W sobotę było bobusiowanie, takie przegadane i tylko w jednej trzeciej ogrodowe. W sprawach zieloności wypełnione zbieraniem orzechów, wyrywaniem pokrzyw i siewek młodych orzechów, klonów, śliwek, czarnego bzu i nawłoci. Są też liczne siewki cisa, ale te bardzo chciane, pipciumy jedne. Było poza tym robienie miejsca na roszady funkii i nie tylko funkii, a robienie miejsca polegało na usuwaniu kożucha z barwinka, bluszczu, tojeści i gajowca. Góra urosła, choć cały wysiedlony barwinek poszedł pod tuje. Przegapiłam cykankowo słoneczny czas, a potem, gdy zrobiło się szaro z narastającą tendencją do rozpadania się, odechciało mi się cykania. Wszystkie jesienne barwności bez słońca straciły dla mnie cześć powabu, samo cykanie ostatnio nie takie powabne w efektach. Co do deszczu, to zdecydował się spaść tak na porządnie akurat gdy szłyśmy do przystanku. Przemoczył nas do majtek, co nie jest żadnym nieszczęściem bo jeszcze było w miarę ciepło. Spoko. Ale powiem Ci Czytaczu że jesień już jest pełną mordą, w Bobusiowie dzikie wino nabrało ognistych barw, coś tam się wyzłociło, coś wysrebrniało, coś porudziało. Z róż kwitnie mi na całego Ślicznotka z Koblencji, Inka zaraz znów będzie i Escimo Circus Flower w ramach podziękowania za wyproszenie natrętnych zawilców pajęczych też próbuje. Miskant Little Zebra spotworniał rozmiarami, dostał mnóstwo różowawych wiech i zrobił się wcale nie "little", jest tylko jakieś pięć centymetrów niższy od rosnącego półtora metra od niego trochę z tyłu miskanta Zebrinusa. Razem te dwie kępy zrobiły się tak szerokie, że optycznie tworzą jedną wielką kępę, tłumiąc roślinki pomiędzy, przed, za i obok. Trzeba mi będzie je w przyszłym roku poprzesuwać...... Mnóstwo roszad, ech.
W sprawach przegadania, to było o wszystkim i o niczym ważnym. Duperele bawiące, denerwujące, zajmujace. Trochę wymiany nowin o widzianych wspólnych znajomych, trochę pierdół domowych. Każdy coś nadał. Z ważnych rzeczy, Dziecko jest w komisji wyborczej, poleciała wcześnie w sobotę do lokalu wyborczego, bo rzecz nie polega tylko na pracy w niedzielę, tak dobrze to nie ma, trzeba wszystko przygotować.
Dziecko wierzy w wybory. Bardzo.
Na swoim FB zamieściła hasełko. Takie.
"Jeden głos nic nie zmieni"
powiedziało 7 milionów kobiet.
Pisała R.R.
Fajne Dyńki :) ja powyciągam moje takie na ogrzewacze - kupiłam o zapachu dyni - ale, że mój węch słaby to reszta będzie oceniać ile w tym zapachu Pumpkin ;)
OdpowiedzUsuńDyńki i wszystko ogórkowate w tym roku zostało prawie w całości pożarte przez ślimory. Te dyńki też, jedna pomarańczowa jest podżarta, pozostałym przeżarly łodygi, kończąc wzrost. A dynie to mają jakiś szczególny swój zapach? Jeśli tak, to dla mnie za nikły.
UsuńTu mła, mła nawet nie próbuje wzorem Kocurrka cóś jesiennie zapachnieć, mła obecnie tak gluci że zapachnianie mijałoby się z celem. U nas tyż się złoci, wraz z ochłodzeniem tak się zrobiło. Fajnie że udało się Tobie poogrodować i że wszystko się rozrasta. Najfajniejsze są te male pipciumy cisowe. :-D
OdpowiedzUsuńWyczytałam u Ciebie, że to przeziębienie podłapane, ale wszystko jedno kuruj się!!! Ciepełko, rosołek, kocyk, uruchom wszystko co pomaga. Serialik może jakiś przyjemny? Mnie na szczęście po sobotnim przemoczeniu prawie nic, i bardzo dobrze, a co poogrodowałam to moje! Znów stanowczo z mało, ale na to nie poradzę . Pipciumy cisowe spowodowały że roszady funkii będą jednak wiosną, nie chciałam tych drobiazgów ruszać przed zimą, a całkiem ich sporo. I zdaje się że trzeba im będzie zrobić coś w rodzaju grządki-przedszkola😀
UsuńMi się też ptaszki podobają - mam nadzieję, że schowane przed kotkami! Ja mam w rodzinie taką ptaszkowoobsesyjną to wiem, że unikatowo piękne ;D
OdpowiedzUsuńKocurku, to ptaszki z Bobusiowa. Tak, rzeczywiście piękne.
UsuńPtaszki śliczności, a jakiej są wielkości i skąd się znalazły w Bobusiowie, bo nawet gugieł nie potrafi znaleźć podobnych ? Mój ogródek całkiem leży odłogiem , nawet ostatnie fasole jeszcze nie zebrane, ale jakoś nie wyrabiam na zakrętach . Dobrze, że pogoda daje mi szansę, może jeszcze coś zdążę zrobić, zanim sypnie śniegiem :)
OdpowiedzUsuńSą własnością Bobusiów, przyjechały z Anglii i to jest cała historia. W Bobusiowie to Beatka podziela mojego świra, a z Anglii mają trochę cudów, dla mnie ptaszki najfajniejsze. Te stylizowane kasztany są wielkości kasztanów, więc ptaszki są w rozmiarze pośrednim pomiędzy szczygłem a sikorką, bliżej szczygła. W naturze są ptaszki takiej wielkości, ale artystyczna stylizacja uniemożliwia rozróżnienie co to za gatunek był modelem. A może brak wiedzy ornitologicznej? Może Ludmiła by wiedziała co to za jedne.
UsuńCo do ogrodowania, to Lidl mnie sprowadził na złą drogę, mam tulipany do posadzenia. I tu oszalałam, chciałam wysokie białe a kupiłam zestaw oczojebny, oranż z fioletem. Najfajniej wyglądał i skusił.
Śniegu, wstrzymaj konie!