sobota, 27 sierpnia 2022

Notatka 448 gdzieś chyba byłam? Gdzie?

Zagadka. Właśnie wróciłam z tego miasta, ale nie można powiedzieć bym go odwiedzała czy zwiedzała. Czas między pociągami z Cz-wy i do Cz-wy spędzony w taksówce wiozącej mnie poza miasto i z powrotem pod dworzec. Takie Cykanki przywiozłam. 










No proszę. Wstawiać hurtem trzeba to wtedy blogger nie fika, a srajtfon nie zdąży się zbuntować. Wstawiłam prawie cały urobek cykankowy, tego obcego miasta wcale nie poznałam, blisko dworca wszystko cykane. 

No to gdzie byłam/nie byłam? 

Dla utrudnienia dodam, że kolejowa trasa wiodła przez Staropole, Turów i Lusławice. 

Pisała R.R. 

27 komentarzy:

  1. Przeglądam w myśli wszystkich mych przyjaciół twarze
    I myślę sobie, och, psiakrew! czyż wszyscy są gówniarze?
    Ach, nie! Jest kilku wiernych, z tymi pojechałbym nawet do Kielc.
    A reszta? Ach, reszta, to jest gówno, proszę pani, wprost na szmelc.
    Pytacie mnie, czemu do Kielc, a nie do Afryki lub na Borneo?
    O, tam łatwiej przyjacielem być wśród tropikalnych puszcz,
    Niż gdy za ścianą woła ktoś: puszcz mnie pan, ach, puszcz,
    A pluskwy, ach, nietropikalne, mnożą się jak w aparacie tym "Roneo".
    O, tak w ohydnej wszawości małego miastka,
    Gdy metafizyk głąb wypiera dowolna wprost namiastka,
    Gdzie zamiast uczuć wszelkich są tylko jakieś marne substytuty,
    A miłość dają tylko, ach, nieszczęsne prostetuty
    (Bo krzywych zabrakło już),
    A syf i tryper biegną w krok tuż, tuż,
    Gdzie zwykła dorożkarska buda zastąpi wszelkie narkotyki świata,
    I gdzie jedyne piękno jest: na zgniłych domkach jakaś, proszę pani
    wieczorna, ta tak zwana, ach, poświata,
    I to wszystko na tle zupełnej nędzy
    W smrodzie u jakiejś gospodyni potwornej wprost jędzy,
    W ciągłej niepogodzie, co lepsza jest od słońca,
    Bo wtedy wszystko zda się bliskim już, ach, końca -
    Tak sobie wyobrażam Kielce, symbol, jako szczyt ohydy,
    Jak jakiś Paramount najgorszej małomiasteczkowej brzydy.
    A może piękne to jest, ach, miasteczko, ach, i nawet miłe
    I niełatwo jest w nim złapać nawet kiłę...
    W każdym razie tam przyjacielem być i w tych warunkach
    Trudniej jest niż w afrykańskich najpiekielniejszych wprost stosunkach.
    Gdy człowiek gębą sra,
    A tyłkiem podpatruje obroty gwiazd i mgławic dalekich spirale,
    Gdy mu muzyczka skądsiś gra,
    A on gdzieś przy powale wydusza miliony pluskwich gwiazd,
    Gdy beznadziejność dusi jak ohyda iśmierdząca zmora,
    Gdy człowiek sobie siebie widzi jak cuchnącego własnym sosem, ach,
    potwora -
    Może to wszystko przejdzie, ach, a może nie,
    W każdym razie to jest wszystko bardzo fe.
    A do tego napisane nie krwią, a gównem, bardzo źle.
    Ja nie chcę tego, nie, nie, nie!

    i tak dalej. Zmieniło się coś, czy dalej jak we wierszu wieszcza?

    OdpowiedzUsuń
  2. Witkacy, ach Witkacy. Szuja i geniusz.

    Co do zmiany, to skąd mam wiedzieć? Na pewno (ale głowy bym nie dała) nie ma dorożek, a miasto wygląda zwyczajnie. Ładnie, mimo rozbabrana dworca. Tyle stwierdziłam przy około półgodzinnym w sumie w nim pobycie. Pierwszym w życiu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dworzec z Twoich zdjęć podoba mi się.

      Usuń
    2. Budowy i autobusowy, fajny jest rzeczywiście. Egzotyką zajeżdża, ale jest i ale. Jak wszędzie transport publiczny pod psem, musiałam wziąć taxi. Pojechali po kieszeni ale wyjścia nie było. Trzeba było zdążyć na ostatni pociąg bez przesiadek, groziło nocowanie w mieście oplutym przez Witkaca

      Usuń
  3. Miałam rodzinę w Kielcach - ciocia mówiła, że to taka wojewódzka wieś :))) (przeprowadzili się tam z Legnicy). Pamiętam gęsi wędrujące po ulicy w centrum miasta i dworzec w jakimś prowizorycznym baraku, bo ten właściwy ciągle był w budowie czy przebudowie. Ale też wieczorową porą bajeczny widok całego miasta z balkonu mieszkania wujostwa na 10 piętrze, no i szmaragdowe jeziorko Kadzielni. To było ze 40 lat temu, ale dużo się chyba nie zmieniło, sądząc z relacji kuzynów, którzy już tam nie mieszkają, ale czasem bywają :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okazuje się że z Cz-wy to pociągiem całkiem blisko. A nie znałam. I nie znam, kilkanaście kilometrów pod miasto jeżdzilam samochodem własnym i pożyczonymi, jako kierowca i jako pasażer. Miasto wydaje się ok. Może kiedyś jeszcze sobie pojadę, tylko po to by sobie pooglądać.

      Usuń
  4. Nie byłam więc nie rozpoznam. U nas w Lublinie rozkopane wszystko po dziecko pociągiem na dworzec i tam czekanie godzinę na pociąg do domu. Ale za to zjedliśmy sobie frytki i lody i opowiadał o wyjeździe. A teraz nadrabiamy. Jednak trzy tygodnie to sporo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A Młody jak po wojażach? Futerka oczywiście że międoli, ale czy zadowolony z wypadu?

      Usuń
    2. Tak tylko komary okrutnie pogryzły ostatniego dnia na kąpielisku i wygląda jak połącz kropki 🤣

      Usuń
    3. Co go rozumiem nie cieszy. Byle nie rozdrapał, to dobrze będzie, pamiątki znikną 😃

      Usuń
    4. Wapnem poje i hitaxa w akcji. Bo inaczej mu woda podejdą te ugryzienia a wtedy będzie wyglądał jak Komarowa ospa 😅😅😅

      Usuń
    5. Czyli albo drapie albo lekko uczulony. Pój i paś 🤣❤️

      Usuń
  5. Kraina Sczyzoryków jak to mawiają w mieście Odzi. Dworzec mła się podobie, odjazdowy jest. A wogle to mła się na kieleckie i same Kielce od dwóch lat szykuje. Znaczy odkąd zobaczyła ruiny Krzyżtopora. :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. He he. Nie wiadomo dlaczego w narodzie dziwna świadomość, jakby tekst Witkacego i pisanie Żeromskiego o bidzie i zapyziałości dotyczyły tylko Kielc. Pewnie tak było, oczywiście że tak, ale nie tylko. Krzyżtopór choćby. Kraina jest piękna.

      Usuń
    2. Mła by chciała tyż zobaczyć to miejsce gdzie wylazł sobie z bajorka tetrapod, pierwszy Polak wg. pewnego polskiego portalu.

      Usuń
    3. Prapolak😃 A prapolskiego krzemienia byś nie chciała znaleźć?

      Usuń
  6. Przez Kielce tylko przemknęłam ongiś na wojażach z córą, bośmy spieszyły się do jaskini Raj , pamiętam tylko zdziwienie, że takie duże i wyglądające wielkomiejsko, a też mi gdzieś pałętały się skojarzenia z piaskami, laskami i karaskami, o scyzorykach nie wspomnę. Krzemień mam, piękny i właśnie pod Krzyżtoporem nabyty, na straganie przy wejściu. Zresztą ze zwiedzaniem zamku nie ma się co spieszyć, przy kolejnej mojej wizycie tam okazało się, że murów sporo przybyło :) Może przy kolejnej bytności zobaczę zamek, jak nowy ? Miejsca, gdzie ulungł się Prapolak nie widziałam... A cóż Cię w te rejony pognało ?

    OdpowiedzUsuń
  7. Spełnienie w zakresie absolutnie minimalnym powinności chrzestnej, której żeni się chrześniak. Źle sprawdziłam busa, okazało się że nie jeździ, więc pociąg. Akcja podszyta desperacją.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurdesz, też parkę chrześniaków posiadam, 18 już dawno za nimi, a do ołtarza się nie spieszą, na szczęście ;-) Trochę zazdroszczę, że masz to już za sobą .

      Usuń
    2. Ale jak. Wstyd. I jedna sztuka na razie. Rodzinne Dziecko, jeszcze mam na stanie.

      Usuń
  8. Nie zgadłabym, bez szukania w necie😃
    Czy u Ciebie zawsze muszą być jakieś niespodziane historie. Teraz chiciazby z tym nie jeżdżacym busem.

    U nas siś mawia piździ jak w kieleckiem na dworcu😃😃😀


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech, chyba mam kiksy wpisane w konstrukcję. Kiedyś pisałam że może egzorcyzmy lub odczynianie uroków by podziałało. Z tym busem to niedbałość popandemiczna, przedsiębiorstwo prawdopodobnie padło przy okazji akcji "zostań w domu" i zamykania czego się da, a rozkład jazdy został.

      Usuń
    2. U nas takie rozkłady widma też istnieją, parę razy zaliczyłam oczekiwanie na nieistniejace połączenie, no i to busowo,autobusow, bo pociagów tam nie ma , okropność!

      Usuń
  9. Więcej Rysi! Więcej Rysi! 🎃🎃🎃

    OdpowiedzUsuń
  10. Społeczeństwo domaga się więcej Rysi!
    M. w papilotach

    OdpowiedzUsuń