Kamasje w Biedronce. Cebulki malusie, na pewno nie zakwitną na przyszłą wiosnę, ale jak na cebulki kamasji to wydają się zdrowe. Moje oczywiście nie wykopane, znów nie zdążyłam. Trzeba mi będzie pamiętać o solidniejszym nawożeniu jesiennym teraz!, i już na pewno w przyszłym roku wykopać.
Kamasje wyglądają mniej wiecej tak jak poniżej, są roślinami późnej wiosny i początku lata. I je uwielbiam.
Fota z ofert. Czy kiedykolwiek i gdziekolwiek są aż tak niebieskie? Nieważne. Piękne i bledsze.
A po za tym co? Dzisiejszy dzień w większości przesiedziany. Rano oddany przez policjanta portfel, czysta radość, wszystko jest, łącznie z miesięcznym kolejowym biletem. Odżałuję że już sprawa duplikatu prawa jazdy i nowego dowodu ruszona, opłacone nowe prawo jazdy i foty, wnioski porejestrowane, rzecz nie do odwołania. Ale ulga, że z resztą już nic nie trzeba robić, kasa za oddany bilet będzie zwrócona...... No i w nowych dokumentach ma być mniej strasząca facjata....
A potem było czekanie w nerwach na videoporadę z psychiatrą. Czy dam radę uruchomić aplikację, jak to będzie wyglądać, uzna mnie za kogo? Tak, ciągle potrzebny, wewnętrzna trzęsionka jest, z nią się nie da za bardzo żyć. Telepało mną coraz silniej, godzinę przed czasem wpatrywałam się w pocztę bo miał przyjść link. Aplikacja ściągnięta, logowanie odwalone, a maila niet. Nie przyszedł. "Wizyta" miała być w czasie od 10.30 do 11.30. Telefon milczał, a ja w coraz większych nerwach, ręce i nogi zaczęły mi dygotać, zęby szczękać a powieki latać. Niedobrze. Króciutki szczekliwy meldunek do dzwoniącej tuż po 11.30 koleżanki i informacja że lekarz ma jeszcze dwie godziny i że mam czekać. Dziwne, ale tu już maksymalna telepka odpuściła, zaczęło mi być wszystko jedno. Telefon wciąż trzymany blisko, ale olać to, od porządnego wizualnie stołka (to video!) zaczął mnie rąbać tyłek i kręgosłup, po telepce słabizna, więc przenosiny na wyrko, międolenie futer. O pierwszej obojętność mi przeszła i zaczęłam być wściekła, kurczę, dokładają mi jeszcze ze strony z której się spodziewałam pomocy, miałam ZUS w planach, na dworzec trzeba iść, zakupy jakieś minimalne zrobić... Pal to diabli, szykuję się, pomału się szykuję. Coś trzeba futrom kupić, ostatnie saszetki już wydane i zeżarte. Najwyżej nie będzie komfortu rozmowy. O czternastej już wiedziałam że mnie olali, telefon do Luxmedu już spod ZUS-u, mętne tłumaczenia, że lekarz ma dyżur do szesnastej, będzie dzwonił Ok. Ale ja nawet tego maila co miał być nie dostałam! I się wydało. To ja dzwoniąc w maksymalnych nerwach im podałam adres prywatny (prawidłowy), a te głupki lekarzowi dały adres pracowy. I tam wysłany mail z linkiem, którego oczywiście nie potwierdziłam, bo skąd mogłam wiedzieć, bo przecież na urlopie jestem, bo do głowy mi nie przyszło że wykręcą taki numer....
Videoporada przełożona na poniedziałkowy wieczór, i tak, upieram się, chcę. Telepka jest, tablety dotychczas przepisane pozwalają zasnąć i nic więcej. Niby się trzymam coraz lepiej, ale kruche to trzymanie się, dzisiejsza trzęsionka wyszła na zewnątrz konkursowo, a cholera wie czy i kiedy całkiem minie.
Co załatwione? Złożony wniosek o wyliczenie okresu pracy u prywaciarza co dawno już nie ma firmy. Bilet oddany. Żarcie futerkowe kupione w skromnej ilości, ale jest. W ramach kojących czynności zwyczajnych wypożyczone dwie dobre książki, dwie kupione, tak jak i roślinka o nazwie "całusek" . Nie znałam i nie wiem co to za jedna, podobno żywotnością bije na głowę trzykrotkę. Widoczki okazjonalne i raczej przypadkowe.
Pisała R.R
Romanko, och jak denerwujące te teleporady,czekanie na telefon znam, u mnie nie doszlo do skutku mimo ponawiania i upominania się.
OdpowiedzUsuńFajnie że reszta zalatwiona pomyslnie i nawet pocieszka zakupiona😘
Co do kamasji , to tak ciemniejsza rosla u szefostwa, ale i jasniejsza też, to chyba dwa kolory byly, musialabym przypombiec sobie moje wpisy lub poszukac zdjęć.
Powtórka z rozrywki w poniedziałek. Zobaczymy, tym razem będę siedzieć z telefonem przy laptopie. Zżera nerwy takie czekanie samo z siebie, ale spróbuję.
UsuńCo do kamasji, to wydaje mi się że u Twoich szefów była bkedzsa jedna i coś innego dzikiego ciemniejszego. Hiacyntowiec chyba.
🙀🙀🙀 zgroza.
OdpowiedzUsuńA na te miseczki i kubeczki, wiem ze siostra poluje, ale widziałam na zdjęciach z KiK że są też takie kocie kubeczki na nóżkach!!! To dopiero jest cudo pewnie :)
Ja w tym miesiącu też nic a nic. Za Jagusia zaniesiona część i ciułamy dalej.
Dostałam nakładkę na kibel dla połamycg ludzi 🤣
Zgroza za mną, przede mną następny jej odcinek, zobaczymy jak wyjdzie. Kubeczki i resztę podziwiam bez kupna, na nóżkach nie było.
UsuńTa nakładka na kibel mnie intryguje, jak dostałaś? Na stałe, czy do zwrotu po używaniu?!!😮😦😮 Pulsoksymetr oddałam, gościu po niego przyszedł. Ale nakładka na kibel???
No to nie myślałam, że aż tak Cię wzięło. Z tymi teleporadami to niech ich szlag trafi. O Luxmedzie to się już dużo nasłuchałam od znajomych, w tej firmie wiedzą jak robić kasę, ale ilość pacjentów ich najwyraźniej przerasta. Jak zresztą całą naszą służbę zdrowia. Najlepiej, żeby pacjenci zdrowi byli. Bierz te prochy, wspomagaj się ziółkami w herbatkach i tabletkach, żeby się wyluzować. Mam nadzieję, że po wyjaśnieniu się sprawy z dowodem i ogarnięciu związanych z nim spraw trochę stresu opadnie.
OdpowiedzUsuńKamasje cudne w obu wersjach, te Twoje nawet bardziej mi się podobają. Kubeczki kotkowe śliczne! Napis z ziemniakiem mnie rozbawił, będę go cytować rodzinie przy obiedzie :).
Nie wiem, czy to dobry pomysl, by prochy wzmacniac ziolkami. Czasem sie nie lubią dość poważnie.
UsuńAA
Małgosiu, wyjazd udany? Byłam u Ciebie widziałam i nowy obraz -śliczny, i Dżemika. To jest dopiero cudo!!!
UsuńLuxmed zdaje się przeliczył z ilością obsługiwanych firm i nie wyrabia.
Mnie po tyraniu ogrodowym lepiej, to naprawdę resetuje, przynajmniej na dobę, bo już delikatne drgawki wewnętrzne na myśl o jutrzejszej pracy. Ale w domu, przeżyję jakoś.
Sentencja z ziemniakiem myślę że świetna, poważny argument przeciw ekstremalnemu odchudzaniu się 🤣
AA, tylko lek przed snem. I uderzeniowa dawka magnezu polecana przez Pieskę, ona ma rację,w stresie magnez znika jak sen złoty 😔
UsuńA no tak, magnez obowiązkowo, my łykamy na okrągło, więc weszło nam w krew i wydaje się oczywiste :). Wyjazd udany, taki trochę znienacka i nie do końca mi w pracy pasowało, no ale ostatecznie wyszło fajnie, siły zregenerowane, reset psychiczny też, tak że super :).
UsuńPrzydatna sprawa taki udany wyjazd przed dołujacą porą.❤️
UsuńMła napisze cóś bardzo brzydkiego. Opiendrol za ten stracony czas przy czekaniu na poradę. Tak z góry do dołu, albo napisz elaborat co na temat zarządzania Luxmedem myślisz. Zrobi lepiej niż tabletki i ziółka, oczyszczająco podziała i nerw zejdzie. Brzydkich wyrazów tylko nie używaj, nawet jakby Cię bardzo korciło. Kamasje są piąkne ( mła tyż woli te w Twojej wersji ) ale mła się wstrzyma, tyż ma wydatki a tu jeszcze te sklepowe zamówienia. Dziś ma niespodziankowy rachunek hydrauliczny, sam cud miód i malina.:-/
OdpowiedzUsuńRachunek niespodziankowy to bardzo brzydka rzecz, zakupy zrobione, trudno, kamasje adios. Kamasje niech wybaczą, starałam się, kusiłam, nie moja wina że los przysłał okrutny rachunek.
UsuńZeszło ze mnie. Opierdalać to będę jeśli w poniedziałek też dadzą ciała.
śliczne te kamasje, muszę wstąpić do Biedry, może jakieś się jeszcze uchowały. Lekarza nie odpuszczaj. mnie na telepkę i supeł w brzuchu pomógł dość skutecznie, choć na depresją niespecjalnie , ale dobre i tyle.
OdpowiedzUsuńPewnie że śliczne!
OdpowiedzUsuńLekarza nie odpuszczę, jestem po bobusiowaniu, było prawie całodzienne, intensywne do wypęku i resetujące. Pomogło, ale jest wieczór niedzielny, a mnie już zaczyna wewnętrznie trząść. Bo jutro praca, na szczęście w domu.
Myślałam, że Ty już na tym zwolnieniu od rodzinnego jesteś, coś straciłam chyba wątek... Na nerwy i w takiej sytuacji to nie powinno być problemu u rodzinnego, zwłaszcza jak już jesteś zapisana do specjalisty. Moim zdaniem to nie powinnaś tam już ani jednego dnia pracować.
UsuńPraca???? Na L4 marsz! Choćby tymczasem od rodzinnego, tez na telepawke da.
OdpowiedzUsuńAA
Nie. Tak nie będzie. Kilka spraw trzeba skończyć, to nieskończone nie może się za mną ciągnąć. Wiem z doświadczenia, niestety, że to co się zaczęło lepiej doprowadzić do finiszu. Jeśli będzie możliwość, to pokończę co się da. Tak, poproszę o leki, opiszę sytuację i jeśli lekarz psychiatra uzna że tak, zwolnienie, to grzecznie na to zwolnienie pójdę. Ale bez kombinowania już z rodzinnym. I ogólnie bez kombinowania. Raz- nie umiem, dwa- na złe wychodzi jak próbuję, trzy- to nie jest ukochane zajęcie to leczenie się, ono wymaga końskiego zdrowia.
OdpowiedzUsuńA to może i masz rację. Czasem lepiej pocierpieć, przemęczyć się, ale pozamykać wszystko jak trzeba i mieć spokojną głowę i czyste sumienie. Szacun.
UsuńAle ja nie zachęcała do komponowania, Boże broń! Skoro czujesz się na siłach pozamykac sprawy jak należy, to super. Podwójnie dobra wiadomość, bo znaczy, że telepawke jakoś okielznalas, a także wyjdziesz z całej sytuacji z tarczą, co ma ogromne znaczenie na przyszłość.
OdpowiedzUsuńA lekarza rodzinnego zasugerowałam, bo może przepisać antydepresanty i dać zwolnienie z powodu stanu depresyjnego. Oczywiscie, jak widzi, ze sprawa powazniejsza, to wysle do psychiatry, w kazdym razie powinien.
Dwa dni przepracowane w znoju. No w znoju jak w znoju. Powiedzmy, w koncentracji takiej że aż bolalo. I L4 od dzisiaj na cztery blisko tygodnie. I leki. I zapowiedź kuracji średnio licząc półrocznej. Jasna dupa.... Nie wiem co mam myśleć, z jednej strony sama widzę że pomoc potrzebna, ale PÓŁ ROKU?!!!
OdpowiedzUsuńNo tak. Tyle to trwa. Kuruj się, bądź dla siebie dobra.
UsuńAA
Dzięki, będę😩
Usuń