Wczoraj wstałam (co za skandal) po trzynastej. Bo do późna kombinowałam z postem odwlekając moment odkręcania wodnego zaworu (ufffff, zabieg udany), a potem futerka, wyspane w dzień i stęsknione nie pozwoliły zasnąć.
Niedziela tak późno zaczęta też była atrakcyjna. Wieczorem zrobiła się fajna inaczej, odbiło się wrednie zastąpienie kąpieli wyparzającej krótkim prysznicem. Ale po kolei.
Giełda-wystawa ogrodnicza była Z przykrością stwierdzam że nadal nie jest to to co było przed pandemią. Nie widać tego rozmachu co kiedyś, nie zawsze był, ale przez dekadę był full wypas.
A w pierwszej sali szkoły wystawa bonsai. Nie kocham, owszem urodne, ale to naprawdę nie mój klimat. Skarlanie kojarzy mi się wyłącznie z okaleczaniem.
Gdzieś tak wyżej widać na niewielkiej szkolnej scence przygotowania do pokazu kształtowania drzew. Uciekłam.
Amatorskie te straganiki. Jeśli ktoś chce konkretną odmianę rośliny musi uważnie, bardzo uważnie podchodzić do zakupu na takich imprezach. Nie polecam zakupu liliowych cebul, nigdy nie kwitły tak jak miały kwitnąć. Ale można spotkać i wyjątkowe rarytasy, drogie, lecz wcale nie droższe od ofert netowych. Obuwiki oraz gruntowe inne storczyki były na przykład.
I ja coś kupiłam, owszem, "ostrużkę" też, obuwików nie.. Zakładałam że odkupię to co odeszło. Wilczomlecz Ascot, długosza osmunda regalis np., dodatkowo jakieś fajne paprocie i większe zielone hakonechloe. Baaardzo, ale to bardzo rozglądałam się za intensywnie niebieskim różanecznikiem i kaliną koreańską, ale nie było.
A w rezultacie przebieżki po stoiskach tak wyszło.
"Ostrużka" liliowa i pełna, fioletowa dziewanna, pełnik chiński 'Golden Queen', średniej wysokości krwiściąg o wydłużonych pałeczkach kwiatów. No i zupełnie nie planowana kalina Burkwooda, to pod wpływem Tabi. Pięć sztuk.
Baaardzo lubię pełniki, te chińskie też. Przyjemne w chińskich to, że jednak dają radę na suchszych miejscach. Lubię ich luźne chmurowate kwitnienie, kojarzące mi się z pomarańczowymi motylkami. Rośnie w Bobusiowie już jeden, ale złośliwie kępa jest niewielka, a podziały się nie powiodły.
W oczekiwaniu na hydraulika pisała R.R.
Bonsai lubię oglądać , taki las dla krasnoludków, ale to też nie moja bajka- nie mam ani takiej cierpliwości, ani staranności, koniecznej przy ich pielęgnacji. Moje rośliny muszą być bardzo odporne, niestety.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że wizyta hydraulika zakończyła się sukcesem .
Hydraulik skrewił, nie przyszedł. Okazuje się że ma jakąś poważną robotę i zapomniał. Ma dzwonić jak się ogarnie. Ech.
UsuńOmg
UsuńOj, na "ma dzwonić" bym nie liczyła, skoro taki zapominalski. Jeśli na tym konkretnym Ci zależy, to dręcz telefonicznie i biadol, może się ulituje. Jeśli nie, to szukaj następnego, zapytaj może u zarządcy wspólnoty, czy nie ma jakiegoś sprawdzonego.
UsuńOkazuje się że jako owijacz uszczelniający, inaczej łoptyk, jestem niezła. Nie kapie, ufffff, koniec dyżurów. Nie chcę zapeszać, oczywiście, więc TFU-TFU-TFU. Obok dręczenia niesłownego fachowca uderzę do spółdzielnianego. Tu dlugie czekanie. Drogo będzie w każdym wariancie. Ech
UsuńOstrzegam! Mam Granatnik!
UsuńOlaboga Moja Głowa!
Ojoj mam globusa....
Oddaj mi głos!
O rety, małe gówno.
Ospa mi grozi,
Okudżawa miał gitarę
Otwarcie mołdawskiej granicy
Obij muła gromnicą
He he
Co ja się nagłowiłam, zanim wpadłam na to że rozszyfrowujesz komentarz Kocurka ! Nawet nadużycie przyszło mi do głowy, jako przyczyna tego strumienia świadomości :)))
Usuń🤣🤣🤣 Ano rozszyfrowuję.
UsuńOla ma gęś, Olek ma grzechotnika/goryla/gryzonia.
Odpal mi grosz.
Odjedź małym garbusem
Obawy mam gdzieś
Odkurzacz może grzmieć
Okulizuj młode grusze
🤣🤣🤣
I jeszcze
UsuńObetnij mi grzywkę.
🤣🤣🤣🤣
UsuńTe skróty, ach. Doskonale wiem że można na nasze oddać sens powiedzonka tekstem:
UsuńO Matko! Groza!
Ale czemu nie pokombinować?
Oblej Murzyna grochówką
Też myślę że trza dręczyć telefonicznie, nie ma zmiłuj. Nad pełnikami i ja się zastanawiam, kiedyś u mła rosły, później zaniknęły, może czas odnowić? Najsampierw jednak czas odnowić bodzichy, jeżu ile mła ma roboty a gleba sucha jak pieprz. :-/
OdpowiedzUsuńBędę dręczyć, spoko.
UsuńBodziochy koniecznie! No przecież muszą być!!! Moje jeszcze nie wszystkie odliczone, co trochę martwi. A co do pełników, to rozważam pod swoimi wkopanie misek, żeby za łatwo się nie robiła ziemia jak pieprz. Rozważam, ale też wobec ogromu tego co by trzeba raczej wątpię czy dojdzie pomysł do skutku.
Jak ja nie cierpię takich sytuacji, niesłowności, wspólczuję!
OdpowiedzUsuńDoruś, i tu jest moment w którym musisz sobie uświadomić że masz domowy skarb. Już powiedziałam że skarby potrafią kosztować choćby nerwy, ale jednak bardzo cenne .❤️🤣❤️
UsuńTak, to prawda.😀
UsuńJa umarłam przy dzisiejszej temperaturze. Za ciepło dla mnie już. 😆
OdpowiedzUsuńFakt, w momencie letnie ciuchy niezbędne. Konstrukcję zdaje się że masz taką na biegun, no trudno z nią w upały. Ta mięta, izotoniki, może jakieś ziółka (szałwia?). Termos z zimnym ?
Usuń