Nachodziłam się i najeżdziłam zanim znalazłam nosicieli puszek z odpowiednim logo. Zwykle nie ma problemów. Żadnych. Wystarczy wyjść na ulicę z mojego zaułka i już - ale teraz rozpierducha totalna zamiast chodnika. Piękne słońce świeciło, śnieg skrzył, na niebieściutkim niebie słupy dymów zdradzały trucicieli, nieliczni przechodnie nielicznie oblepieni serduszkami. No ale znalazłam nosiciela i z desperacji, że to jedyny dostał na raz wkładkę do puszki. Odfajkowane, maluśka cegiełka do dobrej akcji dołożona. Ale tak mało dzieciaków z puszkami. Mój puszkarz to rosły czterdziestolatek. Oczywiście krótko potem widziana malusia dziewczyneczka puszkująca z czułą babcią.
Blog był na próbę. Czy umiem, czy moja codzienność na to pozwoli, czy będzie mi się chciało. Mam na imię Romana i jestem unikatem, tak jak mój numer PESEL 50+. Żaden ze mnie cud . Jestem obrośnięta kotami, książkami, myślami o roślinach i tysiącami zaczętych spraw. Siedem wiatrów w tyłku, wciąż i ciągle, ale blog jest.
niedziela, 31 stycznia 2021
Notatka 267 sercowa niedziela.
piątek, 29 stycznia 2021
Notatka 266 wpis żądający odmiany.
Wyjechałabym do Urugwaju ze śpiewem na ustach. Wyjazd właściwie to każdy atrakcyjny, a już NIGDY NIE PODEJRZEWAŁAM ŻE MOZE STAĆ SIĘ ATRAKCYJNA DLA MNIE TA PODRÓŻ.
Dosyć mam. Nie chcę mi się wymieniać powodów, ale podróż na tyle drastyczna że trzeba. Możesz pominąć Czytaczu, może po odwiedzinach tego starego postu jasne będzie i bez czytania moich powodów że tęczowe piekło atrakcyjne kontrastem. A to jest piekło i jeśli dodam, że z epidemii to tam mają w bliziutkim Jemenie cholerę i dżumę, rzeczywiście śmiertelne i na serio, to... Jeśli chcesz powody pominąć, bo masz własne, proszę bardzo. One dla łatwiejszego ominięcia granatowa czcionką i pochyło.
Beznadzieja aż dławi. Brak koloru. Brak sił. Brak ochoty na cokolwiek. Kolor jak jest, to w ciemności miejskiej sztucznym światłem produkowanej. Nadal cholera ciemno. Zimno, rzadko ładnie, z wrażeń klimatycznych i kalendarzowych same negatywy, a ogólnie to wrednie. Wiosna tak daleko. Pierdolona pandemia zapowiada się na lata i rzeczywiście bajeczka McDonald'sa o królewnie Śnieżce dorastającej w maseczce może być prawdą. Już nie mówiąc nic na temat tego co się dzieje z naszą obyczajowością, gospodarką, polityką i wpływem tego wszystkiego na nasze życie. Robota chwieje mi się pod nogami. Drożeje wszystko, a o podwyżkach człeku zapomnij. Masz pracę, ciesz się. Dławi mnie wściek na przedwczesne pożegnania, częściowo zawinione przez syf zwany pandemią. Węszę ten wpływ i tam gdzie choroby mimo terapii bardzo szybko śmiertelne a nijak się mające do modnej koronki. Bo cholera, nikt mi nie wmówi, że złe psychiczne nastawienie i poczucie beznadziei nie ma wpływu na terapie. Ma. A dostęp do lekarza... nawet w sprawie mojego słuchu i obejrzenia cholernej płyty z tomografu zatok - teleporada. Jak na litość byli leczeni ci odeszli!!!!! No szlag. Oddalenie od ludzi. Ja introwertyk, tłumofob zaczynam myśleć o mało lubianych imprezach typu Tour de Pologne, rozrywkach typu wesele! (Jasna dupa, do czego to doszło), na razie mało czule, ale kto wie. Złym, bardzo złym znakiem, że o tłumach myślę z nostalgią.
Link odwiedzony?
Na brak koloru przydała by się taka podróż, doceń Czytaczu wielkość mojego znużenia obecnym stanem. Ogólnym ogólnie i subiektywnym. Nawet czarne piekło czarnych pustynnych połaci atrakcyjne jako kontrast. A ponieważ już wiesz Czytaczu, że mi odpala może nie to światełko co potrzeba, to muzyczka od pały pomiędzy gwiazdkami.
*
*
Możliwe, że na te chęci podróży do piekła wpływ ma Wilcza Pełnia. Źle znoszona. Może też wpływ na wzrost chęci odwiedzin kolorowego piekła ma fakt, że teraz to tam te przyjemne 25 stopni Celsjusza.
Może i mi tak bardzo nie odpaliło, dwadzieścia pięć stopni. Hmmm.
R.R. pisała
Zdumiewające. Obejrzałam sobie przy okazji szukania muzyczki (Cebula Celestyna niedostępna, łeeee) i leczenia doła odcinek Kabareciku z 2005 pt. "Zdrowia Szczęścia i Wszystkiego". Nie wstawiłam w posta, ale gorąco polecam. Dużo tłumaczy.
Notatka 265 Wilcza pełnia
Nie wiem jaki będzie dzień. Teoretycznie już jest, w praktyce jeszcze nie. Księżyc w tzw. wilczej pełni, złapany w K. gdzie przez krótki kwadrans był widoczny, już zdecydowanie mając się ku zachodowi.
Krótko po szóstej.
czwartek, 28 stycznia 2021
Notatka 264 Konsekwencje skuchy
Miałam wczoraj zabezpieczyć strzały-zastrzyki dla Lisi. Nie wyszło, a podstawowym winowajcą niewypał, czy może niewybuch.
Skoro tak, to konieczne było wizytowanie weta dziś - co zrobione. Ale przepadły tym samym plany na dziś i one nie do nadrobienia. Nawet nie chce mi się pisać, zamiast pisaniny w temacie - cykanina i pisanina w temacie cykaniny. Dwie pierwsze cykanki ranne, reszta z powrotu od weta. Temat właściwie ten sam.
Czyli ustrojstwa różne, związane z komunikacją, w niemocy. Druga od góry cykanka, to PIERWSZY widziany na nowej stacji przesiadkowej autobus, ona jest miesiac po skończeniu stacją-duchem.
Niemiło mi dzisiaj. Tego co przepadło przez wczorajszą skuchę żal. Ale zastrzyki dla Rudzieństwa zapewnione na tydzień. Na pociechę muzyczunia. Taka piguła pomiędzy gwiazdkami.
*
Czy te piosenki się zestarzały? Parę puent wydaje mi się o wiele bardziej celnych niż kiedyś. Nara Czytaczu.
R.R. pisała.