Blog był na próbę. Czy umiem, czy moja codzienność na to pozwoli, czy będzie mi się chciało.
Mam na imię Romana i jestem unikatem, tak jak mój numer PESEL 50+. Żaden ze mnie cud . Jestem obrośnięta kotami, książkami, myślami o roślinach i tysiącami zaczętych spraw. Siedem wiatrów w tyłku, wciąż i ciągle, ale blog jest.
niedziela, 7 lutego 2021
Notatka 272 wielofunkcyjna
Jest jakby lepiej, tzn nie chcę zapeszać. Informuję, że korzystam z faktu, że dziś srajtfon widzi kartę SIM i ani razu od rana nie zażyczył sobie ponownego uruchomienia. Sprawozdaję, takie sprawy mi głowę zaprzątały, ważności różnej.
⭐
Pierwsza to ta, że było wczoraj Doroty. Znam ich parę realnie i dwie wirtualnie. I wszystkie lubię. Porządne ludzie z tych Dorot, ani jednej wredoty wśród nich. Owszem, w dzieciństwie jedna koleżusia była wredna, ale wolała by wołać na nią Dolly. Jakoś to imię pasowało do nieprawdopodobnej u nieletniej baby interesowności, kojarząc się z walutą obcego imperialistycznego mocarstwa, bo przecie nie z Dolly Parton. Więc z okazji imienin, obchodzonych lub nie, spóźniony prezencik. Zasługują. Dla wrednej Dolly też. Dla niej filmik o Dolores.
*
*
Porządne Doroty, gdyby zaglądały to mają hiciora, skoro Bebłacza się boją. Wykonuje Dorota z Andrusem. Też czepliwe, ale mniej niż Bebłacz.
*
*
Może zdradzi jedna z Dorot, co za mały szogun u niej szaleje. A inna, realna, mogłaby podzielić się przepisem (niestety, na foremki nie mam co liczyć, na przepis też, ale pomarzyć można) na rewelacyjne ciasteczka w kształcie fig co jak żywe, (nadziewane masą makową z bakaliami lub białym kremem, z piernikowego ciasta, z polewą z gorzkiej czekolady lub lukru. Z cieniem posypki z cynamonu lub cukru pudru). Foremki w kształcie orzechów widziałam, też by się nadały. Eee, nie ma co na to liczyć, jeśli ktoś miałby dostać rodzinny przepis, to tylko wnusia, na razie w powijakach. Gratulacje, babciu Dorotko!!! Interesowność jak widać wybrakowana, ale co do szoguna, to może się uda zaspokoić ciekawość.
⭐
Teraz o domowości-kotowości. Ważne. Bardzo ważne.
Lisiunia mi odchodzi. Nie ma już miejsca na złudzenia. Słabiutka, coraz mniejsza i mniejsza, czasem niekontaktujaca, przesypia cztery piąte doby. Bez bólu, o co dbam. W spokojności średniej, ale coraz mniej ją to obchodzi . CHUPACABRA winna, ciężko cholerę upilnować. Zazdrość jest cechą posiadaną przez małe upierdliwe drapieżne zmorstwo w ilości solidnej. Lisiunia najlepiej i najchętniej śpi na moich kolanach, lub w najbliższym pobliżu, co trudne do zniesienia dla duetu, a niemożliwe dla CHUPACABRY. Lisina pije (mało), je, ale maleńko i z niechęcią, z trudem łyka, wszystko przerabiam na papki łatwe do lizania. Mięsko też, co celem pożądania dla reszty ferajny. A dla CHUPACABRY skarbem do bezwzględnego zdobycia. Owszem dostaje by się odczepił, ale Lisiunia ma zawsze lepsze. Teraz Gender się wyniosła do spania przy kaloryferze, a natychmiast jej kuchenne miejsce zajął uzurpator.
Takie niewiniątko. Niuniuś. Ale co potrafią takie niewiniątka Jacusiopodobne widać poniżej.
Aparat na pewno przekłamał, to futerko musi być w prążki.
⭐
A poza tym. No cóż, upier... tego, no cinżko jest. Nie będę tu jojczyć. Raz przeczytane jako cytat w jednej z ksiąg niemądrych, zapamiętane i z różnym skutkiem stosowane.
Nie nam sądzić, czy los szczodrobliwy.
Tym co nam dał, będziem sobie radzić.
Nie wiem, z czego to, ale przekonuje mnie ta maksyma. Nie obiecywał wszak nikt że będzie leciutko i zawsze przyjemnie. Co nie znaczy, że nie mogłoby być. Drugą stroną medalu jest przecież
Nie jesteś tu za karę.
No i tak to jakoś brnę przez żmudnosci i inne niemilstwa, podtrzymując się na duchu powyższymi stwierdzeniami. I w ramach brnięcia, po pierwsze, dokonałam skutecznej reanimacji czajnika, któremu ucho odpadło. Tak wyszło.
Ja ci śrubkę wkręcę w radio, o Leokadio!
Drut, drewniane korale urody raczej nikczemnej, śrubka, a jakże, i witaj ponownie, czajniku.
Po drugie, znalazłam poniewczasie życzenia noworoczne. Miesiąc z kawałkiem minął od daty zmiany lat, powinnam właściwie ten muzycznik zatrzymać w zanadrzu i użyć przy następnej zmianie, bo aktualności nie straci, nie ma mowy. Powtórzę go wtedy oczywiście, ale ponieważ wszyscyśmy ulotni, to daję go teraz. Dobrze usłyszeć to, co i tak podejrzewamy. Dorota tu śpiewa. Jak zwykle między gwiazdkami oglądanie i słuchanie po wiadomym przełączeniu.
*
*
Nara, Czytaczu. Nie ma powrotu na razie do notatek codziennych. Srajtfon jakby ogłosił zawieszenie działań wojennych, ale brak czasu nadal występuje. Co nie znaczy, że zamilknę, tyle tylko, że rzadziej będę dawać głos.
Lisiunia nas martwi, jednakże jeżeli się wybiera sama z się ( czyli ze starości ) za Tęczową Kładkę to jedyne co Ci zostało to uprzyjemnianie jej pobytu na Ziemi, póki jeszcze ma z Wami ochotę przebywać. Sama wiesz jak jest, mła tyż wie, niestety. :-( Chupacabra nie jest tak do końca winowata, ona jest po prostu bardzo młoda i to tyle. Kiedyś tam będzie poważnym kotem. upierdliwości życia sa chyba po to żeby człowiek się nie zasłodził, oby tylko nie było ich nadmiaru bo nadmiar zawsze szkodliwy. Czajnik z korlikami to strefa odjazdu, mła w ramach upieprzalnictwa zamierza wykorzystać stare szkiełka. Tyż odjedzie bo jej się wydawa że takowe odjazdy nas ratują przed monotonią i i życiem z foremki, takim samym dla wszystkich. Czymajcie się. :-)
Nie mogę wykluczyć innego powodu decyzji Gender. Podejrzewam chorobę. Gdyby to był wewnętrzny ropień, powinno się poprawiać, a tu nic. Cały czas jest na przeciwbólowych i przeciwzapalnych, i widać kiedy tych pierwszych potrzebuje. Wiesz że była próba wetowania? Dramat. Nie wytrzymaliśmy, ja i Bobuś. Upierdliwości życia są po to, by raz słodycz nie muliła, fakt, ale też cholera po to, by umęczony stwór odchodził bez żalu. Wszystko jedno jaki stwór. Świństwo to jest. Jacuś powinien mieć równie szalonego kolegę. Może wyrośnie, ale podobno kocięta za wcześnie pozbawione rodzeństwa i mamy ciężko się uczą żyć w stadzie. Rozumiesz, brak moderacji. Nie było wyjścia, nie uchowałby się, więc wzięłam. I mam Chupacabrę. To od razu mi robi życie nieforemkowe...
Pod Tabaazową wypowiedzią się podpisuję, bo co tu dodać. Takie życie. Lisiunię ugłaskaj ode mnie. Dla niej teraz najważniejszy już tylko święty spokój. A czajnik to Ci powiem, dizajnerski masz, że ha!
Dziękuję,mimo iż nie imieninuję. Mały szogun to malutka 15 miesięczna Zosia, koligacja rodzinna jest pokręcona, bo to prawnuczka mojej ciotki, ale przyjmijmy że jestem jej ciotką.
Lisince apatytu, kruchutkiej gender, ach zazdrosniki, nie uszanują starszyzny.
No bo jesteś ciocią. Skoro Szogunia tak uznaje, to nie masz wyjścia 😀. Imieniny są tematem niekoniecznym, chociaż zawsze to przyjemnie że nie ma na imię Ezechiela lub Giedymina. Możliwe, że to sprawa przywyczajenia. A wśród imion aktualnie nadawanych są i takie, które imionami w życiu nie powinny zostać. Afazja z przykładów łagodnych. Może się i przyjmie, w końcu źródłosłów imienia Barbara to dzikuska-barbarzynka, imienia Marzena to topiona królowa zimy, złe bóstwo. A Agnieszka to owca. Straszne. Co do Lisi, raczej nie ma powrotu z drogi którą wybrała, lub na którą ja wepchnęła choroba. Bo tego nie mogę wykluczyć.Jedyne o co mogę zadbać to o jej komfort. By był spokój, by wiedziała że jest kochana, i żeby nie bolało.
Oj to dla Lisiuni samego spokoju życzę 🧡🧡🧡🧡🧡 U mnie szajba Młoda sprawiła, że Ejmisia mieszka u Mefa i Luny. Najwyżej zamówię Feliway do gniazdka a sama się przerzuce na jakiś chleb z wodą.
Czymaj się, wypieść Lisiunię, srajfonu spraw manto ( po wyświetlaczu go ściero a potem zagrozić wyjęciem baterii na stałe ), rzeczywistości odkop z nawiązką. No i wiedz że myślimy o Cię i stadzie. Nawet o Łojcu myślimy. Chleb z wodą to Kocurku i mła zaraz sobie zaordynuje, takie czasy. Mła się pociesza że to jej dobrze na linie zrobi bo czymś pocieszać się musi. Opał i jego cena ją obecnie dobija a cholerny luty mrozi. :-/
No mi licznik za prąd spisali. Już się zastanawiam co zrobić. No nic. Kotkom standardu nie obnize. Najwyżej sobie. Ale ja też mam z czego chudnąć. Wszyscy rzecz jasna poza kotkami. Jaguś okrągły piękny jest i niech taki zostanie. Cebulka też. Już żwirek zamówiony bo idzie jak głupi, a zaraz będzie trzeba Mefiemu karmę i te Feliway. Coś wymyślę. Nie ma co kombinować. Poczytać idę i obłożyć się kotami. Oczywiście myślę o Lisiuni cały czas też ❤️❤️❤️ I o Mrutku i czekam na jego złote myśli zimowe. Pasiaka wycałować ❤️
❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️ dla Lisi 🦊
Moje kochane, Lisia dziś odeszła. Bardzo już była słabiutka. Dałam jej dwie-trzy godziny temu zastrzyk przeciwbólowy, popiła wody, zasnęła i już się nie obudziła, we śnie się to stało. Mętlik mam w głowie, za świeże to odejście. Spodziewałam się i nie spodziewałam się takiego szybkiego finału. W ostatnich dniach to była bardzo stroma równia pochyła z pogarszaniem się jej stanu zdrowia, ze starzeniem się w tempie tak bardzo szybkim. To była główna groza ostatniego tygodnia, to że tak naprawdę nie można kochanemu stworkowi pomóc. No tak to jest, zawsze się jest bezradnym a bezradność jest straszna. Bezradność w tym, że nie można ani uzdrowić, ani zatrzymać po tej stronie nikogo. Jedyna pociecha, że nie bolało, choć z ostatnim zastrzykiem spóźniłam się, cierpiącej Kiciuni do dałam, cholerne koleje. Proszę, nie składajcie kondolencji. Zamiast tego proszę wygłaskać, wytulić te stworzaki, które z wami są. Nie wiem jak ją pochowam, mrozy idą.
Lisiunia nas martwi, jednakże jeżeli się wybiera sama z się ( czyli ze starości ) za Tęczową Kładkę to jedyne co Ci zostało to uprzyjemnianie jej pobytu na Ziemi, póki jeszcze ma z Wami ochotę przebywać. Sama wiesz jak jest, mła tyż wie, niestety. :-( Chupacabra nie jest tak do końca winowata, ona jest po prostu bardzo młoda i to tyle. Kiedyś tam będzie poważnym kotem. upierdliwości życia sa chyba po to żeby człowiek się nie zasłodził, oby tylko nie było ich nadmiaru bo nadmiar zawsze szkodliwy. Czajnik z korlikami to strefa odjazdu, mła w ramach upieprzalnictwa zamierza wykorzystać stare szkiełka. Tyż odjedzie bo jej się wydawa że takowe odjazdy nas ratują przed monotonią i i życiem z foremki, takim samym dla wszystkich. Czymajcie się. :-)
OdpowiedzUsuńNie mogę wykluczyć innego powodu decyzji Gender. Podejrzewam chorobę. Gdyby to był wewnętrzny ropień, powinno się poprawiać, a tu nic. Cały czas jest na przeciwbólowych i przeciwzapalnych, i widać kiedy tych pierwszych potrzebuje. Wiesz że była próba wetowania? Dramat. Nie wytrzymaliśmy, ja i Bobuś.
UsuńUpierdliwości życia są po to, by raz słodycz nie muliła, fakt, ale też cholera po to, by umęczony stwór odchodził bez żalu. Wszystko jedno jaki stwór. Świństwo to jest.
Jacuś powinien mieć równie szalonego kolegę. Może wyrośnie, ale podobno kocięta za wcześnie pozbawione rodzeństwa i mamy ciężko się uczą żyć w stadzie. Rozumiesz, brak moderacji. Nie było wyjścia, nie uchowałby się, więc wzięłam. I mam Chupacabrę. To od razu mi robi życie nieforemkowe...
A odjazdy. Niezbędne. Powodzenia że szkiełkami.
Pod Tabaazową wypowiedzią się podpisuję, bo co tu dodać. Takie życie. Lisiunię ugłaskaj ode mnie. Dla niej teraz najważniejszy już tylko święty spokój.
OdpowiedzUsuńA czajnik to Ci powiem, dizajnerski masz, że ha!
Lisiunia ugłaskana. No tak, takie życie.
UsuńCo do czajnika, to powiem, że rozwiązanie się sprawdza. Dizajn klecony😀
Dziękuję,mimo iż nie imieninuję. Mały szogun to malutka 15 miesięczna Zosia, koligacja rodzinna jest pokręcona, bo to prawnuczka mojej ciotki, ale przyjmijmy że jestem jej ciotką.
OdpowiedzUsuńLisince apatytu, kruchutkiej gender, ach zazdrosniki, nie uszanują starszyzny.
No bo jesteś ciocią. Skoro Szogunia tak uznaje, to nie masz wyjścia 😀. Imieniny są tematem niekoniecznym, chociaż zawsze to przyjemnie że nie ma na imię Ezechiela lub Giedymina. Możliwe, że to sprawa przywyczajenia. A wśród imion aktualnie nadawanych są i takie, które imionami w życiu nie powinny zostać. Afazja z przykładów łagodnych. Może się i przyjmie, w końcu źródłosłów imienia Barbara to dzikuska-barbarzynka, imienia Marzena to topiona królowa zimy, złe bóstwo. A Agnieszka to owca. Straszne.
OdpowiedzUsuńCo do Lisi, raczej nie ma powrotu z drogi którą wybrała, lub na którą ja wepchnęła choroba. Bo tego nie mogę wykluczyć.Jedyne o co mogę zadbać to o jej komfort. By był spokój, by wiedziała że jest kochana, i żeby nie bolało.
Czy kretyński srajfon nadal wierzga? Mam nadzieję ze tylko on a nie tzw. rzeczywistość.
OdpowiedzUsuńWierzga, oj wierzga, zawieszenie broni było na nabranie sił do wierzgania. Rzeczywistość też podkopuje po kostkach. Dzięki za troskę,😀
OdpowiedzUsuńOj to dla Lisiuni samego spokoju życzę 🧡🧡🧡🧡🧡 U mnie szajba Młoda sprawiła, że Ejmisia mieszka u Mefa i Luny. Najwyżej zamówię Feliway do gniazdka a sama się przerzuce na jakiś chleb z wodą.
OdpowiedzUsuńCzymaj się, wypieść Lisiunię, srajfonu spraw manto ( po wyświetlaczu go ściero a potem zagrozić wyjęciem baterii na stałe ), rzeczywistości odkop z nawiązką. No i wiedz że myślimy o Cię i stadzie. Nawet o Łojcu myślimy. Chleb z wodą to Kocurku i mła zaraz sobie zaordynuje, takie czasy. Mła się pociesza że to jej dobrze na linie zrobi bo czymś pocieszać się musi. Opał i jego cena ją obecnie dobija a cholerny luty mrozi. :-/
OdpowiedzUsuńNo mi licznik za prąd spisali. Już się zastanawiam co zrobić. No nic. Kotkom standardu nie obnize. Najwyżej sobie. Ale ja też mam z czego chudnąć. Wszyscy rzecz jasna poza kotkami. Jaguś okrągły piękny jest i niech taki zostanie. Cebulka też.
UsuńJuż żwirek zamówiony bo idzie jak głupi, a zaraz będzie trzeba Mefiemu karmę i te Feliway. Coś wymyślę. Nie ma co kombinować.
Poczytać idę i obłożyć się kotami.
Oczywiście myślę o Lisiuni cały czas też ❤️❤️❤️
I o Mrutku i czekam na jego złote myśli zimowe.
Pasiaka wycałować ❤️
❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️ dla Lisi 🦊
Moje kochane, Lisia dziś odeszła. Bardzo już była słabiutka. Dałam jej dwie-trzy godziny temu zastrzyk przeciwbólowy, popiła wody, zasnęła i już się nie obudziła, we śnie się to stało. Mętlik mam w głowie, za świeże to odejście. Spodziewałam się i nie spodziewałam się takiego szybkiego finału. W ostatnich dniach to była bardzo stroma równia pochyła z pogarszaniem się jej stanu zdrowia, ze starzeniem się w tempie tak bardzo szybkim. To była główna groza ostatniego tygodnia, to że tak naprawdę nie można kochanemu stworkowi pomóc.
OdpowiedzUsuńNo tak to jest, zawsze się jest bezradnym a bezradność jest straszna. Bezradność w tym, że nie można ani uzdrowić, ani zatrzymać po tej stronie nikogo. Jedyna pociecha, że nie bolało, choć z ostatnim zastrzykiem spóźniłam się, cierpiącej Kiciuni do dałam, cholerne koleje. Proszę, nie składajcie kondolencji. Zamiast tego proszę wygłaskać, wytulić te stworzaki, które z wami są.
Nie wiem jak ją pochowam, mrozy idą.
Ważne, że nie bolało jej ❤️❤️❤️❤️❤️❤️
UsuńWycaluje moje po pracy ❤️
Tak. Wycałować trzeba koniecznie.❤️
Usuń