Blog był na próbę. Czy umiem, czy moja codzienność na to pozwoli, czy będzie mi się chciało. Mam na imię Romana i jestem unikatem, tak jak mój numer PESEL 50+. Żaden ze mnie cud . Jestem obrośnięta kotami, książkami, myślami o roślinach i tysiącami zaczętych spraw. Siedem wiatrów w tyłku, wciąż i ciągle, ale blog jest.
piątek, 29 maja 2020
Notatka 5 smaczny komentarz do notatki 3
Podoba się? Na tyle by wziąć się za bary z garami? Jak tak, to czytaj Czytaczu dalej, jak nie - odpuść sobie tego posta. Podaję mniej więcej tak jak usłyszałam na trasie K-Z w drodze z pracy. W pociągu z K do Cz-wy:
No więc kochana gotujesz makaron kokardki, w Biedrze albo w Lidlu kupisz od razu wszystko co potrzeba, jak nie kupisz kokardek to muszelki mogą być. Co? No kolanka też się nadają. Kroisz cebulę w kostkę.. dwie średnie. A i musisz jeszcze mieć słoik suszonych pomidorów w oleju i tuńczyka. Dwie puszki. I coś ostrego - czerwony pieprz, albo te malutkie ostre papryczki. No te takie dziubdziusie, para coś tam się nazywają (nazywają się piri-piri), jak mówisz, że nie możesz to bez ostrego może być. Ale lepsze z ostrym. Dwie papryczki, albo trzy. Pomidory kroisz, no tego to nie lubię robić, ale dasz radę, i razem z cebulą dusisz na patelni aż się cebula zeszkli. NA JAKIM SMALCU?!! Na oleju z pomidorów ma być. Dodajesz tuńczyka, sosu możesz nie odlewać, jak się troszkę pogotuje dodajesz pokrojoną drobno para coś tam (papryczki piri-piri, tylko oczu nie dotykaj po tym krojeniu Czytaczu) i wrzucasz do gara z odcedzonym makaronem jesze razem podgrzewasz i gotowe. Mojemu i dzieciom to muszę z podwójnej porcji robić. A stary to się nie połapał że to tuńczyk, myślał, że nie lubi .. gościom spokojnie można dać... Jak to, to nie powiedziałam że to można i na ciepło i na zimno?!
Podsumujmy. Swoje trzy grosze tu wtrącę.
SKŁADNIKI:
- paczka makaronu farfalle (kokardki, ale inny podobnych rozmiarów też będzie ok)
- dwie średnie cebule
- słoik suszonych pomidorów w oleju. Może być ten z bonusem w postaci ziół lub żurawiny. Żurawina lepsza.
- dwie puszki tuńczyka w sosie własnym
- dwie/trzy lub więcej papryczki piri-piri lub szczypta czerwonego pieprzu. Jak lubisz pikanie dasz tego więcej, jak nie lubisz to składnik pomiń
- ew. sól. Sprawdzisz czy Ci potrzebna.
Zaczynasz Czytaczu od nastawienia wody na makaron. Jak się gotuje makaron, Czytaczu pisać Ci nie będę. Na pewno umiesz, a jak nie umiesz to sobie poczytaj o tym gdzieś indziej. No dobrze, woda się gotuje, a ty Czytaczu do dzieła przystąp.
Proszę otworzyć słoik. Obrać i pokroić w grubszą kostkę cebulę, dać ją na patelnię, podlać olejem ze słoika. Olej w takiej ilości by cebulka się zeszkliła, a reszty oleju nie wyrzucaj- przyda się do innego smażenia. Pomidory trzeba wyjąć, pokroić na kawałki podobnej grubości co cebula, przerzucić z deski na patelnię, do zeszklonej już cebuli. Żurawinę wyławiasz i też dajesz do cebuli.
Jeśli zapomniałeś Czytaczu podpalić gaz pod patelnią, zapal go teraz. Otworzyć proszę puszki z tuńczykiem, niedbale odlać z nich sos (możesz nie odlewać, też będzie ok.) dodać tuńczyka do masy na patelni.
Jeszcze dodajesz ostre (jak lubisz oczywiście), drobno pokrojone papryczki lub zmielony czerwony pieprz. Dodajesz do odcedzonego makaronu podgrzewasz i masz gotowe coś, co jest smaczne na zimno i na ciepło. Przygotowanie zajmuje tyle czasu co ugotowanie makaronu, a rzeczywista robota może z 10-15 minut.
Do potrawy potrzebne są dwie puszki tuńczyka, ale jeśli masz futerka, rozważ ilość puszek. Są takie futerka co lubią.
Smacznego, Czytaczu.
R.R.
Dzisiaj bede molestować żeby zrobić o
OdpowiedzUsuń😀 daj znać, czy smakowało. Dzięki za odwiedziny.
UsuńJest!!!!!! Aaaannnnn!!!!!!!
OdpowiedzUsuńNa przyszły weekend ustalone 🎃🎃🎃
OdpowiedzUsuń