Beksińskim mi tu skrzeczy, ale skrzeczy nie u tylko tego artysty, po za tym, w wypadku tegoż skrzeczy bardzo do rzeczy. Bardzo godny skrzek, a artysta już bardzo znany w świecie, kto wie, czy nie bardziej niż pokazywany ostatnio Włodzimierz Kusz, pardon Vladimir Kush..
Na artystę wpadłam przypadkiem i nic o nim oczywiście wcześniej nie wiedziałam. A i teraz niewiele wiem. Wysypuję co wiem.
Urodzony w 1976 roku w Kożuchowie, studiował na Politechnice Wrocławskiej i z tamtąd wyniósł dyplom inżyniera budownictwa. Maluje od zawsze, a od 2005 roku robi to w Irlandii gdzie mieszka. Miał w Polsce trochę wystaw, co mnie umknęło (porządnie udokumentowana wystawa w Wałbrzychu, w Żorach - możliwe, że było ich więcej). Nie umknęła natomiast jego twórczość oku znawców nurtu malarskiego zwanego surrealizmem magicznym.
Na analizy kusić się nie mam zamiaru. Sam Beksiński marzył podobno o tym, by jego malarstwo odbierać bez analiz (czego się nie doczekał i bezustannie dowiadywał się cóż też miał na myśli - co go nie cieszyło). Nie wiem czy marzy o tym Pan Tomasz Alan Kopera, ale niech ma bez analiz.
Tematem człowiek w towarzystwie pięciu żywiołów - ognia, wody, ziemi, powietrza i czasu, oraz tych form życia, które biegną równolegle z naszym. U tego artysty najwyraźniej dochodzi do maksymalnego poplątania wszystkiego, a efekt podany w starannej formie. Podobno takie, bo ku refleksji. Ok. Wzięłam na klatę i przekazuję dalej. W roli pierwszych obrazów GIF-y. Tak przypadkiem wpadłam na artystę, a to że są jest jakaś informacją o skali popularności. Rzadka rzecz, Czytaczu.
A także obrazy niezanimowane, dwa hołdy mistrzom, które w oko mi wpadły. Za nimi filmik, który sobie możesz zobaczyć po przełączeniu na wersję komputerową. A za filmikiem niezwykle rzadkie w sztuce okrągłe dzieła, też ręki mistrza Kopery.
Czyż Damie nie jest niezwykle do twarzy w jaszczurczych mitenkach i w roślinnym afro? Chyba spodobałaby się mistrzowi Leonardo, jak myślisz Czytaczu? Moje zdanie takie, że powinien być zadowolony z hołdu. Tak. Ten obraz to dla mnie naj, naj. Jeden z trzech.
Chaliera, niet w dostępnych filmach YouTube wersji z nieruchomymi obrazami, ale z większą ich ilością. Doszperaj sobie Czytaczu, a ja jeszcze dokleję parę sztuk, co piękne mi się wydają.
Tyłu tych artystów, doprawdy, gdyby to nie było malarstwo na tak wysokim poziomie, to stałoby się nudne. Cholernie widać modny nurt, ten magiczny surrealizm, a może ja padam ofiarą profilowania wyszukiwań prowadzonego przez Gugieła....
Ta żółciakowa dama, to drugi z trzech naj, naj. I to też hołd, tym razem złożony dziełu sir Frederica Leightona pod tytułem "Sleeping June" czyli na upartego "Śpiąca Juno" lub bardziej dosłownie "Śpiący czerwiec". Drugi, popularniejszy tytuł to "Flaming June" czyli zamiast śpiącej, płonąca. Lub płonący. Oryginał w muzeum w Puerto Rico. Hmmm. Proszę, oto dzieło oryginalne, przedmiot hołdu. Też bardzo, bardzo, nieprawdaż?
Trzeciego naj, naj można zobaczyć na twarzoku artysty. To ten obraz, gdzie iskra życia przekazywana przez Boga Adamowi za pośrednictwem pędzla Michała Anioła jest przetworzony przez Tomasza Koperę. No, czy namalowana cała wersja fresku? Na pewno ten fragment, ale jak!! W wersji hołd składajacego dłoń ludzka jest delikatną ręką kobiecą, dłoń boska jest dłonią natury, kompilacją gałęzi, mchu. Przepiękne i mądre.
Dlaczego tyle tych hołdów? Bo artysta należy do grupy programowo odwołującej się do twórczości mistrzów, na swój własny sposób przetwarzającej ich obrazy. Dlatego tak. Przemawia to do mnie - druidzka dama jest przecież tak wspaniała, a odwołanie się do warsztatowej biegłości mistrzów w dobie malowania trikami - bezcenne. A Sandro Botticelli jak Ci się Czytaczu widzi?
Uff. Jeden ze starszych postów skończony. Może i ten porzucony uda się kiedyś skończyć. Oczywiście nie obyło się bez korygowania po opublikowaniu. Juno czy June? Sleeping czy Flaming? Net pełen paści, a jednak da się coś z niego przy uporze wyszarpać.
Ten fragment z Michała Anioła prezentuję, przez Tomasza Alena Koperę przetłumaczony.
Mam nadzieję, że coś z twórczości artysty przypadnie Ci do gustu. R.R. pisała.
,