czwartek, 9 lipca 2020

Notatka 44 Czwartek ołowiany

Mija, i jego szczęście , że mija.

Dla mnie jak zwykle dzień specjalnej troski.

Były króciutkie pieszyzny z dworca na tramwaj (zakup śniadanka po drodze)









 I z tramwaju na dworzec.
















K. są malownicze, ręka sama podnosi srajtfona, co gdzieniegdzie widać. Że sama.
Nawet w dzień tak ciężko ołowiany. R.R.

Ps. Dzień się skraca. Poniżej bardzo poranne  zdjęcie z Cz-wy. Księżyc widać i zimno było.

10 komentarzy:

  1. Obiecalam, ze juz nie bede. Ale widze, ze sie smykasz po Katowicach w roznych kierunkach:) Od polnocy, ku poludniu:)
    Dojezdzalam do K. przez lata pociagiem, najpierw na studia, a potem do pracy. Dworzec byl wowczas brudny i cuchnacy. Przemykalo sie przez niego na wdechu. A kiedys mialam watpliwa przyjemnosc czekania ok. 3 godzin w nocy na polaczenie do mego.miasta (taka byla przerwabmniej wiecej od polnocy do 3 w polaczeniach w ramach aglomeracji) Po dworcu snuli sie glownie bezdomni i narkomani.Srednio bezpieczne to bylo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brudny i cuchnący dworzec był przez lata moim codziennym. Tak było. Dziwaczne zejście po schodach do placu Szewczyka, pod schodami autobusy podmiejskie jeżdżący w różnych kierunkach, drożdżówki kupowane w kiosku z melaminy. W samym budynku labirynt sklepików z dziwactwami. Szaro, brudno, bezdomni, narkomani i pijacy. To nie znaczy że zniknęli. O nie, teraz straż miejska co jakiś czas przegania towarzystwo z leżaków nad Rawą. W ciepłe ranki to istna galeria kawalerów do wzięcia. Trochę się to polakierowało. I tyle.


      Usuń
    2. No, a przy tym dolnym wyjsciu, pod estakada (estakada to osobny temat! Wiecznie ruszajace sie plyty, z przeswitami na kilka metrow w dol:) postoj taksowek, a wlasciwie mafii taksowkarskiej. Kto tam wsiadl do taksowki, gorzko zalowal przy placeniu za przejazd.

      Usuń
  2. A to przejscie z dworca na poludniowa strone, czyli w kierunku ul.Kosciuszki jest jedna z niewielu zachowanych czesci starego dworca. Tyle, ze odpucowane tak, jak za nowosci:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Najgorszy do przejścia dla klaustrofobika. Unikam go.

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja w ogóle Katowitzów nie znam. Tylko tak z samochoda albo przejazdem po torach. tak mi się zawsze mało górnośląskie wydawały, sama nie wiem dlaczego bo to przeca stolica województwa. Zdziwnik taki.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapraszam do Nikiszowca, w takim razie:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Podobie mła się ten Nikiszowiec, w mieście Odzi mamy taką mniejszą wersję zwaną Księżym Młynem. Są też chałupy kole Manufaktury ale tam nie jest tak bajkowo jak na scheiblerowskim osiedlu. :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. To jeszcze przede mną. Podobnie jak jazda powietrzną kolejką nad lwami. I Giszowiec.
    .

    OdpowiedzUsuń