sobota, 10 kwietnia 2021

Notatka 307 pracowity stupor

O ile jest coś takiego, to właśnie dotyczy mnie.  Widziałam, byłam przy tym, odwalałam wszystkie czynności na zasadzie błysków, że może trzeba. Dziwny stan, na pograniczu zapaści. Ma się ochotę usiąść i nie wstać, dopóki to co się stało się nie odstanie.  I nadal do mnie nie dociera. Cholerna zmiana sytuacji, jebut i nowe idzie. Nowe ciężkie do ogarnięcia.  

Pralka naładowana kocami, milczała, nie wpadło mi do głowy by ją nastawić, być może powinnam te ostatnie wyrzucić i być może tak zrobię. 

Futerka podchodzą do mnie jak do obcej. Miseczki pomogły, Feluś wyszedł. Ale ten strach, uchylanie się przed dotykiem, to cios w serce. Gacuś to samo, przyspieszone kroki, bym na pewno nie dotknęła. Jacuś nie ma takich uczuć, kocha mnie nadal.  

Kupa czynności odwalona, bardzo wstępnie ogarnięte miejsce dramatu. Telefony. Przejęty Bobuś,, nadużywszy procentów co pół godziny sprawdza czy żyję. W międzyczasie telefony do Łojcowej rodziny. Trudne, ale już za mną. Odebrany jeden telefon, od powiadomionej przez kogoś tam siostrzenicy. Łojciec miał siedmioro rodzeństwa, wszyscy z licznym potomstwem. Moi to naprzeciw Łojcowego klanu drobina. 

No nic, dotarło do mnie że muszę coś zjeść. Przedtem nie mogłam, niby wiedziałam że powinnam, ale ściśnięty żołądek protestował. Po telefonach, zaczyna się rozluźniać.  Późno, ale spać pójdę za jakieś dwie, trzy godziny, nakłamawszy godzinę temu Bobusiowi że spać idę zaraz.  Procenty wyzwoliły w nim pokłady troskliwości i gadatliwości, on zapija też obok wieści o Ł, ulgę, że ten ból co mu dokopuje to nie nerki. To mięśniaki cholernie blisko kręgosłupa, ślad po pobiciu z wczesnej młodości, do zbadania, ewentualnego usunięcia lub rozmasowania. Do tej pory nie dokuczały, teraz pokazują co potrafią, a potrafią. W każdym razie nie nerki, czego się bardzo bał. Ściskam kciuki i mamroczę do góry, żeby dało się je jakoś spacyfikować, mało co jest tak przerażające jak ściągnięta bólem twarz Bobusia z ciemnymi kręgami pod oczami i potem na czole.  Przyniósł mi nie tak dawno podkłady i pampersy, strasząc wyglądem i tym jak ciężko mu było pokonać schody, jak ciężko zejść. A on nie z tych jojczących, raczej z bohaterów, rzadka rzecz u faceta.

Z tematów innych, bo życie toczy się dalej,  powiadomienie z Egmontu. Tomiszcza z komiksami Muminkowymi będą cztery. Rany. Cztery. 

Mała Mi zdobi posta. Mem mało wredny, wybrany z całej góry ostrych jak brzytwa. Pobocznie rozważam dlaczego tak, przecież wredna Mała Mi nie jest aż TAK wredna.

R.R. pisała.

Odobraził się księciunio. Już mnie kocha. Jeszcze Gacuś. 




20 komentarzy:

  1. Cztery?!
    Też coś naskrobałam, ale kotków w słoneczku dużp dla Ciebie <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. https://www.instagram.com/p/CNfxe47A0Ur/?igshid=mwqwph6hxrqi

      Usuń
    2. Baardzo ładne. To zdolna osoba, takie te jej ilustracje/obrazeczki bez pretensji.

      Usuń
  3. No i dobrze, że się czymś zajęłaś. Kotki się oswoją z sytuacją raz-dwa, trochę zamieszania nietypowego przeżyły, to zestresowane. W sumie też im można dać jakieś ziołowe uspokajacze, tabletki Persen u nas się sprawdzały, czy coś w tym stylu, Tobie by się też może przydały. Teraz odpoczywaj, bo swoje siły mocno nadszarpnęłaś. Ja w stresie oglądam sobie różne inspiracje na Pintereście, dzisiaj wciągnęły mnie patchworki, oglądałam projekty i tutoriale, może coś kiedyś uszyję...
    Dobrej nocy Ci życzę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesteś bardzo kochana Małgosiu, wiesz? Miałam szczęście że do mnie zajrzałaś. Ja na razie wszędzie widzę brud i dziadostwo do usunięcia, nie dla mnie Pinteresty. Mieszkanie puste, aż dziwne.

      Usuń
  4. Przespana, Doruś. I chyba jeszcze będę dosypiać. Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  5. Śpij i śpij i zdrowiej i rób co chcesz.

    OdpowiedzUsuń
  6. Odpowiedzi
    1. Zbieram zdjęcia. To i tak łatwiejsze niż wymyśleć treść. Ale postaram się dzisiaj.

      Usuń
  7. Dobrze. Same konisie to już cudo, bo rozumiem, że w końcu są, całe i zdrowe 😀. Oraz śliczne.

    OdpowiedzUsuń
  8. Romano ogarnięcia ogarnięciami, pralka pralką a rekonwalescencja rekonwalescencją - znaczy nie szalej bo padniesz jak ta kawka. Mła rozumie że trza zająć ręce coby mózg mógł odpocząć ale w stuporze człek się może zapomnieć i przeforsować. Masz koty pod opieką, futra będą Cię potrzebować długoterminowo więc trza jeść, spać i zająć się też sobą. Bałagan niestety nie ucieknie i na Cię poczeka, to masz jak w banku więc możesz sobie z tym ogarnianiem wszystkiego pojechać na raty. Najważniejsze że kotom zaczęło trochę odpuszczać więc jest szansa na dopieszczenia z ich strony. One się boją więc będą wymagały więcej uwagi, Tobie skupienie się na futrach tyż dobrze zrobi. Z Bobusiem to rzeczywiście oddech, chore nerki to straszna jazda. Trzymaj się ciepło, postaraj się skorzystać ze słoneczka nawet mieszkaniowo. My tu o Tobie myślimy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem że myślisz i aż mam wyrzuty sumienia, obok wdzięczności. Nie poradzę, nosi mnie. Nie znalazłam jak na razie butów. Kręgosłup mnie stopuje, pewnie wie co robi, a ja się go słucham. Więc są odpoczynki, dopieszczanie futerek, choć Gacuś sobie nie życzy, nadal mnie nie lubi.

      Usuń
  9. Futerkowce to najlepsi terapeuci , dobrze, że już się odbrażają :) Będzie dobrze , pomalutku wszystko się ułoży i wskoczy na swoje miejsca, daj sobie na to czas. Utulam wirtualnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze jeden trwa w obrazie, ale w nocy spał u mnie w pokoju, więc może idzie ku lepszemu. Dziękuję, dobrze że zaglądasz.

      Usuń
  10. Z jednej strony rozumiem Twoją potrzebę posprzątania, ja bym pewnie też od razu ogarniała chatę, bo lepiej się czuję jak mam czysto. Mój mąż jest strasznym bałaganiarzem i wszystko musi mieć na wierzchu i w zasięgu ręki, ja lubię jak wszystko jest pochowane i na swoim miejscu - więc jak czasem wyjeżdża na kilka dni, to jeszcze zanim dobrze wyjdzie z domu, ja już się szykuję do porządków, żeby przez te parę dni mieć wokół siebie wszystko poukładane, to mnie uszczęśliwia :). Ale z drugiej strony - nie szalej z tym teraz, bo jesteś osłabiona chorobą, stresem i antybiotykiem na dodatek. Pogadaj z kotami, poleniuchuj, nie myśl co będzie jutro.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rowniez terapeutycznie sprzątam ,mialam potrzebę pozbycoa sie rzeczy mocno przypominajacych, a nastepnie nadmiaru roznosci.Proces trwa jeszcze, bo za duzo do ogarnięcia.

      Usuń
    2. U mnie na pewno będzie to trwało i trwało. Dzynks w tym, że się nie wtrącałam całe dekady, wychodząc z założenia że pokój Łojca, to JEGO pokój. I teraz mam kosmos do ogarnięcia. Niby było na wierzchu w miarę porządnie, ale wystarczy co nieco tknąć, by łapać się za głowę.

      Usuń
  11. Małgosiu, staram się nie szaleć. Ja nie jestem na ogół z tych poukładanych i zorganizowanych. Bałaganiara ze mnie. Ale nie znoszę brudu, dziadostwa, robactwa. A odkryłam molowisko, więc sama rozumiesz, podrywa mnie do usunięcia świństwa. Ponadto buty. Gryzą, gdzieś w końcu muszą być.

    OdpowiedzUsuń