niedziela, 31 maja 2020

Notatka 7 BORDELLO!!!! Bum bum

No bordello mi się zrobiło. Samo się zrobiło ale samo się nie posprząta.  Trudno. Poczekamy na eskalację bordello, będzie fajnie jak całkiem mnie zarośnie. No nie mam siły coś do sprzątania...


Takie to zrezygnowane myśli chodziły mi po głowie przez ubiegły tydzień. Z otępiającego zmęczenia wynikłego z sytuacji ogólnej. Praca, dojazdy, popandemiczny brak formy, kłopoty z Kociną/Lisiną.  I przez chłam sączący się z mediów,  a świadczący o tym, że bordello polityczne, prawne i społeczne panuje wszędzie, a mój kraj nie jest wyjątkiem. Dodatkowo, co tu kryć, gdziekolwiek mój wzrok nie pada wszędzie widzę bordello co się zowie. Czy mój kraj jest wyjątkiem?


Cyrk  z higieną pandemiczną a tu przystankowe ławki w K. uświnione tak, że tylko samobójca na nich usiądzie. Albo niewidomy. Niepotrzebne te zakazy i nakazy co do korzystania z ławek... no ale jednak przez te zakazy niewidomy nie usiądzie. Chyba.
Porozwalane przy torach materiały do przyszłych remontów, nieposprzątane po poprzednich. Niedbalstwo, brud, bałagan wszechobecne, zgrzyty estetyczne na każdym kroku, wandalizm i śmieci - dlaczego  to moje mieszkanie ma się wyróżniać? Co to, jakaś  cudowna wyspa?


Tak  też sobie przemyśliwałam, bezsilnie popatrując na domowe bordello. Wymagające większego niż zwykły wysiłku. Bo Lisia rozszarpała  szponami tapicerkę materaca, bo Łojciec wylał kawę na fotel, dywan i ścianę. Bo ja sama zarysowałam resztkę parkietu ciemną gumą obuwia, bo Feluś oberwał dwa wieszaki na ręczniki, Gacek porozrzucał stos płyt. Bo Lisia, bo Łojciec, bo ja, bo Feluś i Gacuś... nabałaganiliśmy rekordowo. Dodajmy kurz i osad z gazu.. Coś tam niemrawo robiłam, przytłoczona ogromem bajzlu, ale bez sukcesów.

Przykro mi Czytaczu, na razie nie przeczytasz o tym, jak to wstąpiły we mnie duch i siły Herkulesa i przekopałam rzekę by jej nurtem spłukać rosnące bordello.

Na razie nie mam siły, dobita bordello zastanym na sobotniej wizycie u mojego zielonego i kuzyna. Moje zielone zarosło tym czego nie chciałam, czyli chwastami (pokrzywa, perz, oset, gwiazdnica, szczawik, przytulia, trawy i bonus w postaci jaskrów, glistnika jaskółcze ziele, bluszczyka kurdybanka. I jeszcze parę chwastów innych), i tym co chciałam ale nie w takiej ilości.. Nie planowałam placów z żółtej tojeści i orlików wysianych wszędzie.


Moje zielone zrobiło mi kuku, rosnąc  niezgodnie z oczekiwaniami, bo albo rośnie rekordowo przekraczając wymiary podawane w opisach, albo usiłuje się pożegnać rosnąc wstecz. Moje zielone kwitnie bezczelnie na inny kolor niż miało kwitnąć. Biały obuwik nie miał być biały, zawilce wielosieczne powinny być żółte, mak pokazuje brudnego łososia zamiast lśnić pomarańczem, orlik sadzony jako biały wysoki cud jest wysokim brunetem wśród orlików. Powojniki lekceważą podpory i duszą pięknotkę, ozdobna trawa wystrzeliła pół metra poza mającą ją trzymać w ryzach obręczą. Moje zielone solidnie oberwało przymrożone nocą z 21 na 22 maja - zmarzła chciana kalina koreańska i liście na jednej z magnolii, a nie wymarzła niechciana budleja podobno wrażliwa na mróz. Chorują róże, a jedną  koniecznie już  zaraz natychmiast trzeba przesadzić. Nie będą kwitły wysokie irysy.
Nie odliczyły się dwa bodziszki, odliczył się śniedek. Nigdy nie był sadzony, czyżby UFO? Co za świnia z tego UFO, nie mogło podrzucić np. dzwonka szerokolistnego, a nie to ścierwko ogrodowe... No bordello do kwadratu.

W obejściu u kuzyna też bordello. Normalny firmowy bajzel został wzmocniony - będzie remont domu,  wymiana dachu, wykładanie kostką brukową kwadratu pod ogrodowy stół i terenu przy domu. Stos dziadostwa po rozbiórce przybudówki, stosy kostki, sterty bloczków ytong, krokwie na dach, styropian. I psy kuzyna w ramach dbania o finanse na karmę i remont szukały na trawniku skarbów. Doły rekordowe.  Bordello po całości.


Za politykę, prawo, życie społeczne i gospodarcze oraz poczucie estetyki ogółu tudzież remonty i modernizację kuzynowego obejścia nie odpowiadam. Dołów zasypywać nie będę, a co do reszty...

Postaram się. Muszę bo bordello mnie zje.

Uprzejmie proszę Czytaczu, życz mi powodzenia i sił nadludzkich. Ja Ci życzę.

Na pociechę fotki mojego zielonego. Coś rośnie mimo bordello.


                                    R.R


6 komentarzy:

  1. Też mi tej siły trzeba! Cały tydzień zdejmowałem pranie na komodę. A szafki mam zastawione kartonami, żeby nie było wlamow. Wlamy stały się teraz w weekend. A i mój stosik upeany runął. Opadlam z sił .

    OdpowiedzUsuń
  2. No to życzę Tobie i sobie SIŁY. Mimo dnia Świętego i depresyjnego deszczem jednak zabieram się do uładzenia bajzlu. Murowane że w jeden dzień nie dam rady, ale jakiś początek ładu może będzie. Pozdrawiam


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też w jeden dzień nie ogarnę, ale mówię sobie, że muszę.

      Usuń
  3. Przedpokój zrobiłam i kartony wyniosłam! Koty obrażone czekają na nową dostawę z zooplusa :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja mam ciągłe bordello a jeśli chodzi o zielone to doszłam do wniosku ze bordello to jest właściwie stan naturalny więc ja tak bliżej natury. A to zielone bordello u kuzynostwa naprawdę fajnie wygląda, na mła oko to dokładnie tak jak dobrze prowadzone zielone bordello powinno wyglądać. :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ta szlachetna sztuka kadrowania. Tyle powiem.

    OdpowiedzUsuń