Niewiele mi ostatnio idzie tak jak powinno. Z błyszczącym postem schody - blogger ostatnio mnie nie kocha, zeżarł mi post, mszcząc się okrutnie za uparte korygowanie jego korekt. Takie proste słowo "skaleń", a już wojna bo wg. niego o ileż lepsze waleń, skalanie, skalar, skiń, skin, i jeszcze coś tam. A już słówko "szpat", ech szkoda pisać. Po namyśle uznaję, że może dobrze zrobił że zeżarł, nie umiałam dojść do ładu z liźnietą wiedzą, zrobił się nudny elaborat, tym bardziej nudny że widać było że pisany przez dyletanta, z wstępem siedem razy dłuższym niż być powinien. Z rezygnacją liczę gotowe posty pożarte, to chyba już piąty zeżarty!!!! Tak. Piąty od początku pisania. Może wpływ ma "gubiona" karta SIM, z nią przecież jazda od początku posiadania srajtfona, albo może coś robię źle, znawca bloggera ze mnie jak z koziego tyłka trąba... Ale z drugiej strony co można zrobić inaczej? Nie widzę innych możliwości niż naciśnięcie przy edycji tekstu pomarańczowej strzałki, bez edycji w rozwinięciu opisu posta napisu opublikuj". To chyba karta SIM, a na to nie poradzę. Jak są z nią kłopoty to pieprzy się wszystko, widać Blogger też. Z reguły nie odtwarzam postów pożartych, ten być powinien, więc kiedyś będzie, ale entuzjazm mi opadł.
Oj, coś niefajnie ostatnio, dobrze że futerka i rodzinni zdrowi. Apogeum niefartu i zdarzeń co dołują to zamrażarka. Bardzo rzadko otwierana w celu wyjęcia czegoś, o wiele częściej w celu dołożenia. Gdzieś tak miesiąc (? Oj, chyba więcej), nie była wcale otwierana. No i przy otwarciu ostatnim sprawa się rypła, smród przestraszny runął na kuchnię. Do wywalenia wszystko, do umycia. Z ciężkim sercem odwaliłam tę straszną robotę, straszną, bo dno szuflad w śmierdzącym upiornie lodzie, co włożone to zastałe w zamarzniętym syfie. Nie chcesz sobie Czytaczu wyobrażać jak pachniało mieszkanie, przecież jakoś musiałam ten syfiaty lód z szuflad usunąć, dało radę przy przelewaniu ciepłym prysznicem. Koszmar to był. Robota odwalona, wanna odetkana, przewietrzone i umyte wszystko co tego wymagało, a zamrażarka i tak śmierdzi, zupełnie nie do użytku. Podobno wszystkie smrody w najbardziej im sprzyjających warunkach trwają najwyżej trzy lata. . ... Przyczyna? Nocne wyłączenia prądu, ot co, dwa-trzy miesiące temu nie było nocy bez nich, niektóre kilkugodzinne. Jedna doba zupełnie bez prądu jeszcze w listopadzie, ale wtedy szuflady wylądowały przykryte kocem na balkonie..... Ech, lodówka działała i działa zwyczajnie, nic się nie zaśmiergło tym bardziej do głowy by mi nie przyszło że takie coś się może zrobić.
Gumki do bransoletek jeszcze idą - bo chyba idą pieszo z tych Chin, może i dobrze. Bo coś ostatnio z prawie niczego co zrobię nie jestem zadowolona, sypie mi się to co robię, więc niczego poważnego nie tykam, bransoletki pewnie by pękały w rękach. Zawala mi się pewność siebie, znów, a niech to... .
Skoro tak, to drobiazgi bez znaczenia uskuteczniane, powolutku, kroczek po kroczku i coś się udaje wydłubać. To nic że drobiazgi. Ostatni drobiazg jest sukcesem choćby przez to, że udało się go skończyć. Po chałupie walają się części innych zabawek, niepozszywanych, bo Rysia i Jacuś porywają przed zszyciem. Z kawałków planowanej myszki dałoby się pewnie zszyć taką z ośmioma łapkami, ale bez uszek..
Pisała zdegustowana R.R
Żółwik jest uroczy, natchnął mła i ruszyła swoje szydełko co razem z haftowankami leżało od czasu pierwszego zeszłorocznego szpitalowania Małgoś. Jeśli chodzi o przeciwności losu to w niedzielę przestałam być dumną posiadaczką lodówki. :-/
OdpowiedzUsuńLodówka zaraźliwa?! Tego nie podejrzewałam. Dopiero dochodzę do siebie po wyjątkowo smrodnej robocie, dzisiejszym nic nie dającym kolejnym myciu, a fuj.
UsuńSzydełko rusz, ja będę nim machać 😊
Myślisz, że Jacusiowi przeszkadzałoby, że myszka ma osiem łapek i brak jej uszek ? Hmmm, nie sądzę. Żółwik super !
OdpowiedzUsuńNie znam się na blogowaniu przez telefon , dla mnie te maciupkie klawiatury to bramy piekieł, więc podziwiam Twoje umiejętności :)
Smrodek padniętej zamrażarki znam, padła mi ongiś lodówka domowa podczas mojego urlopu, tak więc szczerze Ci współczuję. Spróbuj solidnie przetrzeć szuflady i wnętrze lodówki wodą utlenioną, używam jej na kocie smrodki dookoła domu ( jak do mojej Łatki przychodzą absztyfikanci) i mam wrażenie, że działa. Jeśli masz olejek z drzewa herbacianego, to parę kropli wlewasz do spryskiwacza napełnionego wodą, wstrząsasz solidnie i taki aerozol rozpylasz delikatnie w mieszkaniu- odświeża, odkaża, pomaga swobodnie oddychać, warto spróbować.
Ta ewentualna ośmiołapkowa i bezucha myszka przeszkadzała by mnie. Kołtun konwencjonalny jednak jestem, tradycyjna ilość nóg to coś co lubię😊. A kiedyś na podmiejskim spacerze wystraszyła mnie trójnoga, porzucona Barbie, zmodyfikowana przez jakiegoś Jacusia, Jacusiom to chyba ilość nóg obojętna, zwłaszcza cudzych. Barbie miała trzecią nogę wyrastającą z boku talii, tak pod kątem prostym, i ładna to nie byla,,,😊. Ale może się nie znam. Zamrażarka była myta octem, myta, a raczej przecierana wodą utlenioną. Mało albo zero pomogło, ale będę powtarzać.
UsuńOj,,pod górkę, i po grudzie.
OdpowiedzUsuńWodaxz dodstkiem octu,cytryny, sody , no i nasyp kawy do jakiegos plaskiego pudelka i wstaw do srodka, to dobry pochlaniacz smrodkow, pokrojona cytyrna rowniez.
Zólwik extra!
Spróbuję z pochłaniaczami, dzięki. Co trochę myję różnymi dziwami, na razie dla mnie to wszystko nieskuteczne albo mało skuteczne.
UsuńŻółwik będzie miał pewnie rodzinę, niekoniecznie żółwią, fajnie się robi takie drobiazgi.
Wiesz co by bylo najlepsze zostawić otwarty do wywietrzenia, no ale sie nie da przecież.
UsuńDać może i by się dało, tylko że to kłopotliwe. Kuchnia malutka, byłby kłopot z przejściem. I zanim by się wywietrzyło to bardzo fuj. Ale może dojrzeję do takiego rozwiązania.
UsuńKłopoty z lodówką!? Nie tylko bez zarazy nie nie nie
OdpowiedzUsuńA jak szary potworek? Już porwany? 🤣
OdpowiedzUsuńSzary potworek gdzieś jest, Rysia się zaopiekowała i schowała. Mam kota-chomika..
UsuńMoże to czysty przypadek że u Tabi też lodówka.... Oby. Na wszelki wypadek poproś swoją żeby się nie wygłupiała.
OdpowiedzUsuńPrzyczepie jej nowy magnes jako prezent. Może się zlituje
OdpowiedzUsuńNajlepiej z napisem intencyjnym, czyli coś w tym sensie:
Usuń- kocham cię lodówko,
- zostań ze mną lodówko,
- lodówko nie opuszczaj mnie.
W Biedrze whiskas i sheba drugi produkt 50% taniej. Skusiłam się na dwa pakiety whiskasa, te po 680 gram.
Właśnie miałam Wam maila słać że promka 🫶
UsuńWhiskasa nie śledziłam, ale z shebą to jest przekręt. Podwyższona cena (daj Borze Zielony żeby tylko z okazji tego przekrętu), i w efekcie za shebę, czteropak saszetek, płaci się 10,45pln, a przed akcją 9,99.
UsuńU mnie Sheby nie lubią. Albo coś zmienili albo się znudziła ...
UsuńDziś super, jutro be. Albo odwrotnie. Winston u mnie jest już niejadalny, każdy, a kiedyś lubiły. Kupiony Whiskas Feluś zakopuje. I co poradzić, albo przestał lubić, albo zmienili skład.
Usuń