środa, 25 sierpnia 2021

Notatka 364 koci trening serca



Zaczynałam tego posta w nieskończoność. Kulawo wychodziło, i zdaje się że kulawo będzie. Jak pisać o stworkach co nas tak trenują? W miłości, czułości, trosce, radości i żalu. Które trzeba brać zawsze pod uwagę planując swoje działania, bo stworek nie zadzwoni po pizzę, sam nie zamówi wizyty w lecznicy, ba, nawet większość z nich kranu nie odkręci. A znów niektóre stworeczki odkręcą i to też jest problem, bo zakręcić to już sztuka futerkom obca. Po co nam to, kłopoty, ograniczenia i koszty. 

Nie mam dobrej odpowiedzi, dlaczego.

Serce decyduje. Mądrzejsze niż my,  wie dobrze, że uczucia potrzebują treningu, że bez tego treningu jesteśmy, no jacy? Mniej ludźmi? Słowa może za duże, może nie dotyczą każdego, na pewno z tej potrzeby serca nie każdy zdaje sobie sprawę. Niektórzy nie mają serca, lub wypełniają go innym towarem, inni dopiero potrzebę treningu poczują. Szansa jest. 

Ja w sprawie tego treningu piszę. 

Jest okazja.  Stały, regularny trening, tuningujacy  osobowość na lepszy model, dostępny od ręki. Dostępne także krótkotrwałe działanie, ono też się przyda. 

Po pierwsze. Pewna Piesa oferuje świetnych fachowców! Bo zrządzeniem losu cierpi na nadmiar treningu i trenerów. Tak ma, bo lekkomyślnie osiedliła się w wiosce akademickiej  specjalizującej się w tworzeniu kadry. Mruczący fachowcy wyczuli materiał na mistrza, no i zbiegły się bo każdy chce łapkę przyłożyć. Nie wiem, Czytaczu Bezkotny lub Czytaczu Małokotny, czyś materiałem na mistrza, i czy bycie mistrzem to akurat dobry cel, ale poprawa kondycji zawsze się przyda. A o ile łatwiej ze stałym futrem bliziutko, tuż tuż przy ręce, sercu.  Kot, to Człeku Bezkotny trener idealny. Wiem co mówię. Bez tego kociego treningu już sobie nie wyobrażam życia. I jak tak patrzę na małego Borsuka i resztę Łakoci, to stwierdzam że fachowcy prima sort, tylko brać i ćwiczyć pod ich dyktando. A nikt tak skutecznie jak Piesa nie opisze ekipy, oraz co i dlaczego. 

Kocie łakocie

Kocięta i skorupki

Po drugie, uświadamiam że nie tylko codzienny trening pożyteczny. Okazjonalny też się przyda. Co prawda nie ma to jak futerko grzejące serce bezpośrednio, aaale. Pomoc intensywnie trenującym niemalże zawodowo i całodobowo też się liczy jako trening serca.  I tu Czytaczu jest nadzieja na zażegnanie rozpaczy, trzymam w tej intencji kciuki.

13 wspaniałych

pomoc dla 13 kotków miłych

Linki są, a poczytać i pooglądać warto, być może Czytaczu serce ci coś podpowie, może tylko tyle, by przytulić bliskich ludzkich i zwierzątkowych, dobre i to.... Oczy na pewno ucieszysz.

To tyle. Uświadamiam Ci tylko Czytaczu, absolutne zero nachalności. 

Jako ozdobnik - niedokończony nigdy, własnoręcznie wymazany portret mojego Fredzia. Alfreda I Wielkiego i Jedynego, niedościgłego arcyfachowca w szkoleniu opornych. Pierwszym szkolącym była moja psinka, niczego w sztuce nauczania nie można jej było zarzucić, dalsze treningi poprowadził Afred. Dlaczego do ciężkiego licha nie dokończyłam mazania to nie wiem. Możliwe, że Fredi przyszedł nauczać miziania, to zawsze ważniejsze. 

Pisała R.R.



29 komentarzy:

  1. Też sobie życia nie wyobrażam bez nich ❤️❤️❤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak❤️❤️❤️. Mimo że dają wycisk, ale trening i na tym polega❤️😀😀

      Usuń
  2. Portret swietny, czy jeszcze masz jakieś malunki ukryte?

    Zwierzyniec jaki by nie był jest do kochania, jest do kogo zagadać, bez zwierzaka dziwnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doruś, mam. Niezbyt liczne, bo z reguły nie przechowuję z pietyzmem. Miałam fazę, gdy wszystko co zrobiłam było na "nie", do tej pory drażnią mnie moje rzeczy na ścianach, portrecik Fredzia wyjątkiem. Więc pochowane.

      Tak. Zwierzyniec do kochania. 😀

      Usuń
  3. O, no właśnie, dawno nie było tutaj dzieł sztuki! Fajny portrecik!
    W temacie zwierząt - wiadomo, kot bez kota to głupota. Ileż to ja się w życiu nawściekałam na te nasze futrzaki, że bałaganią, sypią futrem, znoszą myszy, obgryzają sprzęty, drapią kanapy, że zawracają głowę, że koty gdzieś nasikały za firanką, że psy trzeba wyprowadzać i człowiek uwiązany... no ale bez nich też nie wyobrażam sobie życia i kocham je wszystkie bezgranicznie.
    Do adopcji po kocie maluchy się nie zgłoszę, bo mam w tym momencie 6 kotów i już nie ogarniam, a jakiś zapas luzu trzeba mieć, bo jakoś zawsze stają nam na drodze różne porzucone i zagubione biedaki...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście miało być "DOM bez kota to głupota" ;)

      Usuń
    2. "Kot bez kota to głupota" też ma sens😀

      Usuń
    3. Tak, wściekamy się. O noce nieprzespane ja ostatnio. Ale bez nich, no.... czy byłabym sobą? Serce mi się kurczy nerwowo na samą myśl, że mogłoby ich w moim życiu nie być. Dom bez nich niewyobrażalny, tak jak u Ciebie, Tabaazy, Kocurro, Dory czy Piesy. Przyznam się, że mojemu sercu mało, tęskni za psem, rwie się do obrazków kocich, ciamka z rozczuleniem nad maluchami u Piesy. Wyprowadzany na spacerek fretkowy chłopczyk Zyzio, ach jaka słodycz, inteligencja, żywotność i wdzięk! Głupie ono to serce w tym momencie mojego życia, oj głupie. Trzy koty muszą starczyć i na rozum to aż nadto. Po za tym, moje kociaki nie mają ze mną łatwo. Bloki. Pańcia pracuje. Pańcia bywa tak często padnięta. Pańcia jest sama do obsługi, rąk brakuje by wypieścić, kolan by się uwalić...
      Co do "sztuki", to jest to podrasowany rysunek kredkami akwarelowymi. Na papierze pakowym. Podrasowany, to znaczy wyostrzony i "odszumowany", bo za nic nie dało się tak jak należy zcykać go przez szybkę.

      Usuń
    4. Małgosiu? Sześć? Kto się jeszcze pojawił oprócz Czarnulka?

      Usuń
    5. No to porachujmy. Było pięć dziewczynek: Czarnuszka emerytka (16 lat), Sabinka (5 lat) i trzy siostrzyczki (po 2 lata) - Kocia, Basiunia i Balbinka. Czarny kocurek (na moje oko nie wiecej jak 3-latek), zwany Grubciem, jest szósty.
      Kocia teoretycznie jest mojego syna, ale wszyscy mieszkają z nami, więc zaliczamy ją do wspólnego stada. W perspektywie zbliżającej się wyprowadzki młodych do nowego lokum, niedawno mój mąż zaprotestował przeciwko wyprowadzce Koci, bo jakże ona tam do bloku pójdzie... Tak że nie wiem jeszcze jak to będzie, czy Kocia nie zostanie u nas na stałe. W każdym razie mamy teraz sześć kotów.

      Usuń
    6. No popatrz, nie wiem skąd mi się wzięło przekonanie że Kocia już się wyprowadziła na swoje. A tu niieee...i wcale nie wiadomo, czy Twój mąż ją puści, tak jak i ludzkie dzieci😀😀😀

      Usuń
    7. No tak, mój mąż to by ich wszystkich najchętniej nie wypuścił z domu :). Z wyprowadzką sprawa się odwleka, bo w mieszkaniu ciągle jakieś prace remontowe, dopiero od wczoraj zaczęło się sprzątanie, z meblami będzie jeszcze trochę zachodu, na razie tylko kuchnia zrobiona. Z miesiąc przynajmniej pomieszkają jeszcze u nas. Z Kocią to się pewnie zobaczy... Starszy syn na studiach miał kotkę, z którą przyjeżdżał do nas na ferie i wakacje, kicia biegała po okolicy z całym stadem, potem jechała znowu z pańciem do stolicy (nazywaliśmy ją, znaczy kicię, Warszawka). Czyli rzec można - przyjeżdżała do dziadków na wakacje :))). Może i z Kocią tak będzie, że trochę w bloku i trochę u nas, prawie jak na wsi. Okaże się, gdzie jej będzie lepiej.

      Usuń
    8. Moje futra coś szaleńczo mnie dziś kochają i słodkie&nachalne nie do pojęcia. Łapię chwilkę i piszę, że bardzo mi się podoba podejście Wasze do szczęścia ludziów i futer. Fajne, i wnusia Warszawka super.

      Usuń
  4. Kot, pies, papagaj a nawet żółw gadzina jedna. Mła wyobraża sobie swoje cztery ściany bez ludzi, choć z trudem, bez zwierząt nie wyobraża sobie w ogóle. To jakaś obca chałupa, nie jej śmietnik należycie zakocony, w którym trwa wieczna wojna podjazdowa, zawiązują się sojusze i w ogóle nieustająca gra o tron. Mła nie poczebuje telewizorni, mła ma własną sagę w codziennych odcinkach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda. Niezbędny składnik mojego życia, te stwory😀. Nie zawsze tak było, całe dzieciństwo było bez nich. Niewyobrażalne.

      Usuń
  5. Dzięki Romana! Jak sobie wyliczyłam, że ja z kotami dopiero od sześciu lat, to w głowę zachodzę, jak to było wcześniej...? Psy były zawsze. Problem wyłania mi się jeden, czy gadzina u mnie, czy ja u gadziny pomieszkuję?

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie warto dociekać kto u kogo i dlaczego. Ważniejsze że Ty, Ty jesteś tym do kochania i zaopiekowania. Nawet jeśli zaopiekowanie się polega na daniu szansy innym na trening. A mieszkanie i życie bez stworków, no cóż. Możliwe. Ale sama wiesz, że to stan może i jakoś tam chciany gdy bardzo dokopią i przetrenują, przez sekundę, może dwie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Pięknie napisałaś o tym treningu serca. Moje koty oswajają K., który nigdy kociarzem nie był i za nimi nie przepadał, teraz też tak twierdzi, ale to on o czwartej nad ranem jest budzony i zwleka się po schodach na dół, żeby wypuścić kotki na poranne hasanie w ogródku :) Koty, podobnie jak ongiś moja córa, szybko pojęły, że Paniuni się rano nie budzi, to ostateczna ostateczność.
    Cudny rysunek, nie wiedziałam, że takie talenta posiadasz !

    OdpowiedzUsuń
  8. Posiadam? No nie wiem. Mnie się tam moje wytwory nie podobają. Dla mnie są rodzajem, no jakby tu..., eee, dajmy spokój tematowi.
    Twój K, ciekawe jak długo jeszcze będzie twierdził że za futerkami to nie przepada😀😀😀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może jesteś wobec siebie zbyt krytyczna ? :) Ja ubolewam, że żadnych talentów plastycznych nie mam, tak mi się kiedyś marzyły meble sypialniane z miniaturowymi widoczkami. K. opiera się już ponad 10 lat, więc twardy jest . A i moje futrzate nie z tych, co by ułatwiały mu oswojenie, żadne nikomu poza Paniunią nie daje się dotknąć. Łaskawie pozwalają jedynie się obsługiwać :)

      Usuń
    2. A propos tych mebli z widoczkami. Wiesz. Niekoniecznie trzeba te widoczki samemu zmalowywać. Jest przecież coś takiego jak decoupage, czyli sztuka zdobienia naklejanymi wycinankami z serwetek. Mnie się takie meble nie marzą, ale co do widoczków, to niespodziewanie dla mnie samej zaczęła mi kiełkować mini kolekcja powłoczek na jaśki, globtroterska. Na razie poduszka japońska i paryska. Rozglądam się na ciuchach pilnie.

      Usuń
    3. Nawet kiedyś bawiłam się trochę w dekupażowanie, ale do prawdziwych malunków to ma się nijak :) Teraz już też o nich nie marzę, za dużą rewolucję musiałabym robić w sypialni i zwyczajnie mi się nie chce. Ale brak talentów plastycznych wciąż mi doskwiera.
      Te poszewki zamierzasz uszyć ze zdobycznych materiałów
      "w temacie" ? Bo poszewek takich to raczej nie widuję, ale koszule czy ściereczki/makatki z takimi motywami bywają.

      Usuń
    4. Tak jak lubię polować tak nie lubię szyć 😀 i właśnie że upolowałam na ciuchach😀. Czarną z żółtymi frędzelkami malowaną w pagody i z napisem "Japan" oraz z wieżą Eiffla i napisem "Paris". Bez napisu się nie liczy, musi być, tak jak na rasowych pocztówkach i magnesach na lodówki😀. A wiesz, że niekoniecznie masz rację z dekupażowaniem? Ja co prawda wolę se narysować niż się bawić w naklejki, ale te wzory do naklejania potrafią być piękne, zwłaszcza te na dużych arkuszach, nic nie mających wspólnego z serwetkami. Dawno temu miałam po drodze cudowną pasmanterię z bogactwem dupereli do robótek ręcznych. Wszystkich. I tam właśnie widziałam na tych arkuszach cuda, nie mam wątpliwości że gdzieś w necie takie rzeczy są. Widoczki mnie nie kręcą, ale motyle, ach one tak. Komoda z motylami zamiast moli😀

      Usuń
  9. Może i jestem. Wnikać i rozstrząsać nie będę.
    Aaaa. Niedobre niedotykalskie. Ale Ci powiem, że z trzy lata temu rodzina koledze wyjechała na kwartał. Daleko, bardzo daleko. I został na metrażu sam z kotem, co to do tej pory to nie dawał mu się dotknąć. Po powrocie rodziny to się okazało, że świetnie są witani i ukochani, ale pańciowi to ciapci niegodni podawać, pańcio ukochany. Ale kolega zasłużył, miał zaliczony horror z vetem w roli ratownika, podejrzewam, że kocina postanowił umrzeć i dlatego tak. Pańcio nie dał, bohater, pańcio nie zostawił, jeszcze większy bohater.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, to już wolę, żeby były niedotykalskie i zdrowe :)

      Usuń
    2. Mój Alex taki :) piękny i nietykalni
      Ale gorzej jak coś się dzieje. O ludu. To jest terror i dla mnie i dla niego.

      Usuń
  10. No. Trening się robi ekstremalny, serce ledwo wytrzymuje. Ale jednak lepiej trenować.

    OdpowiedzUsuń