poniedziałek, 6 lutego 2023

Notatka 477 mafia pościelowa

Zmieniałam pościel. Orka na ugorze, Syzyf i górnik na przodku. 

Nie wiem czy też tak macie. 

Każda zmiana wystroju jest u mnie ciężkim zmaganiem bo futerka pomagają. I to niemożliwie gorliwie, obojętne co by to nie było. Czy przestawianie mebla - przestawienie stołka czy odsunięcie szafki już budzi ciekawość, trzeba skoczyć na stołek (przewrócił się? Wiedziałem, źle ustawiła), wytrzeć sobą zaszafkowe kurze i sprawdzić czy da się tam spać-bawić-bić. I gdzie z tą ścierą!!!!! A przesuwaj sobie, i tak nie wyjdę...... Zamontowanie na nowo deski sedesowej spowodowało, że przy korzystaniu, a raczej przy każdym otwarciu klapy muszę zdejmować po kolei wszystkie trzy. Bo deska była zdjęta do klejenia (co owszem trochę trwało), a teraz klapa po coś podniesiona (po utopionym Pilipiuku zamykam obsesyjnie).  Czemu ach czemu pańcia otwarła i dlaczego zgania?  Czy dobrze skleiła? Może Rysi teraz nie lubi (znów ryczała QURRWO!!!), ale mnie? Na mnie nie ryczała. To sprawdzę.  I tak sprawdzają, Rysia, Jacuś, Feluś i znów Rysia - bo może teraz nie zgoni. Ratunku..... a jest ich tylko trzy!!!!!

Moje futerka w dupkach mają zabawki, zaleganie czy jedzonko jeśli pańcia coś zmienia lub czymś zajęta.  Baaardzo chcą pomagać, uczestniczyć i testować, a zamknięcie drzwi do pomieszczenia gdzie pańcia macha łapami uważają za ciężką krzywdę oraz powód  do rozpaczy i zemsty. Rzucanie się całym ciałkiem na zamknięte drzwi, obsesyjne drapanie i darcie ryja to norma. Udało ci się coś zrobić pańciu? Nie? To i tak gratulacje że żadnego futerka nie zabiłaś. 

Taaaaaa.   Jak sobie z tym radzić? 

Przy pracy zdalnej dzień w dzień miałam jazdę do godziny dwunastej, upierdliwie aktywne w towarzyszeniu były bardzo, potem na dwie-trzy godziny padały, odsypiając pracowitość i tak jest do tej pory.

Nie pomagają jedynie gdy robota hałaśliwa, ale z tym to różnie bywa. Gdy śpią to można w spokoju zrobić coś niegenerującego  hałasu. Nie jest to metoda do końca skuteczna, radar mają. A już zmiana tekstyliów, ooooo to budzi emocje, instynkt łowiecki, zdolności akrobatyczne, nie można przecież odpuścić takiej zabawy, więc radar ustawiony na, więc  wieszanie firanki razem z kotem, oblekanie kołdry też z kotem i to nie jednym..... 

I nie udało się tym razem zmienić pościeli bez nich. Wykończyły mnie zupełnie małe potwory. A teraz jest tak jak pokazują cykanki. 





A najlepiej po odwalonym ciężkim obowiązku to tak.


Odnośnie przyczyny pilnej zmiany pościeli, to tego, no częściowo moja wina. Nie było mnie wczoraj w domu, wróciłam tak padnięta, że nie uprzatnęłam kuwety. I była zemsta, Jacuś podejrzany, pierzynka się mrozi i wietrzy. Słowo "mafia" niestety słuszne. 

Pisała R.R. 


19 komentarzy:

  1. Niewiniątka! To są pomówienia i oszczerstwa! :D
    Aniołeczki!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Aniołeczki, tak? Ekhm. Wiesz dlaczego w trybie pilnym zmieniałam pościel? Bo była zemsta za moje wczorajsze wyjście i zlanie pierzynki. Spryskana rozkladaczem moczu mrozi się na balkonie. Aniołeczki, taaaaaa

    OdpowiedzUsuń
  3. A ile masz kuwet?
    Nie, moje nie pomagają, mają w nosie to co robię, lub niekiedy patrzą. Ewentualnie sprawdzają po, jesli np.były zamkniete, a tak się zdarza podczas remontów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jedną Doruś, sprzataną dwa-trzy razy dziennie. Co całkowicie wystarcza. Wczoraj sprzatana rano, z solidną dosypką żwirku więc brak wieczornego sprzątania to pół pretekstu do nalania. Bardziej chodziło chyba o zemstę za zostawienie samych od południa do wieczora, brak wieczornych pieszczot. Bo co do nich, to miałam siłę tylko na otwarcie saszetek (były chrupki w miseczce), wymianę wody. Nie tak traktuje się ukochane futra, co wyrażenie dały do zrozumienia. Mafia.

      Usuń
    2. U Młodego stoją na wszelki 3, bo Ejmiśka miewa humory... Więc są 3 mimo, że mieszkańców 4 ;)

      Usuń
    3. Kocurro, nie dorosłam do Twojej ilości kuwet. Nie wyobrażam sobie nawet trzech w jednym pokoju. Szacun, o Kocurro. U mnie w czasach maksymalnej wielości sierściuszków były trzy kuwety, z czego jedna szybciutko okazała się zbędna. Cienias że mnie. I zazdroszczę Bobusiowa dla Fotki, kasztanka dla futerek u Tabi, całego świata jako kuwety u Agniechowej Pi. Nie ma porównania, futerka wychodzące mają lepiej jeśli chodzi o kuwety.

      Usuń
  4. Założę się że kiedy Ukochane słodko w przebranej pościółce pochrapują a Pańcia czuje że to jest ten właściwy moment kiedy człek się przekrada coby się walnąć i oczko zmrużyć to wszystkie nagle robio się głuche i śpią snem stuletnim nieprzebudzalnym. Takim że z armaty można strzelać i co najwyżej powieka się podniesie i nastąpi przewrócenie na drugi boczek i zajęcie jeszcze większej powierzchni wyrka. O szczylstwo pierzynkowe podejrzewam Cacka, to numer w jego stylu. :-/

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie powiem, może tak być z tym moim kładzeniem się spać. Bywa. Ale częściej robią paniczną ucieczkę z wyrka i głuche są na wołanie. A potem, gdy już tuż tuż do mojego porządnego zaśnięcia znienacka napadają skacząc z mocą na wyrko i na mnie. I albo nachalnie żądają pieszczot, albo (Rysia!! Jacuś!!!) usadowione na moich piszczelach lub brzuchu odwalają toaletę. Spadek po Lisiuni, nauczyła Jacusia a on Rysię. Dobrze że już skoki z regału na mój splot słoneczny niemożliwe, bo celowali w nich kolejno Lisia, Gacuś, Jacuś. Rysia dodatkowo jeszcze wypracowała sobie własną upierdliwość w szukaniu drobnych duperli do hokeja wielokrążkowego, przegryza gumki w bransoletkach na leżącej na wierzchu ręce. Także tego, dzieje się.

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocurek ma rację, niewiniątka i aniołeczki kochane! Przecież widać na zdjęciach, jakie słodkie i grzeczniutkie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam cudowne futerka. Przekochane. A że mają takie upierdliwe zachowania to efekt tego, że nie wychodzą. Na to nie poradzę, nie ma warunków, więc trudno, jest jak jest☺️

      Usuń
    2. Moje wychodzą, a też niespodzianki się zdarzają :). Z tym że raczej gdzieś w kacie, za firanką, a nie w łóżku! No ale trzeba się przyzwyczaić i pogodzić. I kochać :).

      Usuń
    3. Więc kocham. Niemożliwe żeby nie😊. Co nie zmienia tego, że rączki mi czasem opadają, z ust wyrywa się bluzg i tak dalej...

      Usuń
  7. Niuńki i już :D
    A Niuńki mówię na kochane łobuzy :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie ma innej możliwości- kot musi swoją porcję bodźców otrzymać, jak nie może upolować listka czy nornicy, to capnie poduszkę :-) Pewnie też swoje robi wzajemne nakręcanie się i konkurencja w stadzie, pozostaje Ci więc nieustanne ćwiczenie się w cnocie cierpliwości i wyrozumiałości.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ulewa mi się czasem, zamiast capnięcia kocięcia🤣🤣🎃🎃🤔

    OdpowiedzUsuń
  10. A czy czytasz może ostatnio coś ciekawego? Polecajki bym jakie poczytała :D
    Na kota i nieboszczyki się namierzam XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zamierzaj się, Małgorzatę Kursę lubię. Niby jest jedną z setek piszących pań, bardziej popularnych multum, piszących bardziej że tak powiem błyskotliwe treści, ale ich nie kupuję, a ją tak.
      A teraz leży przed oczętami memi "Potworny regiment".

      Usuń
    2. Kocureczku, ja sobie teraz odświeżam domowe + wciągam nieliczne nabytki. Te nabytki to starocie za grosze, odkupiłam sobie np. Henry'ego Kuttera "Stos kłopotów". Pożyczyłam, nie oddali. To swoiste i bardzo niemiłe świadectwo że ksiażka "czytata". Raz, bardzo dawno temu kupiłam za jakieś absurdalne grosze "Hobbita" w nowo otwartej taniej księgarni w ilości sztuk DZIESIĘĆ i "rozpożyczyłam" DZIEWIĘĆ. Sama znałam z biblioteki, więc jeden egzemplarz dla siebie kupiłam z radością, a książeczki naprawdę były taniutkie. I co? Mam niby porządnych znajomych ale NIKT nie oddał.

      Usuń