sobota, 20 marca 2021

Notatka 295 kawa, przygotowanie do lekkiego odwyku.


Kawa, moja miłość. Mój kochany nałóg, niezbędny do życia. Rytuał bez którego nie wyobrażam sobie dnia, a zwłaszcza rozpoczęcia dnia. Bez kawy? Niemożliwe.

Konieczne ograniczenie spożycia nektaru. Ja niskociśnieniowiec i meteopata przesadzałam, nadużywałam nałogowo i sobie narobiłam. Kłopoty, na tyle duże, że szukana specjalistyczną pomoc. Jest. Na skórę np. kosztowne i wyszukane zabiegi, niekoniecznie skuteczne. Wyczytane w necie wskazania przed zabiegami i nagle olśnienie - jasna dupa, to może być przez kawę. Trzeba ograniczyć, lub o zgrozo wyeliminować całkiem z życia, może zabiegi nie będą konieczne. 

 


Ostatnie kłopoty ze skórą podobno mogą być skutkiem nadużywania. Kłopoty ze skórą, bo kłopoty z układem limfatycznym. Zawsze je miałam, nawet jako dzieciuch nie pijący kawy, a picie dużych ilości kawy podobno nasila - i mam nasilone. Na tyle to kłopotliwe i bolesne, że trzeba działać.  Podobno moje latanie co pół godziny do toalety (biada jeśli toalety nie ma), to też skutek długoletniego nadużywania. Tu też nigdy nie było doskonale, teraz jest boleśnie źle. Interesujace średnio, dlaczego takie dwa objawy nadużycia mi się trafiły, choć może moje znużenie też spowodowane nadużyciem nektaru. To byłyby trzy. Naprawdę trzeba ograniczyć spożycie.

Jak to do cholery zrobić? Dla mnie kawa rzeczywiście niezbędna na rozruch. Wirówka i spadki ciśnień wciąż, no jak to zrobić??!!! 

Nie mogę przecież spać w robocie, ani chlać procentów, ani nie umiem się wściekać na życzenie, co pięknie podnosi ciśnienie. W dniach wścieku, kawy pijam zdecydowanie mniej, ale gdy adrenalina opadnie, to szkoda gadać, flak to za łagodne określenie tego co się ze mną dzieje. Dodatkowo - ja ją lubię. W pracy, ze względu na problematyczną jakość wody, przez blisko półtorej dekady była podstawowym napitkiem. Sprawdza się i sprawdzała lepiej niż herbata i lepiej niż woda. W K lubią wody smakowe, wody niegazowane. Oba rodzaje fuj, smakowe sama chemia, niegazowanymi nie umiem zaspokoić pragnienia, a dodatkowo niektóre mi śmierdzą gorzej od katowickiej kranówy z dawnych lat. Z gazowanymi wodami w K krucho, mały wybór, głównie są takie co ich niezbyt lubię.  Tu rodzaj wody ma znaczenie, niektóre gazowane paskudne, mają w sobie gorycz lub posmak bagna. W dodatku mało ich, w okolicy chyba nie lubią. Oczywiste, że nie lubią, skoro takie niedobre.  

Pomiędzy gwiazdkami załączniki kawowe, jeden z wnioskiem wysnutym, że naprawdę dobra kawę, taką pod osobisty smak, to robimy tylko my.

Drugi to filmik pokazujący działanie kawy w wersji przesadzonej.

Trzeci, to piosenka, z filmu co go bardzo lubię,  a w nim bez kawy ani rusz. Dziwne, w tekście wątła wzmianka o kawie, a z kawą zrosła mi się na amen. 

Czwarty, to filmik promujący film. 








Czarno widzę to moje odkawianie.  

Ale się staram. Ograniczam do porannej i południowej. A było pięć-sześć kaw, pitych jak mi się wydawało bez nieporządanych skutków ubocznych.  Efektów nie widzę jak na razie, kawa kusi mnie nieprzytomną i ospałą nieprzytomnie.

R.R. pisała i czarno widziała.  Tropikalne wzory tkanin zdobią posta. Jakoś bardziej mi pasują te kolorowe miszmasze do kłębowiska emocji wywołanych odwykiem, niż widoczki np. plantacji lub kubasków z nektarem. 






20 komentarzy:

  1. Ja długi czas nie piłam. Ostatnio kupiłam no i już odstawiam do jednej dziennie, bo na czole mi się pojawiają jakieś kropy. Krem w użyciu i odstawiam znów. Kupiłam zbożowa Anatol w torebkach mocna. I to sobie z mlekiem robie. Koniec zmowu. Herbata do śniadania lepiej smakuje, a kawa w okolicach 12 daje mi po pracy jakoś pożyć do tej 21.
    Też mam niskie ciśnienie i ciężko mnie wyprowadzić z rownowagim ehhhh

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ranna wypita, mogę żyć i odpowiadać. Bez niej naprawdę nie umiem zacząć dnia.

      Usuń
  2. Tropikalne wzorki cudne, radosne takie, te kolorki, tukany, papugi i w ogóle :). Na przednówku mam zapotrzebowanie na takie kolorystyczne fajerwerki.
    Ja też niskociśnieniowiec, ale kawa nigdy mi nie smakowała, piłam więc tylko rano na rozruch, z dużym mlekiem, żeby zabić okropny smak kawy. W pewnym momencie doszłam do wniosku, że ta kawa działa na mnie wyłącznie przez autosugestię. Na stare lata smak mi się zmienił, zaczęłam robić sobie kawę w kawiarce i dopiero zaczęłam może nie tyle lubić, co tolerować jej smak. I teraz rano piję podwójne espresso, potem w pracy jedną rozpuszczalną i na tym koniec. Kawa jest moczopędna, więc wysusza totalnie, a odwodniona skóra musi chorować, nie ma innej opcji. Soczki pij może, takie z tych niesłodzonych i niefarbowanych. Albo woda z odrobiną soczku słodzonego dla smaku. Ja lubię herbatki ziołowe, piję różniste i w domu i w pracy, takie lekkie naparki. Podobno doskonale na efektywność pracy biurowej działa napar z szałwii, robiono takie badania jakoś niedawno, szałwia wygrała z kawą, gumą do żucia, colą i czymś tam jeszcze. Za szałwią nie przepadam akurat, ale może warto spróbować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kłopot, bo ja uwielbiam smak MOJEJ kawy. Eksperymenty, cudzesy i wynalazki mi nie podchodzą. Szałwii spróbuję, może zaskoczy. Wiesz, z tym odwadnianiem to nie do końca tak, podobnie że szkodliwością, o ile się nie przesadza to teraz jest promowana i określana jako zdrowa. Nawet z zabieraniem magnezu z organizmu to podobno mit. O ile się nie przesadza, ja długoletnio przesadzałam.
      No ale co robić, trzeba szukać zamiennika ambrozji, a ją samą ograniczyć.
      Też mam zapotrzebowanie na kolory. Ogromne. No ale tu mi trudno przesadzić, moje ciuchy właściwe porze roku nie mają potrzebnej barwności 😀

      Usuń
    2. Z tą szałwią to cenna informacja. Jutro sobie poszukam 🤩

      Usuń
    3. Prawda? Też spróbuję.

      Usuń
    4. Nie mogę teraz znaleźć artykułu, w którym to było, ale tam zdaje się stosowano tabletki z wyciągiem z szałwii, ale później był jakiś mądry wywód, z którego wynikało, że napar musi działać tak samo. Nie chodziło przy tym o podniesienie tętna czy ciśnienia, tylko lepszą jasność myślenia, sprawniejsze rozwiazywanie zadań i problemów itp. Tak czy owak to nie chemia, szałwia ma dużo dobroczynnych cech, więc nic nie szkodzi spróbować.

      Usuń
    5. Czyli trzeba pić, nawet jeśli nie spowoduje to euforii smakowej, to się będzie inteligentniejszym. Bezcenne, bo mózg kapcanieje, a tak, to może doładowany szałwią znajdzie sposób na uratowanie świata, a może i na bezkarne delektowanie się kawą. 😀
      Będę pić.
      Dziękuję 😀❤️

      Usuń
    6. A na pewno to była szałwia ? Bo takie działanie mają olejki eteryczne z rozmarynu, to akurat zostało sprawdzone przez angielskich badaczy. Tyle że jak postanowiłam zastosować w swoim biurze i rozpyliłam sobie mgiełkę rozmarynową, to kto nie wszedł od razu dopytywał się, co tak u mnie śmierdzi :) Phi, nie znają się.

      Usuń
    7. W necie różne rzeczy piszą. Poniżej wkleję fragment z opisu ziółka na portalu apteki Gemini.
      Zachęcający, w przeciwieństwie do z naciskiem powtarzanego tekstu by nie nadużywać. Planuję w związku z tym jedna szklaneczkę dziennie. A twoi pracowi się nie znają. Rozmaryn PACHNIE😀. Uwaga, wklejam.

      Niezwykłe właściwości szałwii dają nadzieję na poprawę stanu klinicznego i jakości życia pacjentów z chorobami neurodegradacyjnymi, takimi jak choroba Alzheimera. W literaturze opisywane są badania, które dowodzą, że podawanie określonych dawek szałwii lekarskiej i szałwii hiszpańskiej poprawia funkcje poznawcze, poprawia pamięć, wycisza i wpływa na lepszy nastrój. Dodatkowo kwas rozmarynowy zawarty w szałwii redukuje stres oksydacyjny, działa przeciwutleniająco i wpływa na mechanizmy neuroochronne, co ma szczególne znaczenie u chorych ze zmianami w układzie nerwowym. Oczywiście aspekt ten wymaga jeszcze wielu lat badań, ale może okazać się, że popularna i łatwo dostępna szałwia przynosi ogromne korzyści w terapeutyczne.

      Właściwości szałwii pokazują, jak wspaniałym

      Usuń
    8. Na 100% chodziło o szałwię. Z zapachów to cytrusy działają w pewnym stopniu pobudzająco, to potwierdzam z własnego doświadczenia, zapach pomarańczy czy innych mandarynek momentalnie przywraca mi chęć do życia :). No i nie zapominajmy o ziarnach kakaowca, które zawierają kofeinę czy coś tam kofeinopodobnego! Jedzmy czekoladę i pijmy kakao!
      I patrzcie, jaki nam tu powstał poradnik dla niskociśnieniowców :)))

      Usuń
    9. Na mnie, jak mi się kołowrót zacznie, a zdarza się to, ze smutkiem muszę przyznać, że działają procenty i niewiele więcej.

      Usuń
  3. Mła rozumie Twój ból bo mła jest tyż kawoholikiem a powinna być co najwyżej kawofilem. Mła pija wyłącznie czarną, częściej w typie americano niż espresso. Bez kawy mła nie żywie, guarana pomaga jej na krótko. No, ale duże ilości człeku nie służo, od czasu do czasu mła robi sobie dwutygodniowe, bolesne przerwy od kawy ( jedna na kwartał ) a rozruch po takiej przerwie to jedna kawka dziennie. Bo u mła jak u Cię, nie to szkodliwe że mła kawę w ogóle pija tylko że pija ją w ilościach zastraszających, nawet rumianek w nadmiarze pity może organizm wykończyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, właśnie tak! No trudno, ograniczam. Na dwutygodniowy odwyk nie mogę sobie pozwolić, ale na niezbędne ograniczenie - tak.

      Usuń
  4. A bezkofeinowa, małe oszustwo, ale moze lepsze to niż nic. A na podniesienie cisnienia to mocna czarna herbata i zielona dzialają rownie dobrze jak kawa. No ale wiem, ten smak i przyzwyczajenie.
    Nie jestem kawoszką, pijam ze sporą iloscią mleka,powinno się samemu mielić ziarna i dopiero zaparzać, ja kupuję mieloną i puszczam w ekspres, siorbię powoli,po sniadaniu, albo do sniadania. Jak pracuję, to nie piję wcale, bo nie lubię z termosu ani rozpuszczalnej, a pod wieczór, to juz za pózno, no i Tam, mam wyższe cisnienie, raczej bywa ze podniesione, wiec kawy nie trzeba.

    OdpowiedzUsuń

  5. Doruś, delektujesz się😀. Jesteś kawoszką. Ja raczej pójdę w kierunku zupełnie nowym tym piciem, naprawdę nie lubię ersatzy. Może ta szałwia. Może sok. A do podnoszenia ciśnienia i dla szczęśliwości kawa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szalwia suszona do picia jest paskudna w smaku,podobnie jak np. czystek czy werbena.
      Zdrowe toto wszystko, ale gebę wykręca😀

      Usuń
    2. No to mnie poważnie zmartwiłaś. Nie lubię się katować. Jeszcze nie kupiłam, kupię, ale zdaje się że nie będzie problemów z nadużyciem😀

      Usuń
  6. Dawno się tak nie uśmiałam przy czytaniu posta, ale przyciągnął mnie temat kawy a wcześniej kota...no i zaczęłam czytać😂. Ja też nalogowiec, meteoropata i miłośniczką kawy pijaca ją od lat. Nie potrafię rzucić i chyba już tego nie zrobię musze mieć przecież jakieś słabości😂.
    Kiedy byłam na poście leczniczym dowiedziałam sie, że kawa to niebezpieczna neurotoksyna...trudno mi bylo się z tym pogodzić, ale też ograniczam a kiedy jej nie pije to piję kawę z cykorii trochę oszukuje smaki.. Za to staram się pic duzo wody z odrobiną cytryny. Na czczo pobudza jak kawa. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja serdecznie witam. Nie samam z problemem miłości do kawy😀. Neurotoksyna? Nie sądzę, strasznie mocne słowo. Ale, tak, kawa działa na układ nerwowy, ale uszczęśliwiająco, są takie badania... Może szkodzić nadmiar, ja przykładem klinicznym, może niektórym szkodzić nawet jedna malutka filiżanka słabej. Badania są sprzeczne, możliwe że podyktowane interesami zamawiających. Ogólnie wychodzi na to, że kawa jednak zdrowa, ma polifenole, antocyjany, nie kradnie jak to przez lata wpierano magnezu - przynajmniej ta z ekspresu. Uszczęśliwia. Byle nie nadużywać. Rzucić nie rzucę, mowy nie ma, ale uwaga o wodzie z cytryną cenna.
    Tak. Trzeba mieć słabości 😀
    Pozdrawiam też. I jeszcze raz witam. Proszę się rozgościć.

    OdpowiedzUsuń