czwartek, 1 grudnia 2022

Notatka 471 bandytyzm niezrozumiały. Ryszarda IV Waza

Miało być o czymś innym. 

Ale.

Kolejny raz bandycki napad na przywleczone  zakupy. W odstawionej na "tymczasem" w przedpokoju torbie były różności, w tym na samym dnie torby kilka pętek parówkowej, ale to nie ona padła łupem, ani nie biedronkowe karmy. Gdyby te miesno-karmowe nabytki zostały skradzione to nie byłoby posta, bo rzecz byłaby całkowicie zrozumiała. Torba stała niepilnowana może dziesięć minut, tyle ile trwał mój pobyt w łazience i zmiana ciuchów na domowe. 

Rysia porwała kupioną bułkę tartą, zawlokła na moje wyrko i wypatroszyła folijkę. Kiedyś na podobnej torebce  z manną jeździła po przedpokoju siejąc zawartością.


Czy Czytaczu możesz rozjaśnić sprawę, bo nie rozumiem tej kocicy. Dlaczego? Może wiesz?

Ryszarda twierdzi że jej tam wcale nie było, natomiast ja twierdzę że w łazience miałam towarzystwo Felusia i Jacusia, Rysi w łazience nie było. 

Jacuś zdziwiony ulepszeniem, Feluś popatrzył i odwrócił się z niesmakiem, Ryszarda udaje głuchą i wcale nie wie gdzie jest wyrko. To skąd ona do tej plaży, co?


Aż się prosi o pioseneczkę ostatnio przypomnianą przez Tabaazę, "Nas przy tym wcale nie było". Ale nie, to mało pocieszające i zupełnie nie motywujące do działania, prędzej do czynów karnych wobec tych co to ich nie było....


Pisała zdezorientowana i bliska płaczu R.R.



16 komentarzy:

  1. Dziecko chce się bawić, innego tlumaczenia nie znajduję. Nowe przyniesione do domu jest atrakcyjne, no nie wiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie masz rację. Jednak zagadka dlaczego bułka, myszami jechała? Torebka zabita kilkunastoma rozdarciami.

      Usuń
    2. Akurat to wydalo się najatrakcyjniejsze.

      Usuń
    3. I nie zgadnę dlaczego najatrakcyjniejsze.

      Usuń
  2. Dora ma rację, Rysia chce się bawić, a taka torebka szeleści, zmienia formę, ugina się pod łapką, daje się zahaczyć pazurem- no wymarzona zabawka !
    Zawartość jest pewnie mniej ważna. może zrób jej takie pakunki z papierowych torebek albo szeleszczącej folii ? W środek szmatki albo gazety, żeby było mniej sprzątania, niż po mące czy bułce tartej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raczej to że nowa i obca. Nie tak często kupuję i mannę i tartą bułkę. A Rysia czymś co mało śmieci to sobie łepiny nie zawraca, ma się dziać, dużo ma się dziać.

      Usuń
    2. Wspólnym mianownikiem napadów jest wybór ofiary- torebki z grubego, szeleszczącego celofanu, poszłabym tym tropem raczej, więc spróbuj do takiej torebki wrzucić jakieś szmatki albo poduszkowe wypełnienie (tylko nie w kulkach), coś dla zwiększenia ciężaru, zakleić i rzucić Rysi do zabawy.
      Mój Rudy parę ostatnich dni pracował nad otwarciem skrzyneczki- apteczki, do której schowałam krople walerianowe, dziś w końcu wlałam mu do miseczki z pół szklanki wody i do tego ze trzy krople, myślałam, że trochę powącha, zanurzy łapkę i będzie zadowolony, a on wychłeptał wszystko, okazuje się. O dziwo, nie przespał całego dnia . A ja mam lekką traumę, bo któryś z tych drani zamordował wronę, duże, dorosłe ptaszysko. A już tak długo-chyba od wiosny- nie było żadnych ofiar poza gryzoniami, ale wyłapywanie tychże akurat mnie nie martwi.

      Usuń
    3. Matko jedyna, wronę!!!! Toż to drapieżnik! Widziałam kiedyś atak wrony na osiatkowany balkon na którym spał mały kociak. Była zdecydowana zabić, tylko dzięki temu że siatka spowolniła i nie dała się całkiem rozerwać kociak ocalał, czarny grom, jedna sekunda i z gałęzi jarzębiny błyskawiczny atak i dziursko w siatce, a przecież one, te siatki wytrzymują ciężar kota. Krukowate niby nie jastrzębie, ale jednak drapieżniki. Sroki też potrafią polować na małe koty. Nawet kawki, takie niby łagodne, a zabijają wróble.

      Rysia zlekceważyła sporządzoną foliową zabawkę, może chodzi o "nowość" w chałupie i może o zapach.

      Usuń
    4. W takim razie powinnaś jej podziękować, że ustrzegła Cię przed zamyszowaną bułką :)
      Raz wrona kota, raz kot wronę, wychodzi na to... Dziwię się tylko, że taki duży ptak dał się podejść moim biało-rudym tłuściochom, wyraźnie przecież widocznym na tle ogólnej szarości i czerni. A jeszcze mój K. twierdzi, że podejrzewa o zbrodnię Rudego, którego ja uważam za safandułę i gapę, wg mnie to raczej Łatka ze swoją zwinnością i drapieżnością była moją pierwszą podejrzaną. Ale K. zdradził mi właśnie, że kiedyś uratował gołębia z niecnych łap Rudasa... No cóż, takie jest życie.
      Sroki często widywałam w akcji, bo- nie wiem, czy to jeszcze aktualne- ale jakiś czas temu byliśmy sroczą stolicą Polski pod względem liczebności populacji tego ptaka, teraz mamy również mnóstwo sójek, ku mojemu zdumieniu te klejnociki też mają swoje za skórą i potrafią nawet sprać sroki, niezłe bitwy odbywały się ongiś na moim trawniku :)

      Usuń
    5. Bo nasze słodkie niuńki, kochane takie i milusie, to jednak dranie. Ogólnie to cała natura drapieżna, nie ma się co dziwić że i ptaszyny się leją. A co do zasroczenia Twego miasta, to trzydzieści lat temu srok nie widziałam, ale za to było pełno jeży. W całej gamie rozmiarów, od maleństw po jeżowe kule rozmiaru piłki nożnej. Podczas jednego wieczornego jesiennego spacerku widziałam ich dużo, a srok nie pamiętam.

      Usuń
    6. W moim ogrodzie obserwuję migracje ptaków - jednego roku było mnóstwo mazurków, potem przez dwa lata rządziły sroki (ich najbardziej nie lubiłam, bo okropnie wrzaskliwe i prześladowały ptasi drobiazg, a nawet sierpówki, które uwiły sobie gniazdo na naszym świerku), potem nastąpił rok panowania sójek, ostatnio rozpanoszyła się znowu drobnica - sikorki, rudziki i tak dalej.
      Co do kocich rozrywek, to trudno się dziwić, że coś nowego je ciekawi. Też byś nie chciała w kółko ten sam film oglądać. Moje na szczęście wychodzące, to w domu raczej rzadko dokazują, dosyć atrakcji mają na dworze.

      Usuń
    7. Już przyjęłam wersję że to nie złośliwość a zabawa. Rzeczą być może pachnącą myszą. Dziś było huśtanie się na przedpokojowej zasłonie, normalnie to jest wspinaczka po tynku, tym razem po zasłonie co przy ścianie. Nie ma co, przy Rysi to i ja mam "zabawę"😟.
      Nie mam na co dzień możliwości obserwacji ptaków, centrum, dużo ludzi, malo drzew. Bobusie mają pod tym względem o wiele lepiej, przez chyba dwa lata była Jadzia, czyli szpak. Nic a nic się nie bojąca Beatki, kotki, psa.

      Usuń
    8. Romanko, złośliwość jest cechą wyłącznie gatunku ludzkiego. Nie jest rzeczą możliwą, żeby futrzak chciał sprawić przykrość komuś tylko po to, żeby sprawić tym samym sobie przyjemność. To tylko ludzie tak potrafią. Rysiunia się bawiła, albo może faktycznie chciała Cię uchronić przed spożyciem zamyszowanej bułki :). Tak to trzeba traktować. A że sprzątania więcej... hmmm... Nikt nie mówił, że będzie łatwo - jak chciałaś mieć spokojne zwierzaki to może trzeba było urządzić akwarium, a nie sprowadzać kocie nieszczęścia do domu :).

      Usuń
    9. Nie ma wątpliwości, futerka mają o wiele lepsze charaktery od ludzi. Nie ma co porównywać, ale że nie bywają złośliwe? Stanowczo mówię że bywają. Można twierdzić że to rozmaite inne cechy dają efekt "złośliwości", np. Jacuś bywa straszną mendą testującą cierpliwość Felusia, i wszystko jedno czy to potrzeba dominacji czy złośliwość, efekt jest "złośliwy". Przyznaję czasami miewam dosyć, nie zamieniłabym jednak moich futerek na nic za skarby świata, mowy nie ma. Nie ma co jednak ukrywać, że są chwilę gdzie ręce mi opadają. Tu była jedna z nich. Po prostu.😄

      Usuń
  3. 🙀🙀🙀😵😵😵
    Łobuz! Kochany ale łobuz!

    OdpowiedzUsuń