatkowe cuda. Czy ksiądz wystawia rachunek? A grabarz?

Więc kredyt konieczny i załatwiony. Dziś.  Inna rzecz że w P załatwione wszystko, ale inaczej niż chciałam. Ta covidomsza z covidorózańcem przed. Tu boli. Cholera, jestem po zarazie. Miasteczko jak zadżumione, oficjalnie 500 chorych na 3500 mieszkańców, w praktyce jest gorzej. Jedna z cioć, ta od męża w szpitalu, dziś też trafiła tam za nim.  Strach co z nią, nie było dobrze.

Nie życzę sobie następnych imprez po tej, wystarczy, o tę jedną za dużo. W pracy zapowiedziałam, że proszę o nieprzyjeżdżanie, wiem że współczują, to wystarczy. 

A tu rodzina planuje poczęstunek dla przybyłych. I nie ma przebacz, życzliwe serca czują potrzebę i tekst: "chorują wszędzie, a będzie i tak co Bóg postanowi". 

Rany. Ale po co się podkładać? 

Ja planowałam raczej zakup alkoholu, z myślą o rozdaniu uczestnikom z poleceniem wypicia kieliszka za duszę, bo stypy przecież niet. Wyszły by mi z chałupy te Łojcowe piersiówki przy okazji, bo skąpo brałam pod uwagę piersiówki, nie flaszki.  Gdyby był rozmiar pośredni.... No nic. 








Nie chcę iść na wojnę. Podstępem działam.

Uprzedziłam o sytuacji telefonicznie rodzinę Ł, zapraszając serdecznie na kulinarny domowy specjał (ciocia odpytać odpyta, nie ma wątpliwości w temacie). Zdecydują sami, dorośli tak robią.  Żubrówkę i tak kupię i rozdam. 

Telefony  i kredyt wypełniły połowę dniówki.

Po przerwie załatwiania dalsze, msza dla miejscowych, osiedlowych kolegów i znajomych Łojca. 31.05.2021 o ósmej rano, najbliższy termin. 

Zamówione kwiaty na wtorek rano. Mała wiązanka,  białe róże (mają cień żółci) z gipsówką.  Czarne wstążki z białym napisem, wąskie też czarne. Powinno być dobrze. 

Klepsydry wypisane profesjonalnie w zakładzie pogrzebowym, oddziale tego, gdzie załatwiałam. Nie przyznałam się do awantur z siedzibą główną, pokazałam fakturę i kopię przelewu z pytaniem, czy klepsydry wyliczyli. Tak, awansem, więc za darmo. Wypełnione, wydrukowane, są. Jutro rozwieszę, dziś już nie mam siły.

I tak to dzień spędzony, niby pozałatwiane sporo, ale nowe drobne duperele do załatwienia już się pojawiły. Ciuchy. Czarny płaszcz wymaga uprania i ogólnie ratowania. Spodnie skrócenia. Buty, tu wypadałoby kupić nowe.  Czerwone czapeczki be, co na łeb? Karabińczyk od paska czarnej torebki zmiażdżony drzwiami autobusu, ja z obolałym nosem po oberwaniu drzwiami tegoż. Nos cały, maseczka zakryje, gorzej z paskiem. 

Klepsydra powinna też zawisnąć na tablicy przy kościele. Hm.

A. Jeszcze ta zalana kanapa. Jednak do wywalenia i to szybko. Kotunie nie mają udziału w decyzji, omijają ją jak zarazę i się nie dziwię. Smród z niej zaczyna walić, taki skarpetowy, butwieje chyba. Zapachu spodziewanego nie ma, pryskanie pomogło, ale zalane wnętrze swoje robi. Najpierw ciuchy, potem kanapa. 

Spać. Cykane niebo, wiosna, kosmita codzienny oraz osobliwe meble ogrodowe. Czy ktoś takie widział gdzieś kiedyś? Bo kosmita niestety normalka. Z Agatą Christie mi się kojarzą, a konkretnie z "Tajemnicą Wawrzynów". Porcelanowe.

Spać.

Pisała R.R.

Ps. Sobota będzie padnięta, to już widać.

39 komentarzy:

  1. Na meble oczy mi wyszły, no, mają ludzie odjazdowe pomysły :)))). "Tajemnica wawrzynów"? Nie pamiętam. Ostatnio tak sobie myślałam przy czytaniu kryminałów Szymiczkowej, że lubię A. Christie, a nie mam żadnej jej książki w domu i na pewno nie wszystkie czytałam. Muszę to nadrobić.
    W temacie pogrzebowym, to w moim miasteczku są dwie większe firmy pogrzebowe (i dwie mniejsze), które załatwiają wszystko od początku do końca (poza księdzem), łącznie z kwiatami, kremacją w innym mieście, oprawą muzyczną (kilka opcji instrumentalno-śpiewaczych do wyboru), a nawet jedna ma sklepik z odzieżą pogrzebową, tak że zawsze coś niedrogiego awaryjnie można dokupić bez latania po mieście. I faktura drobiazgowa, łącznie z kopaniem grobu lub wykupieniem gotowego murowanego, krzyżem drewnianym itd, tylko z kamieniarzem potem sam nagrobek osobno. Generalnie przy rodzinnych pogrzebach byłam zadowolona ze sposobu załatwienia, niewiele sami musieliśmy zrobić. Pogrzeby bardzo elegancko się odbywają, kaplica jest na terenie cmentarza, więc z logistyką nie ma większych problemów, trumna jedzie eleganckim pojazdem, a jak urna to ktoś niesie.
    O zwyczaju rozdawania alkoholu jeszcze nie słyszałam, chociaż owszem kolegom "spod klatki" teścia, z którymi teść palił papierosy i wynosił im czasem swoje stare zbiory nalewek (sam raczej nietrunkowy), daliśmy po stypie kilka flaszeczek. U nas były stypy, bo rodzina z Polski się zjeżdżała, ale też było komu się na to złożyć, tak że było w lokalu z pełną obsługą. Szwagier miał trochę pretensje, że mąż zaprosił dwóch kumpli teścia od tych nalewek, ale mu powiedziałam, że dziadek z nimi miał więcej kontaktu, niż z tą całą zjechaną z Polski rodziną, no i oni chociaż biedaki trunkowe, to się na wieniec i taksówkę złożyli i bez specjalnych zaproszeń na pogrzeb przyjechali (jeden o kulach). W moim i męża pojęciu oni byli ważniejszymi gośćmi niż ci kuzyni nie widziani od wieków.
    Wydaje mi się, że możesz się wymigać od wspólnej biesiady czy nawet uczestnictwa w covidomodłach pod pretekstem zakazu lekarskiego, bo że jesteś osłabiona chorobą, to wiadomo. Ludzie mają kłopoty z błędnikiem i inne takie, chyba nie chcą, żebyś tam omdlała i zrobiła zamieszanie swoją osobą. Dla mnie to w ogóle dziwna sytuacja, nie do końca rozumiem kto ten pogrzeb organizuje. U nas jedna osoba organizuje, a reszta się na to składa i nie dyskutuje. No ale co kraj to obyczaj. U nas jak siostrzenice taty przyjechały z drugiego końca Polski na pogrzeb to się wszystkiemu dziwiły, kremacja to w ogóle było coś nie z tego świata, one myślały że takie rzeczy to tylko w Hameryce.
    Znowu się rozpisałam, ale sobota, więc do pracy nie idę, pogoda na ogród nie za bardzo, to trochę leniuchuję :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O matko... opublikowałam i dopiero widzę, jaki to elaborat :)))

      Usuń
    2. Niestety, nie mogę odpowiedzieć na razie równie wyczerpująco, temat rzeka. Wieczorem będę wolniejsza. Jak na razie kołowrót😀

      Usuń
  2. Tu nie ma tak. No, nie do konca. Koszty na ogół ponosi najblizsza rodzina. Czyli żona, mąż, dzieci. Rodzice, gdy dziecko małoletnie lub samotne. Rodzenstwo. Tu najbliższą rodzina to ja. Nie ma mowy o żadnych składkach. Nie miałam wyjścia, inna miejscowość, musiałam scedować załatwianie na miejscowych. Dobrze że się rozpisałaś, zawsze dobrze wiedzieć jak inni robią.. 😀 dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No u nas generalnie też pieniądze wykładały dzieci, to nie były jakieś zbiórki od całej rodziny, tyle że trochę nam pokryły ubezpieczenia, ale co do organizacji to głos decydujący miał ten, kto na miejscu pogrzebu. Pogrzebem mojego taty zajęła się moja siostra, nie wszystko mi się podobało, ale nie dyskutowałam, uznając że skoro wzięła na siebie ten kłopot, to nie powinnam się wtrącać, oddałam połowę wydanej kasy i tyle. Tylko stypę mój mąż organizował u znajomego właściciela odpowiedniego obiektu, to z kolei ona oddała nam połowę kosztów. Do teścia przyjeżdżał na pogrzeb drugi syn z innego miasta, to się nie mieszał do organizacji, tylko oddał połowę wydatków. Ale doskonale rozumiem, że u Ciebie całkiem inna sytuacja, inne miasto, odległość, układy rodzinne, Ty po chorobie (a nawet trochę w trakcie) itd. Nie ma co porównywać, tak się tylko dzielę doświadczeniami.
      Trzymam kciuki, żeby się to wszystko dobrze ułożyło, bez większych już stresów.

      Usuń
    2. Stresy będą. Będzie strach, czy nikogo nie skosi. Ale jeden kamień z serca. Włodek dorwany. Dziś miałam dzień (zaraz się kładę spać) tak nerwowy i wyczerpujący, jakbym w złą godzinę napisała że będę oddychać. Rozwiesiłam rano klepsydry, jedną przy drzwiach na klatkę bloku, drugą na MOIM garażu. Poszłam na zakupy (buty, pasek do torebki, ew. torebka), zakończone fiaskiem. Jak do licha to robisz Małgosiu, że kupujesz wtedy, gdy się po to wybierasz? Nigdy tak mi się nie udało, wieczne przy okazji i przypadkowo. I przy powrocie szlag. Nie ma klepsydry na bloku. Na garażu też nie. Ksero, gdzie do licha jest czynne w sobotę ksero? Znalazłam w Ąszą (śliczne spolszczenie Dory, mam zamiar uporczywie używać), przy okazji zakupy których nienawidzę robić w molochach, kilometry się przemierza, a ja teraz be. Powrót już na flaku, kawa, rozwieszone ponowne papierów. Na bloku tym razem na szybie drzwi, od wewnątrz. Na garażu znów na drzwiach, ale z najpiękniej jak umiałam wypisanym paskiem "własność prywatna". Kto do cholery zrywa? Swoją drogą nie widzę klepsydr. Czy to jakaś nowa praktyka żeby zrywać?

      Usuń
    3. My mówimy Oszołom, ale Ąszą też pięknie :). Ja nie zawsze mam szczęście kupić, jak się po coś wybiorę, ale idę po konkretne rzeczy, a jak nie znajduję to nie kupuję zastępników i szukam do skutku. Często ratuje mnie internet, ale oczywiście jak coś musi być na dzisiaj, to internet odpada. Z klepsydrami to fakt, nie widuję teraz rozlepianych po bramach, są miejsca na ich naklejanie, zarówno na klatkach schodowych jak i w przestrzeni miejskiej (tablica koło przystanku, koło kościoła itp). Ale żeby ktoś maniakalnie zrywał?

      Usuń
  3. Rachunki to Ty bierz od wszystkich i nie ma dokładania bo "ja myślałem że to bez rachunku". Tylko się zaprzyj. Staruszki i pobożni wyraźnie czują że trza im próby wiary, ale Ty się możesz wykręcić od wielu rzeczy jako "jeszcze niezdrowa" . Mła się wydawa że to jest opcja zalecana, pamiętaj co moja znajomka ćwierkała o kontaktach i podłapywaniu po chorobie każdej francowatej infekcji. U nas tyż najgorzej w podłódzkich miasteczkach, w samej Odzi lekarzów wincyj to ludzie jak się uprą to się leczą. A w miasteczkach tak dobrze to nie ma, od razu widać jakie znaczenie ma dostęp do medycznych. Białe różyczki z kremowym odcieniem paszą do złotej urny, złocistej nie żółtej - od razu to lepiej wygląda jak złocista z kremowymi i czernią. Sprawa kanapy rozwiązała się w sposób naturalny - lepsze echo niż capienie. Ciuchy odczyść ale nie szalej bo mało kto dziś szaleje z żałobą po całości, to są koszty a Ty się już wykosztowałaś. Rodzinie dobrze by było o kosztach pogrzebu zaćwierkać w nawiązaniu do sprawy spadkowej, wiesz to nie tak że Ty się będziesz bujać z kredytem a oni msze rzymskie i różance będą zamawiali. Niech pomyślą o współpracy przy odzyskaniu kasy z konta, o kredycie mów głośno i długo i błagam, nie bądź szlachetna. Wkurzająco pouczająco i zrzędliwie nadawam ale to jest czas na asertywność i jakby paskudność, nie dość że po chorobie, po śmierci Łojca to jeszcze z kredytem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Popieram jak najbardziej ! Jakby jeszcze jakiś koszt poza tym kościelnym horrendum chcieli wymyślić, to wyraźnie powiedz, że tylko tyle kredytu dostałaś i nie masz więcej, koniec.
      Dobrze, że to już we wtorek będzie po pogrzebie, może wreszcie wtedy będziesz mogła odpocząć, nie wyobrażam sobie nawet, jak ty załatwiłaś to wszystko z zapaleniem oskrzeli, ja ledwo chodziłam. To zadżumione miasteczko to w jakiej okolicy, gdzieś w śląskim ?

      Usuń
    2. Koszty wygenerowane przez pomysły covidożałobników to w ogóle niech oni sami ponoszą, skoro się przy tym upierają wbrew życzeniom najbliższej rodziny. Chcą covidoimprezy, to niech sami za to płacą. Ich pomysły - ich kasa. Mówisz - mam tyle kasy, daję na niezbędne sprawy i koniec. Jak chcą fajerwerków, to niech je finansują. Powinni zresztą zapytać, czy Ci nie trzeba zwrócić części kosztów, jak tacy zatroskani godną imprezą ku czci śp. zmarłego.

      Usuń
    3. Jak ja bym chciała wiedzieć, czy ksiądz i organista wystawiają rachunki! Co innego mieć szansę zwrotu, a co innego jej nie mieć i płacić za niechciane ryzykowne rozrywki. Grabarz, tak, powinien. Firma też.

      Usuń
    4. Ksiądz - wątpię żeby tak sam z siebie, na pewno się zdziwi na takie żądanie, chociaż teoretycznie łaski nie robi i jakiekolwiek pokwitowanie (niekoniecznie rachunek) powinien wystawić. Znałam wielu księży, tylko jeden był pod tym względem skrupulatny i uczciwy i nie robił problemów. Organista też powinien, chociaż też sam z siebie na pewno tego nie zrobi. Jak się będzie wykręcał to można zawsze postraszyć urzędem skarbowym. A grabarz to dlaczego osobno, nie w ramach firmy pogrzebowej? To czym się zajmuje firma pogrzebowa?

      Usuń
    5. Będę mówić. Nie mam zdrowia do nich, wojny nie chcę, ale na litość. Tu nie ma mowy o takich akcjach, Ł wżeniony do rodziny, pożyczka tak proszę bardzo, poczęstunek, proszę bardzo. To ostatnie z serca wyjątkowo kochanej i cholernie upartej cioci. Zwrot kosztów, ależ nie. Ze strony rodziny Łojca jest z kolei żelazna tradycja że chowają i płacą członkowie rodziny którą założył zmarły. Czyli ja. Jeśli nie założył, wtedy tak, ale założył. Ja.
      Co do spadku, będę mówić, prosić o akty. Itd. itp. uświadamiając jak się da towarzystwu, że nie ma miło i słodko.

      Usuń
    6. Żebym to wiedziała, czym się zajmuje firma pogrzebowa, że grabarza w niej nie ma! Zawiłości same w P, mówiłam że prościej odstawić urnę na półkę 😔

      Usuń
    7. Co do tradycji, to Ty też masz prawo mieć tradycję, że koszty się dzieli na wszystkich wtrącających się do organizacji. Ja rozumiem, że chowasz i płacisz, ale chować to znaczy chyba tyle, co organizować i decydować, a nie tylko - realizować fanaberie reszty niepłacącej rodziny.

      Usuń
  4. MP, zjadło mi po raz kolejny odpowiedź. Miasteczko jest w łódzkim, na jego skraju. Tak jak Cz-wa, ono też zaliczane raz do tego województwa, raz do innego.
    A co do jak sobie dałam radę. No dałam, i wczoraj i dziś, wolniutko, po malutku i wypatrując ławeczek. Flak zupełny dzisiaj. A miał być wypoczynkowy dzień.

    OdpowiedzUsuń
  5. Małgosiu, to bezcenna informacja, że mogę prosić o rachunek. I oczywiście bezczelnie będę. Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ale to przecież oczywiste, przynajmniej dla mnie, a o finansach i podatkach to mam pewne pojęcie, że jak ktoś bierze za cokolwiek kasę, to powinien, a na żądanie to wręcz ma święty obowiązek, wystawić pokwitowanie, co do jego formy to zależy od wystawiającego, nie każdy musi fakturę, ale pokwitowanie to rzecz podstawowa. Jak komuś pożyczasz, bierz pokwitowanie, nie ma to tamto. Jak płacisz, żądaj kwitu, nawet na wszelki wypadek możesz sobie przygotować wstępnie wypisany "za oprawę muzyczną pogrzebu w dniu..., przyjąłem od pani...... kwotę....." chociażby, czy coś w tym stylu, i niech się czytelnie podpisuje imię i nazwisko. Albo kartka i długopis w torebce, żeby nikt nie mówił że akurat nie ma jak wypisać. Jakby się dziwili, to powiedz, że musisz się rozliczyć z rodziną, a nieufni są, to musisz mieć czarno na białym, ile za co.

      Usuń
    2. Yes, popieram Małgosię - kwit to podstawa i nie ma że nie ma. Z tym spadkiem to zęby szczerz na całego.

      Usuń
  6. Dzień dobry. Może ta rodzina mysli, że Łojciec zostawil jakies grubsze pieniadze, ktore odziedziczysz,że tak szastają nie swoimi.
    Bardzo Ci wspolczuje tego pogmatwania i brania kredytu na to wszystko.
    U nas bylo tak, że po smierci tescia orgsnizacja nalezala do szwagra i tesciowej,po smierci tesciowej szwagier i J pospołu, co moglismy my to my,latanie po roznych miejscach, bo caly cyrk był w wielu sprawach. Po smierci szwagra wiadomo, że juz tylko my. Nie mial swojej rodziny, mial znajomych z pracy,ktorych powiadomilismy telefonicznie i smsowo.Klepsydr w jego miejscu zamieszkania nie rozwieszalismy. Nie robilismy mszy pozegnalnej w
    krematorium ani nigdzie. Zalatwilismy co trzeba i wio do nas,bo na naaszm cmententarzu odbyl sie pogrzeb. Firma pogrzebowa zalatwila wszystko,do ksiedza sami, stype sami.Przyjechala rodzina, samowystarczalna, spali w hotelach, po stpie na posiadowke do nas .Nie powiem bylo milo, i rodzinnie i wspomnieniowo, bo wyciagnelam albumy ze zdjeciami. No i jakos to wszystko poszlo.Pogrzeby mielismy niemal jeden po drugim jesli chodiz o tesciowa i szwagra, bo Ona w lipcu, a On w listopadzie, wiec juz bylismy troche do tyłu, ale jednak doswoadczeni juz nieco.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszm tu na miejscu jest tez zwyczaj, ze msza w kosciele , a dopiero pogrzeb, wiec tak sie tu u nas odbyła. Po prostu nie bylo osobnej dla znajomych.
      Trzeba przelknąć tą zabę, nic nie zrobisz.

      Usuń
  7. Ja to powiem szczerze, że dopiero dzisiaj zajarzyłam, że Ty masz płacić za te ekscesy covidomodlitewne i inne wymysły tamtejszej rodziny. Nie nadążałam chyba. Mój mały rozumek nie pojmował i nie dopuszczał w ogóle takiej opcji. Nie pojmuję. Rozumiem tradycja (chociaż Ty możesz mieć inną), ale skoro Ty płacisz, to Ty decydujesz. Chcą coś więcej, to niech sami płacą, albo wszystko na spółkę. Nie jesteś milionerką i to nie te czasy, że zastaw się, a postaw się. Oczywiście to Twoja decyzja, może wolisz płacić i mieć święty spokój z rodziną (chociaż jak znam życie, to kontakty i tak stopniowo umrą śmiercią naturalną). Ale dla mnie to niepojęte, powiem szczerze.
    No i ta firma pogrzebowa, co nie robi pogrzebu. To jakiś obłęd. Bardzo oryginalne. Ewenement na skalę krajową, jeśli nie światową. Trzeba było żądać specyfikacji do faktury, tak jak z pokwitowaniami, łaski nie robią, klient ma prawo wiedzieć dokładnie, za co płaci.

    OdpowiedzUsuń
  8. Hym... nie dołujmy Romany, ona i tak już swoje ma przechodzone. Rodzina załatwiła jak załatwiła, jak Romana nie powiedziała na początku że nie zapłaci za kościelne obrządki nadmiarowe to teraz już trochę późno cóś na nich wymuszać. Im się wydawa że tak trza. Tym niemniej do wtorku czas można skorygować u księdza telefonicznie te nabożeństwa przedpogrzebowe i postawić familię przed fucktem dokonanym i przy okazji zaćwierkać proboszczu o fakturze. Mła się wydawa że najważniejsza to jest ta msza dla coolegów, z nimi pewnie był zżyty i dobrze że to jest. A z tymi pogrzebami to jest różnie, niektóre firmy to tylko przyniesienie na smętarz a rozebranie pomnika kamieniarz a zapłata za smętarz to kancelaria parafialna, szczególnie jak smętarz zabytkowy. Różnie to bywa, nie zawsze jest to tylko zależne od firmy. Łojciec jak zawsze absorbujący, znaczy w formie nawet w zaświatach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, też mnie chwilami nachodzi refleksja, że za dużo się wtrącam, ale mam na myśli też działania na przyszłość. Romanka wspominała o tym, że może trzeba będzie zacisnąć pasa finansowo, więc teraz może jest okazja do przemyśleń nad zderzeniem z nie zawsze sprzyjającą rzeczywistością. Twoje pieniądze - Twoje decyzje. Czyli - jak o swoje finanse zadbasz, tak będziesz żyć, albo bez zmartwień czy starczy do pierwszego, albo pod wieczną groźbą bankructwa. Nie dawać się naciągaczom, nie ulegać namowom, pilnować kwitów, rozliczać samą siebie i wszystkich, z którymi przyjdzie robić jakiekolwiek rozrachunki. Co do spadku, to mi się przypomniało, że bank ma obowiązek wypłacić z konta zmarłego pieniądze na poniesione koszty pogrzebu osobie, która przedstawi rachunki. Poszukałam, to jest art. 55 ust. 1 pkt 1 prawa bankowego. Tylko tak dokładnie jakie rachunki są honorowane, czy wystarczą pokwitowania, to nie wiem, warto zapytać w banku. Jakaś część będzie zrekompensowana zasiłkiem pogrzebowym, pewnie faktura od firmy nibypogrzebowej, u nas to załatwia właśnie sama firma pogrzebowa, daje się im akt zgonu i dopłaca się ewentualnie tylko resztę, a zasiłek oni sobie odbierają od zusu. Więc trzeba zadbać o resztę kwitów i ustalić z bankiem co wchodzi w grę, czy ksiądz i organista itd.

      Usuń
    2. Nie powiedziałam o niepłaceniu za nadmiar. Po za tym jaki wg. nich nadmiar? To minimum wg.nich dla nierozgrzeszonego. Norma. Inaczej by było, gdyby organizacją zajął się ktoś że starszego pokolenia, oni owszem kościelni, ale i rozsądniejsi, bardziej tolerancyjni. Nie raz i nie dwa udowodnili że gdy wchodzi w grę naruszenie ustalonych zwyczajów, wygrywa rozsądek i dobre serce. Co do groźby zarażeń. Muszę Wam uświadomić że pogląd na śmierć jest zupełnie inny w mieście niż w miejscowościach, gdzie wszyscy się znają. Tam śmierć jest bardzo blisko zawsze, tv Funeral w realu, bo wystarczy znać kogoś, np kupując raz na tydzień u niego chleb, by iść na jego pogrzeb. Czy komuś w mieście wpadłby do głowy taki pomysł? A tam tak. I nie mogę już kombinować z mszą, ogłoszenie z ambony poszło wczoraj. Oczywiście na mszy pogrzebowej, tym razem dla czterdziestolatka z tętniakiem. Oczywiście rodzina co na nogach poszła. Mnie się wydaje, że oni przez sam fakt, że uczestniczą znacznie częściej w pogrzebach w bardziej stoicki sposób podchodzą do śmierci. Zawsze mam wyliczankę kto i na co. Owszem, potrzeba dramatu jest, ponurej rozrywki też (zabawa w chowanego), ale jest i w tym potrzeba pożegnania znanego, a tak czy siak, znani są wszyscy. Jak nie zmarły, to ktoś z jego rodziny. Więc dziwaczę.

      Usuń
  9. Ja to tu tylko zostawię
    https://instagram.com/graftonpottery?igshid=9k988iegjwch

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 😀 Czarodziej Potter na Instagramie!!! Coś podobnego😀

      Usuń
  10. Wdzięcznie przyjmuję te wtrącenia, wiem że płyną z serca. Jak mi wyjdzie samotne życie, to się okaże. Jak na razie już wiadomo, że łatwo nie będzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łatwo nie ma ale bez przesadyzmu, nie bojaj się. A poza tym będziesz teraz grała epizod w TV Funeral, czyli zaczynasz od gwiazdorzenia. ;-D Kredyt spłacisz, oby jak najwięcej udało się wyciągnąć z rachunku Łojca, dozdrowiejesz, odkujesz się delikatnie i zaczniesz swobodniejsze, inaczej niż z Łojcem stresujące życie. Będzie dobrze. Szkoda że staruszki nie na siłach i nie zorganizowały tego zgodnie z Twoją wolą ale co się stało to się już nie odstanie. Nie susz sobie tym więcej głowy. Nie martwiaj się tylko przygotuj do roli gwiazdy. Mła w przeciwieństwie do Cię mniej pełna wiary w naturę ludzką, w małych skupiskach ludziów pogrzeb to przede wszystkim rozrywka, ten stoicyzm to nic innego jak obojętność. No wiesz, Słonimski, he, he, he. Także stań na wysokości zadania, jak Ci cóś nie podpasi zagraj "chorą po przejściach". Myślę że zachwyt i tak wzbudzisz.

      Usuń
    2. Jak na razie, o ile futra nie zrobią włamu do pokoju i kolejnej burdy z fruwającymi kłakami, mam szansę na elegancję. Płaszcz doprowadzony do odpowiedniego poziomu. Ale rany, jakie to szczęście, że nie mam takich ambicji na co dzień. Pomyśleć, że niektórym kobietom jakby samo wychodzi.

      No ale jeśli z płaszczem się jako tako udało, to może dobry prognostyk na jutro. Zobaczymy.
      Dzięki❤️😀❤️

      Usuń
  11. Dzien dobry dzisiaj pelna laba i odpoczywanie Romanki, mam nadzieję!

    OdpowiedzUsuń
  12. Dzień dobry! Też mam taką nadzieję 😀. Że laba.😀

    OdpowiedzUsuń
  13. U nas mała miejscowość i też czasem ktos pojawia sie na pogrzebie z ciekawosci, lub bo znał blizej, lub dalej. Osobiscie jak nie musze, to nie chodzę i nie jechalabym na koniec kraju na pogrzeb pociotka ,ktorego malo znam lub wcale, a ludzie tak robią, bo rodzina i wypada. Ale ja dziwaczka jestem i obrazoburczyni .
    Bylam na dwoch pogrzebach covidowych i bylo normalnie, lekki dystsns , maska, jedynie do kaplicy cmentarnej tylko kilka osob weszło.Urna od dawna juz stala się lepszym zwyczajem,i ja to popieram bardzo. Trumny sa wiekszą traumą, szczegolnie te otwarte. Nie da sie odzobaczyć.


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jesteś dziwaczka. Ani obrazoburczyni. No nie da się odzobaczyć, i dobrze że jest możliwość palenia.

      Usuń
  14. Z smiesznostek i blahostek,to zawsze byl temat do obgsdywania, kto jakie kwiaty, jaki napis na szarfie i jak ubrani byli zalobnicy. No i wspomnienia i obgsdywania w kondukcie i wracajac z. No tak to juz jest, wszystko ma swoje rytualy, nawet te najglupsze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to towarzyskie, rodzinne zdarzenie dla żywych. Temat do plotek. Jakiś sens ma, ale teraz, to się po prostu boję.

      Usuń
  15. Dasz radę, Tabazaa ma rację- zaprezentować bladość oblicza, słaniać się z lekka i scenicznym szeptem informować wszystkich, że jeszcze nie doszłaś do siebie po chorobie (co i nieprawdą nie jest), żeby potencjalni plotkujący mogli się zmitygować. Prośby o rachunki wygłosić tonem zbolałym i z potępieniem wspomnieć, że podły to bank, który żąda ich przedstawienia.

    OdpowiedzUsuń
  16. A ja już zaczęłam akcję ratowniczą, żeby nie wyglądać jak ostatnia ofiara😀. Może i dobrze, że nie kupiłam butów. Gorzej, że rozprostowałam pognieciony flausz płaszcza, trzeba było zostawić 😀. No co, dobry kostium to podstawa😀. Bladozielona nadal jestem (tu chciałam głupia kombinować, żeby nie), włos już ciut poratowany szamponem nabłyszczającym😀, ale ten nie bardzo pomógł. Wygląda na to że dobrze, że nie za bardzo 😀. Kochana jesteś.

    OdpowiedzUsuń