Ponieważ bywa tak wrednie, będzie o przejrzystościach. Błyskach i lśnieniach. Postanowiłam (w ramach odstresowania i odcięcia się od wredoty) uporządkować i trochę uzupełnić posiadane kamienne mądrości.
Bohater posta wepchnął się sam, pyskując że powinien być pierwszy, bo najmniej skomplikowany. To i prawda i bzdura. Fakt, rzadko który minerał da się opisać mniej skomplikowanym wzorem.
SiO2
Ale też rzadko który występuje w tak wielu postaciach. Krystaliczna forma krzemionki, kwarc, kwarzec. Krzemionka tak ogólnie to nic rzadkiego, jawnokrystaliczna (o widocznej bez wspomagania budowie, z wyraźnych brył geometrycznych) też nie na tyle by była bezcenna. Bywają kryształy o wadze kilku ton, tylko niektóre uznaje się za warte wydobycia i obróbki. Wzór chemiczny zwodniczo prosty, ditlenek krzemu, maksymalna twardość 7 w skali Mohsa. Ale tak to już po tej stronie kosmosu jest, że rzadko co występuje w postaci czystej, klarownej, bez wtrętów, splotów i przenikań. Czysty jak kryształ? No sorry, jednak rzadko. W szaleństwie ludzkich upodobań w minerałach oprócz użyteczności szukamy i ozdobności oraz rzadkości. Za cenne uznajemy albo to co czyste w stopniu maksymalnym, albo zanieczyszczone lub zbudowane atrakcyjnie, niekoniecznie typowo, tak, że nasze ułomne oko i sroczy gust są ucieszone. Od niecałego półwiecza umiemy sprawiać by kwarc przybierał formę krystaliczną sztucznie, w temperaturze około 400 stopni Celsjusza, pod zwiększonym ciśnieniem. W naturze krzemionka krystalizuje się na gorąco i na zimno - w zależności od temperatury i ciśnienia tworząc minerały o układzie
trygonalnym, heksagonalnym lub skrytokrystalicznym, czyli takim, gdzie kryształki są tak drobne, że wymagają oglądania za pomocą mikroskopu. I z tą budową kryształów jest tak, że kwarc krystalizuje jako ostatni, stąd dość często kryształy zniekształcone, bo raz- miejsce już zajęte, dwa- warunki do krystalizacji niezbyt, za zimno, za gorąco, małe lub za duże ciśnienie. Jest jeszcze zastygła płynna krzemionka, taka co z różnych przyczyn nie wykształciła kryształów, czyli wulkaniczne szkło z rozpuszczonymi dodatkami, obsydian inaczej. Oraz forma koloidalna z dodatkiem wody, czyli opale. Co do tej budowy krystalicznej tworzącej się pod wpływem temperatury i ciśnienia, to kwarc jest stosunkową łatwiznę w świecie minerałów, mało że umiemy od niedawna tworzyć kryształy, to od dawna zmieniany ich barwę poprzez wygrzewanie i naświetlanie od promieni słonecznych po promienie gamma lub roentgena. Ze sztuczek ludzkich, zmieniających wygląd kwarcu, jeszcze wymienię przepuszczanie przez niego ładunków elektrycznych.
KRYSZTAŁ GÓRSKI - pod tym linkiem bogaciej o bohaterze.
Gdy zbudowany wzorcowo, budowę ma tak zwartą, że teoretycznie trudno wtrętom się wbić pomiędzy, co nie znaczy że wtrętów nie ma. Są, a jakże, niby rzecz trudna, a natura potrafi, do tego stopnia że dość rzadko wśród kryształów trafia się taki czyściutki, przejrzysty niczym najczystsze szkło - jest mylony wtedy z diamentem....
A "zanieczyszczony" też ceniony, bo dodatki mogą podnosić wartości estetyczne. Owszem, znaczenie ma przejrzystość i barwa, ale kto pogardziłby dodatkowym lśnieniem, w postaci świetlnych pasm, gwiazd czy połyskujących srebrem lub złotem drobinek ? Albo tęczowym połyskiem? Mało takich zwyrodnialców. Odmiany mają swoje własne nazwy, w zależności od koloru:
Biały. MLECZNY. Nie powinien tu być, no ale on jednak bywa przejrzysty. Więc niech będzie. Białe lub szare zabarwienie minerału, teoretycznie wcale nie pożądane, spowodowane jest uwięzieniem w krystalicznej siatce cząsteczek gazu (najczęściej dwutlenku węgla) lub drobinek cieczy. I jeśli oprócz tego jako pożądany bonus występują drobinki złota, to tak, taki kamyczek ma ogromną szansę skończyć jako oszlifowane na obło "oczko" w pierścionku czy wisiorku, mylone z opalem. Czasem te białe bez drobinek złota też tak kończą, zwłaszcza jeśli mają szczęście być okazami z asteryzmem, czyli tworzącą się na oszlifowanej powierzchni świetlną gwiazdą. Określenie "kwarc gwiaździsty" nie dotyczy zjawiska, ono oznacza kryształy kwarcu ułożone gwiaździście-promieniście.Tak organicznie wtedy wygląda, przypominając sobą niektóre morskie stwory. Jakby muszla, może koral...
Żółty. CYTRYN.
Należy do minerałów rzadkich, nazwę wziął oczywiście że od słowa oznaczającego żółtość, owocu też. Na zajumanych fotach akurat okazy konkursowo przejrzyste, co nie jest częste. Cytryn odcienie ma różne i tu zagadka, czy te zielonkawe to już zaliczane do zielonych, czy jeszcze do cytrynów? A te burawe to może już dymne? Wszystkie mogą być kamieniami naturalnymi, powstałymi bez ludzkiej ingerencji, ale też mogą być wytworzone przez poddanie wyprażaniu ametystów. Tych mniej fioletowych lub brudnofioletowych.
Ponieważ ametyst taki ważny jako surowiec wyjściowy dla zielonych i dymnych kryształów, to jedziemy z ametystem.
AMETYST. Fioletowy, od bardzo bladego do tak intensywnego fioletu, że prawie czarnego. Najpiękniejsze kolorem ametysty, to te w których mocnym kolorze widać odcień purpury. Barwę zawdzięcza jonom żelaza, oraz uwaga: promieniowaniu radioaktywnemu. Tym dodatkom prawdopodobnie zawdzięcza to, że w porównaniu do kruchych kryształów "czystego" kwarcu jest niełupliwy. Nie zmienia barwy do temperatury 250 stopni Celsjusza, powyżej niej blednie do bezbarwności, ale to nie do końca prawda, przelanie wrzątkiem już powoduje subtelną zmianę odcienia. Kryształ górski pod wpływem ciepłej wody mętnieje, co żalem zauważyłam na noszonym kiedyś uparcie pierścionku. Czyli jak biskup zmywa w ciepłej wodzie gary, to biskupi sygnet jednak powinien dla urody kamienia ściągnąć...... Tylko że biskup ma biskupi obowiązek nosić swój ametyst, wolno mu go zdjąć w Wielki Piątek, czyli jak ma zmywać to wtedy. A liturgiczne mycie nóg to w Wielki Czwartek, hmmmmm. Eeee, wracamy.
Ametyst według Wiki zielenieje, żółknie i dymnieje w temperaturze powyżej 500 stopni Celsjusza. Ludzie nie byli by ludźmi gdyby raz - nie zauważyli urody kamienia, dwa - nie obłożyli go opowieściami i znaczeniami (stąd biskupi ametystowy sygnet), trzy - gdyby nie kombinowali ze znalezionym, tnąc, szlifując, zmieniając barwę. I tak najcennejszy to ten najpiękniejszy, o intensywnym, naturalnym kolorze. Do niedawna myślałam że on niepodrabialny, alle skąd. Też może być korygowany, za pomocą naświetlania promieniami jonizującymi, bezbarwny kryształ pod wpływem takich naświetlań może fioletowieć lub zielenieć.. Ech. No trudno piszę dalej.....
Najczęściej kryształy ametystu tworzą się w skalnych pustych przestrzeniach, dziurach pogazowych w macierzystej skale. Myślę, że nie znaleziono jeszcze tych naprawdę ogromnych, ale i to co już znalezione potrafi oszołomić i zachwycić. Do powodów dla których lubię Urugwaj i szukam o nim ciekawostek, dochodzi i ten, że tam znajdują wyjątkowe okazy geod ametystowych. Ta dam, proszę państwa, oto Cesarzowa Urugwaju. Ametystowa geoda.
No. Powód do urugwajskich ciągot z tych solidnych, prawda?
Kryształy ametystu rzadko przekraczają wielkość dziesięciu centymetrów. Nie mam pojęcia, bo zdjęć brak, jakiej wielkości były sprzyjające nie upijaniu się ametystowe naczynia (ach te opowieści !!!) na trunki, o solidnych rozmiarach nie może być mowy. Prędzej ametystami wysadzano metalowe kielichy, srebrne lub złote.
A jednak. Są i w obecnych czasach tacy, co chcą mieć ametystowe naczynia. Wyrób współczesny, sądząc po widzianym fragmencie dłoni filiżaneczka nie powala wielkością. Fota dodana 16.05.2023 |
Do ametystów mam sentyment, na 18te urodziny dostałam od taty śliczny pierścionek z tymże kamieniem... pierścionek niestety później został mi ukradziony podczas włamania do domu, z innymi precjozami, ale tego najbardziej było żal. A jakieś 20 lat później znalazłam geodę z ametystami (no nie był to taki gigant, raczej wielkość pięści), synek ją dostał, bo zbiera takie różne kamyczki. I jakoś tak mam sentyment i zawsze oko mi biegnie do tych ametystowych biżuteryi :).
OdpowiedzUsuńNo przecież że się biegowi oczek nie dziwię 😊. Przecież sentyment do utraconej pamiątki, osobiste znalezienie i barwa wcale nie tak częsta 😊. Mnie do ametystowego fioletu oczka lecą same, bez takiego wspomagania. Niepotrzebne im też całe opowieściowe zaplecze przywiązane do ametystu, a jest spore😊. Oczka wiedzą co im dobrze robi😊
UsuńZnaczy mam jecha do Suszyny i szukać? Tam okolica plaska i rolnicza, to nie wiem czy bym cos znalazla?
OdpowiedzUsuńJakbyś chciała 🤣🤣🤣. Ale skoro okolica rolnicza, a klejnot w skałach melafirowych (magmowych) to zdaje się że rzecz wymaga wysiłku, rycia lub kucia. Więc niekoniecznie, chyba że taki kamol (a one w geodach, jak ametysty) sam się znajdzie. Małgosia ametyst znalazła.
UsuńNie eksplorowaliśmy tej wsi, więc chętnie sie tam wybierzemy, to rzut beretką. Okazuje się że 6 października była wystawa minedałow,jest lokalne muzeum, ale dostepne chyba tylko okazjonalnie.
OdpowiedzUsuńOgladnelam filmik na yt, w srody i soboty czynne muzeum kamienia, można ogladnać zbiory porywatne trzech panów.
UsuńTuż pod Suszyną działał kamieniołom, obejrzyj jeśli się da. Nie proponuję eksploracji, ale rzut okiem to czemu nie, część nieczynnych jest dostępna. Niby nic takiego, ot, dziura w ziemi lub skale, ale akurat w Twoich okolicach zagłębie półszlachetnych minerałów. Wszystkie muzea mineralne są warte obejrzenia, nie ma raczej w nich szans na jakieś super cenności, ale ciekawe są zawsze😊.
Usuńhttps://youtu.be/dcZKkL_3c-k.
UsuńTu gościu sobie po prostu chodzi w okolicy Suszyny. Tu japisik, tu kryształek, a niedaleko ametyścik. Fajnie
Geody ametystowe wyglądają niepozornie, trochę jak stare kartofle ;). Trzeba mieć wyczucie albo/i doświadczenie, żeby je wyłowić z kupy innych kamieni, ale faktycznie w niektórych okolicach to leżą sobie ot tak na ziemi. Ja moją znalazłam zupełnie przypadkiem w trakcie budowy domu, właśnie w kupie kamieni, z których coś tam sobie wybierałam do ogródka. Geoda była nadłupana, pewnie koparką, dlatego zobaczyłam intrygującą dziurę, a po otrzepaniu z piasku - wnętrze z kryształami. Potem syn dał to komuś do eleganckiego przecięcia i ma teraz w swojej kolekcji.
UsuńSyn w owych czasach poszukiwał bardziej fachowo, znajdował ciekawe okazy, niekoniecznie spektakularnie błyszczące, ale ciekawiły go rozmaite skały, ich pochodzenie itd. Interesujące były znaleziska pod klifami nad Bałtykiem, no i w Karkonoszach naszych pobliskich...
UsuńWskazówka dla szukaczy cenna. Doruś doczytałaś? U mnie co prawda nie ma wielkich szans na znalezienie choćby okruszka ametystu, za to trafiają się czerwone kamienie polne. Do zludzenia niektóre przypominają kawałki wołowiny, z tłuszczykiem lub bez. Kolor mają prześwietny, gorzej z formą, tu trzebaby solidnej obróbki by nie były tak gulaszowe.... W piwnicy jest solidne pudełko kiedyś uzbieranych na podłoże do akwarium. Nad morzem to sama uparcie zbierałam uroczą kamienną drobnicę wyszlifowaną przez morze. I kawałki węgla, kiedyś zgubionego przy morskim transporcie, obrosłe pąklami. Podczas ostatniego "morskiego" pobytu, szukałam zielonego kamienia, tego co to go się bierze w podróż koleją bez biletu. Na żartobliwą prośbę lekko zazdrosnej o wyjazd Oli. Zielony w końcu kupiłam, ale za to damska rodzina dostała wisiorki ze znalezionych doskonale owalnych "oczkowato" i wyszlifowanych morzem czarnych kamieni ze srebrnymi drobinkami. Nikt nie chciał wierzyć że to samo tak się wykształciło, wyszlifowało, że jedynym działaniem ludzia było moje- podniosłam, dokleiłam zawieszki, wręczyłam w ramach pamiątki. Z Kołobrzegu.
UsuńNo ja lubie ogladać kamyczki rożne, nie wiem czy bym byla,swiadoma znaleziska, ale bede przypatrywać sie uważniej. Wszak wiecznie po jakis pagorkach się chodzi i kamoli bywa dużo.
UsuńNajlepsza pora do wypatrywania to teraz🤣. Zamiast jagód i grzybów 🤣
UsuńMoja wewnętrzna sroka skrzeczy, ona by to wszystko ( prawie wszystko ) z obrazków chciała mieć. Po co, to ona nie wie.
OdpowiedzUsuńOt tak, dziobem podrzucać i patrzeć, jak się w zmiennym świetle błyski i kolory zmieniają.
No i że to wszytko SiO2???
Ametyst, cytryn, itp.?
Człowiek nie wie, ile nie wie...
Że to wszystko SiO2? Agniecho, formy czysto krystaliczne krzemionki to koniuszek czubka rogu nosorożca, ogrom się ciągnie za tym czubkiem🤣. Sroczyzm może zostać spłaszczony na amen nosorożcem 🤣
UsuńŁadny ten zielony :D
OdpowiedzUsuńKlasyczne połączenie, zielony dla rudowłosych 😊
UsuńRominko wielkie dzięki za ten wpis, wiesz żem ja kamieniami zafascynowana. Prajzolity, taa... to że zielonawe zabarwienie musiało się pojawić ponoć było przewidywane przez niektórych gemmologów. Mła uwielbia ametysty, jest nawet dumną posiadaczką szczotki ametystowej z Urugwaju. One podobno robią dobrze na skutki opilstwa, dobrze bo niedociśnienie leczę izerską wodą. Jak na razie osiągam prawie że setkę tętniczego po niecałej pięćdziesiątce płynnego. ;-D Teraz będzie przykładanie ametysta na główkę. A może ja sączyć powinnam przez geodę. Rany, muszę kończyć bo Mrutek twierdzi że ma rujkę jak "nastoletnia" Coco Gieni. Siedzi na mła i sobie wyje.
OdpowiedzUsuńMoje jednym głosem twierdzą że idzie zima TFU-TFU-TFU i muszą żreć. I żrą.
OdpowiedzUsuńFascynację podzielam, dlatego wpis😊. Kiedyś ta fascynacja była bardzo intensywna, teraz się odbija echem.
Ametysty z Urugwaju są super, tak intensywne w kolorze a naturalne, przy takich rozmiarach geod musieliby zaraz po ich przecięciu malować wnętrze sprayem, raczej odpada 🤣. Taki mocny ametyst to powinien mocniej działać, czyż nie? To stosuj🤣.
Co do prazjolitu, to miło że akurat u nas się objawił, najzielenszy z dotąd znajdowanych i że nasi zgłosili pierwsi, że jest w naturze. Ciekawe swoją drogą do jakiego stopnia czyste SiO2 może być zielone by było jeszcze czystym kwarcem. Przecież w ametyście tylko centra barwne,na jaki może mieć mocny kolor. Nic nie miałabym przeciw gdyby u nas były tak wielkie jak urugwajskie i tak intensywnie zielone geody, jak urugwajskie fioletowe. Fajnie by było.
W poprzednim wpisie były te cudeńka mszyste, o które pytałam Cię przy wpisie z giełdy, ale tamte bardziej mi się podobały. Lubię kamienie, ale jestem kompletnym lajkonikiem i moja klasyfikacja to właśnie podobamisię i niepodobamisię ;) W ubiegłym tygodniu zaszalałam i kupiłam sobie przepiękny wisiorek z cytrynem, muszę tylko jeszcze dokleić zapięcie do linki i będzie gotowy do noszenia. Kamienie znad morza nadal zwożę, z tego chyba się nie wyrasta :)
OdpowiedzUsuńBycie Lajkonikiem jeśli się nie traktuje kamieni kolekcjonersko/zbieraczo/inwestycyjnie/zarobkowo/zawodowo jest czystą przyjemnością dla ducha. I dobrze że się nie wyrasta z nadmorskich zbieractw! Ja swój zachwyt dla kamoli zawdzięczam właśnie nadmorskim, z Władysławowa. Ileż mogłam mieć lat, siedem- osiem? Dziesięć? Jakoś tak. Patrzyłam na stosy ich i nie mogłam się nadziwić bogactwu wzorków i odcieni nablyszczanych falami, matowiejących w słońcu. Te pierwsze zbiory zostały wywalone przez Mamę. I próby własnoręcznego wyrobu bursztynu z gumy arabskiej i sosnowej żywicy w kapelach i nakrętkch. Kto wie, może gdyby Mama nie wyrzuciła do tej pory by się zrobił 🤣🤣🤣🤣.
UsuńA, skleroza- nie podziękowałam Ci za wpis, bardzo ciekawy !
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Hmmm, z cytrynem... Suuuuper. Wpis był przyjemną ucieczką, będę powtarzać 😊. Przyjemnie wiedzieć że nie tylko ja lubię, zachwycam się 😊.
UsuńI u góry miało być "w kapslach"🤣.
Na pomysł domowej produkcji bursztynu nie wpadłam, podziwiam kreatywność ! Mamy bywają okrutne, moja też wywaliła pudełko od butów wypełnione kamieniami, które przytargałam jako pamiątkę z zimowiska w górach, miałam wtedy z 10 lat, a do dziś pamiętam :)
UsuńPrawda jak to się pamięta rozkosze zbieractwa? Przy likwidacji eksperymentu też uważałam że mamy bywają okrutne🤣. A poważnie, kolega do tej pory prosperuje dzięki wynalezionej przez siebie w liceum masie. Kto wie jak by się mój eksperyment skończył 🤣🤣🤣
UsuńOj też ciekawy bardzo dla mnie post. Dziekuję!
OdpowiedzUsuńPrzyjemność po mojej stronie, miło że dla Cię post ciekawy.
Usuń